Mój fanpage ♫

https://www.facebook.com/amoursucrette - jeśli ktoś chce być na bieżąco w sprawie nowych rozdziałów. Zapraszam ♥

poniedziałek, 16 lutego 2015

Rozdział XXXII

    - Lysander, witaj! - krzyknęła rozbawiona Rozalia, siedząc obok czarnowłosego na sofie.
- Cześć Rozo - białowłosy uśmiechnął się ciepło na jej widok.
- Coś was długo nie było - Leo uśmiechnął się tajemniczo
Zrobiłam się czerwona
- My.. Lys tylko...
- Pogadaliśmy trochę - mrugnął do mnie z uśmiechem.
Jemu to wszystko przychodziło tak łatwo. Czy ze mną jest coś nie tak? Muszę się trochę bardziej postarać i nie robić z siebie bezmózgiej idiotki.
- Tak, pogadaliśmy - rzuciłam lekkim tonem.
Niezbyt inteligentna odpowiedź. "Jessico, skup się!" - skarciłam swoją głupotę w myślach. Zwykle stać mnie na dużo celniejsze wypowiedzi.
- Może się gdzieś przejdziemy? Dzisiaj taka ładna noc, szkoda siedzieć w domu - Rozalia posłała swój najpiękniejszy uśmiech do Leo, a ten kiwnął głową w przytakującym geście. 
A to przebiegła żmija! Wkręciła mnie w podwójną randkę! Od początku jej o to chodziło. Ależ ja jestem naiwna.
- To świetny pomysł, Rozalio - uśmiechnął się Lysander. 
No nie, on też? Teraz chyba nie wypada wypowiadać własnego, niezbyt przychylnego zdania na ten temat. W sumie co mi szkodzi?
- No to chodźmy - rzuciłam beznamiętnym tonem i wszyscy po chwili wyszliśmy na zewnątrz. Robiło się już trochę zimno, ale to jeszcze tak bardzo nie przeszkadzało. 
W jednym białowłosa miała rację. Gwiazdy było widać wspaniale. Nie mogłam oderwać od niech wzroku, więc przez to potknęłam się o coś i najpewniej runęłabym na ziemię, gdyby nie Lysander. Jak to się stało, że szedł akurat obok mnie? Nie mam zielonego pojęcia. Wiem tylko, że szłam obok Rozalii. Lysander był daleko ode mnie, co mi nie przeszkadzało. Nie chciałam iść blisko niego. Może po prostu nie zauważyłam jak podszedł bliżej? Fakt, faktem wywróciłabym się z bardzo wielkim hukiem, gdyby nie przytrzymał mnie delikatnie w talii.
- Oj, przepraszam! - powiedziałam zażenowana. Kątem oka widziałam, jak Roza i Leo wymieniają porozumiewawcze spojrzenia.
- Nic nie szkodzi - uśmiechnął się ciepło - Każdemu może się zdarzyć - powiedział lekko i mnie puścił. Od tej chwili szedł cały czas obok mnie. Rozalia oczywiście paplała coś o nowej konkurencji dla sklepu czarnowłosego, ale nie słuchałam jej zbytnio uważnie. Bardziej skupiona byłam na tej pięknej, gwieździstej nocy. Nieczęsto się takie widuje.
- Jessico, przeziębisz się - z zamyślenia wyrwał mnie ciepły głos Lysandra. W jednej chwili poczułam, jak bardzo jest mi zimno. Wcześniej chyba byłam za bardzo zamyślona, żeby zwracać uwagę na takie rzeczy. Białowłosy nałożył mi swój płaszcz na ramiona.
- Nic mi nie będzie - uśmiechnęłam się pokrzepiająco - Ale ja lepiej będę już wracała do domu. Na horyzoncie tworzą się nieprzyjemne chmury - wskazałam palcem przed siebie.
- Faktycznie - powiedziała Roza - Ja też już wrócę. Nie chciałabym, żeby deszcz mnie złapał.
- Dobrze, odprowadzimy was kawałek - odrzekł Leo.
Chłopcy towarzyszyli nam w drodze aż do bazaru. Niestety tam musieliśmy się rozstać, ponieważ ja i białowłosa mieszkałyśmy w zupełnie innych kierunkach.
- Czy zgodzisz się, żebym cię odprowadził do domu? - spytał niespodziewanie Lysander.
- Jasne - powiedziałam lekko i odwróciłam się do reszty - To na razie! - pomachałam. Wszyscy rozeszli się w swoich kierunkach.
- Bardzo cicha ta noc - powiedział cicho Lys, kiedy trochę odeszliśmy od bazaru - Nawet świerszczy nie słychać.
- Może wyczuły deszcz i się pochowały? - spytałam, patrząc w górę. Białowłosy się zaśmiał.
- Oj Jessico, masz bardzo ciekawe teorie - powiedział rozbawiony.
Resztę drogi szliśmy w milczeniu. W pewnym momencie poczułam ciepły uścisk dłoni Lysandra. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem. Uśmiechnął się tajemniczo i dalej patrzył przed siebie. Nie mogłam wiele odczytać z jego wyrazu twarzy. 
"Zależy mu na tobie" - znowu usłyszałam w głowie głos białowłosej. "Oj, zamknij się Rozalio!" - pomyślałam do tego denerwującego głosu i starałam się zwrócić moje myśli w innym kierunku. 
Nawet nie zauważyłam, kiedy znaleźliśmy się pod moim domem. W tym samym momencie zaczęło lekko padać.
- Hej, Lys może wejdziesz do środka. Zaraz zacznie strasznie lać, czuję to.
- To bardzo miłe z twojej strony, ale nie mogę. Leo będzie się bardzo denerwować. Muszę wracać
Jakby na potwierdzenie moich wcześniejszych słów z nieba zaczął mocniej padać deszcz.
- Nie ma mowy. Idziesz ze mną - zaśmiałam się i złapałam Lysandra za rękę. Był trochę zaskoczony, ale nie sprzeciwiał się. Pociągnęłam go lekko w stronę drzwi.
- Ciociu jestem! - krzyknęłam, zdejmując buty.
- To wspaniale - wyszła z kuchni i spojrzała na białowłosego - O, Jessico nie mówiłaś, że będziesz miała gości - uśmiechnęła się.
- Dobry wieczór - Lysander ukłonił się lekko.
- Ciociu, to Lysander. Zostanie tutaj, dopóki nie przestanie padać.
- Mam nadzieję, że to żaden kłopot - uśmiechnął się ciepło. Ciotka aż promieniała.
- Nie skądże - zaprzeczyła gwałtownie - możesz tu zostać tak długo jak chcesz.
- Dziękuję uprzejmie.
- Cóż za maniery - szepnęła ciocia z podziwem i weszła do kuchni.
- A gdzie ta mała pijawka? - spytałam, mając na myśli Erica.
- Chyba na górze, w pokoju obok twojego - krzyknęła.
- Co za "pijawka"? - spytał Lys, kiedy byliśmy na schodach.
- Ech, mój młodszy brat - westchnęłam.
Weszliśmy do pokoju. Lysander ściągnął płaszcz i odwiesił na krześle. Zrobiłam to samo z moją skórzaną kurtką. 
Po chwili dało się słychać dość mocny stukot deszczu o dach.
- Oj, chyba szybko stąd nie wyjdziesz - powiedziałam patrząc w okno.
- Mi to nie przeszkadza - odparł z uśmiechem i zaczął przeglądać moje książki.


4 komentarze:

  1. Przebiegła Rozalia! Być może, że planowała ten deszcz xD wyczuwam spisek! Hahahaha :D oczywiście żartuję :). Tak na poważnie, może gdyby nie Rozalia to Lysiu i Jessica nie zrobili by takiego wielkiego kroku ku sobie ^^. W sumie to mało ważne wyszło na dobre. Myślę, że podczas tego pobytu coś się wydarzy :3.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja już myślałam, że będzie pocałunek w deszczu :D Lysiu jest wszędzie! Raz daleko a za pare sekund najbliżej jak się da ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. A tu "pijawka" założyła podsłuch!

    OdpowiedzUsuń