Mój fanpage ♫

https://www.facebook.com/amoursucrette - jeśli ktoś chce być na bieżąco w sprawie nowych rozdziałów. Zapraszam ♥

niedziela, 21 sierpnia 2016

Rozdział CXXXVII

- No, nareszcie jesteś! - już przy wejściu powitał, a raczej rzucił się na mnie Paul z wielką ulgą wymalowaną na twarzy - Zaczynaliśmy się pomału niepokoić.
- Spokojnie, już jestem - uśmiechnęłam się, starając się przy tym ugasić jego entuzjazm i zdenerwowanie.
- Za pół godziny zaczynamy próbę - usłyszałam głos Rozalii za plecami - Kastiel zaraz się pojawi.
- Ooo nie jestem ostatnia - westchnęłam z ulgą i poczułam, jak Lysander nieśmiało obejmuje mnie w pasie. Rozluźniłam mięśnie, wtulając się w niego.
- No to chodźcie sprawdzić jeszcze swoje sprzęty. Jess, ty chodź po swój mikrofon. Iris, zobacz czy z perkusją wszystko okej. Lys, ogarnij gitarę Kastiela, z racji tego, że jeszcze go nie ma. Niedługo wasz debiut - nadzorował Paul, a wszyscy posłusznie udaliśmy się do swoich zajęć. Osobiści byłam bardzo zdenerwowana i lekko zmęczona ciągłymi próbami. Ostatnio mało sypiałam przez ten cały stres. Przez co dziś byłam troszkę rozkojarzona i ledwo zrozumiałam co mam w ogóle zrobić. Ale i tak ponowanie zamyśliłam się tak bardzo, że zamiast pójść po mikrofon do sali ze sprzętami, weszłam na dach. Kiedy zrozumiałam swoją pomyłkę, westchnęłam ciężko i zawróciłam z powrotem do drzwi.
- Witaj, Jessico - usłyszałam za plecami znajomy głos. Odwróciłam się tak szybko, że ledwo złapałam równowagę. Wystraszona nieoczekiwanym spotkaniem, wpatrywałam się wielkimi oczyma w postać stojącą na krawędzi dachu. Lekki wiatr delikatnie rozwiewał kosmyki tak dobrze znanych mi, białych włosów.
Jest taka chwila między snem a marzeniem - nie sen i nie przeczucie, lecz coś dziwnego, jakby kombinacja tych dwóch rzeczy. Wrażenie, że ktoś na ciebie patrzy przenika przez całą ciebie, docierając wgłąb. 
- Wiktor - szepnęłam - Co ty tutaj robisz?
Ciemna postać chłopaka powoli podeszła do mnie i gdy był już tak blisko, że niemal dotykaliśmy się nosami, pogłaskał mnie po policzku i westchnął.
- Z każdym naszym spotkaniem wydajesz się mi coraz piękniejsza - powiedział ciepłym tonem. 
Poczułam, jak ostrze niepokoju przesuwa się po moim mózgu niczym odłamek szkła.
Nie wiem co się stało, ale wydawał mi się inny. Jego spojrzenie utkwione w mojej twarzy było jakieś... rozmarzone, mieszające się z szaleństwem i zmysłowością.
O nie, znowu to samo. Odejdź.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie - zrobiłam krok do tyłu dla bezpieczeństwa, ale białowłosy złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie. Poczułam chłód. Było diabelnie zimno.
- Jak to, co tu robię? Przecież zawsze jestem blisko ciebie - spojrzał na mnie.. lubieżnie? Matko, jeśli tak na mnie spojrzał, to chyba nie jestem w ciekawej sytuacji. Ktokolwiek... pomocy.
- Ostatnio nigdzie cię nie widziałam - starałam się utrzymać normalny ton głosu, jednak z każdym słowem zdawał mi się coraz bardziej drżeć - Nawet szkołę opuściłeś. Co się z tobą działo?
Zapanowała chwila milczenia, w której chłopak świdrował mnie spojrzeniem.
- Miałem coś do załatwienia moja śliczna, ale nadal byłem obok. Jak mogłaś mnie nie zauważać? - spytał z wyrzutem.
Faktycznie, przez cały czas czułam jego obecność. Tylko, dlaczego go nie widziałam?
- Tak jakby... zauważałam - wyjąkałam.
Wiktor jest bardzo wysoki. Jest dobrze zbudowany i silny, co widać. Podbródek ma trochę za ostry, zupełnie jak ja, ale za to ładne kości policzkowe.
 Jego długi czarny płaszcz załopotał pod wpływem powiewu wiatru, a kołnierz był postawiony.Przyglądał mi się badawczo przez strąki włosów, jego oczy płonące delikatnym odcieniem czerwieni były ledwie widoczne spoza tej zasłony.
- Wiesz co, czasami mam ochotę zapytać cię o tak wiele rzeczy... - zagapił się na coś poza mną - Na przykład, czy ja nadal jestem człowiekiem?
Pytanie było dziwne, ale nie zwracając na to uwagi, przełknęłam wielką gulę która rosła mi w gardle. Ale nie było to ani obrzydzenie, ani strach.
- No pewnie. Oczywiście, że jesteś.
Wzruszył ramionami. 
- Nie byłbym tego taki pewien.
Powiew wiatru sprawił, że zadrżałam. A może to było spowodowane jego osobą?
- Wiktor, bardzo miło się z tobą rozmawia, ale na dole mnie trochę potrzebują... - wyjąkałam, robiąc trzy kroki w tył.
- Ależ poczekaj trochę - wrócił do mnie spojrzeniem - Chcę się tobą po prostu nacieszyć.