Mój fanpage ♫

https://www.facebook.com/amoursucrette - jeśli ktoś chce być na bieżąco w sprawie nowych rozdziałów. Zapraszam ♥

poniedziałek, 9 lutego 2015

Rozdział XXVI

    W poniedziałek przed drugą lekcją fizyki natknęłam się przed drzwiami klasy na Lysandra. Wiedziałam, że czeka na mnie. Chciałam zawrócić, jednak już nie zdążyłam. Nie miałam najmniejszej ochoty na rozmowę. Zauważył mnie i ruszył w moją stronę.
- Możemy porozmawiać?
- Pewnie - odpowiedziałam lekkim tonem - Zrobiłeś ostatnie zadanie z matematyki?
- Tak. Było dość łatwe. Ale nie o tym chciałem z tobą porozmawiać.
- No to o czym? O waszym wczorajszym milczeniu przez cały dzień?
Nic nie odpowiedział, tylko wziął mnie za rękę i odciągnął dalej do klasy, gdzie stały nasze ławki. Żadne z nas nie usiadło. Zabrałam dłoń.
- Jessico, strasznie cię przepraszam - Lys ściszył głos - naprawdę. Powinienem się do ciebie odezwać, podziękować.
- Nie musiałeś za nic dziękować. Wystarczyło zadzwonić. Naprawdę, martwiłam się o was. Tyle co wyszłam na chwilkę z domu a wy zdążyliście pozabierać swoje rzeczy i jakby nigdy nic wrócić do siebie. To trochę, jakbyście wyczuli moment, w którym wyjdę z domu, żeby uniknąć spotkania ze mną. Jeśli nie chcieliście mnie widzieć, to naprawdę wystarczyło zadzwonić. Ale co ty, nie jestem zła. Tylko trochę mi przykro. To wszystko, co mam do powiedzenia w tej sprawie - podeszłam do swojej ulubionej ławki pod oknem i usiadłam. Lysander stał na chwilę w miejscu, a zaraz potem podszedł do mnie.
- Jessico, to nie do końca tak jak myślisz. Po prostu.. Kastiel powiedział mi coś, po czym nie mogłem ot tak po prostu do ciebie wrócić i spojrzeć ci w twarz
- Więc jednak rozmawialiście - odwróciłam wzrok do okna
- Tak. 
- To poinformujesz mnie o tej waszej rozmowie? Jestem bardzo ciekawa, dlaczego Kas tak się ostatnio zachowuje 
- Przykro mi Jessico, ale nie mogę. To zbyt osobiste.
- Rozumiem. Więc nie będę się w to mieszać. Najwyraźniej nie jestem godna waszego zaufania.
Lysander wyglądał, jakby chciał coś jeszcze powiedzieć, ale w tym samym momencie do klasy wszedł pan Farazowski, który kazał wszystkim zająć swoje miejsca. Białowłosy usiadł w ławce obok mnie i skrupulatnie unikał mojego spojrzenia.
Było mi przykro. Miałam nadzieję, że to po prostu humory Kasa związane z jego rodzicami. Ale z tego co widzę, sprawa jest poważniejsza. Tym bardziej utwierdzał mnie w tym przekonaniu fakt, że nie chciał mi niczego powiedzieć. 
Po jakichś piętnastu minutach po rozpoczęciu lekcji do klasy wszedł zmarnowany Kastiel. Wyglądał, jakby nie spał całą noc. Miał podkrążone oczy, wymięty podkoszulek i nieobecny wzrok. Teraz, to naprawdę zaczęłam się o niego martwić.
- Ach, pan Kastiel raczył nas jednak zaszczycić swoją obecnością - powiedział z sarkazmem Farazowski - Jeżeli ma pan ochotę, to prosiłbym o zajęcie swojego miejsca - wrócił wzrokiem do książki, w której skończył czytanie. Kas z ociąganiem powlókł się w moją stronę. Kiedy zobaczył, kto siedzi w jego ławce, przewrócił oczami i usiadł przede mną. Chyba przespał całą lekcję. Farazowski udawał, że nie zwraca uwagi na czerwonowłosego. Gdy w końcu dzwonek zadzwonił, zerwałam się z miejsca, żeby jak najszybciej wyjść z klasy. Kiedy byłam już w drzwiach, usłyszałam wołanie Kasa. Udałam, że nie słyszę i wyszłam stamtąd. Zwolniłam krok dopiero na dziedzińcu. 
Trwała przerwa obiadowa, więc miałam całe dwadzieścia minut dla siebie. Postanowiłam spędzić ten czas na dachu szkoły. Było to moje ulubione miejsce, ponieważ nikt tam nie przychodził. Czasami tylko Kas, ale było to naprawdę rzadko. On wolał przesiadywać na swojej ławeczce na dziedzińcu w czasie przerw. 
Powoli weszłam po schodach. Widok na górze jak zwykle zapierał mi dech w piersiach. Siedziałam więc tam, nie myśląc o niczym. Po chwili jednak ktoś postanowił mi zakłócić ciszę i spokój. Najpierw usłyszałam ciche kroki na schodach, które przed drzwiami ucichły. Można było pomyśleć, że ten ktoś zastanawia się, czy wejść, czy nie. Miałam nadzieje, że jednak postanowi zejść z powrotem na dół.
Skrzypnięcie drzwi nastąpiło po kilku minutach. 
Odwróciłam się gwałtownie.
W drzwiach, z niepewnym wyrazem twarzy stał nikt inny, tylko ON.

7 komentarzy:

  1. Czymś mnie zaskoczysz ja jestem o tym święcie przekonana ^^. Ogólnie smuteczeg :c, ale i tak było super :D

    OdpowiedzUsuń
  2. To chyba nie będzie Kastiel ani Lysiu ^^? Jestes zaciekawiona kto to będzie! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. A kto, chciałybyście, żeby to był? Jestem otwarta na wszystkie pomysły :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbardziej chciałabym być zaskoczona tą osobą hehe :3. Może to być osoba, którą bohaterka nienawidzi, ponieważ ten ktosiek ją zranił lub osoba, która nie powinnabyć w tej szkolem. Mógłbyć to jej też jakiś były, pierwsza miłość bądź jakiś brat. Tyle mam propozycji, chociaż wolalabym(jak już wspominałam), żeby było to zaskoczenie ;).
      Miłego wieczoru :* oraz weny :)

      Usuń
    2. Ps. Zawsze może to być, któryś z naszych panów ;)

      Usuń
    3. Dziękuję za propozycje :D Mam nadzieję, że was zaskoczę :)

      Usuń