Mój fanpage ♫

https://www.facebook.com/amoursucrette - jeśli ktoś chce być na bieżąco w sprawie nowych rozdziałów. Zapraszam ♥

wtorek, 10 lutego 2015

Rozdział XXVII

    Najpierw zobaczyłam tą jego blond czuprynę. Następnie spojrzałam w lekko zdezorientowane, niebieskie oczy. Wyglądał na naprawdę zdenerwowanego. 
- Cześć Jessico.. - zaczął
- Hej, Nat! Co u ciebie? - uśmiechnęłam się zachęcająco. Najwyraźniej nie czuł się najswobodniej w moim towarzystwie. W sumie, to nie dziwne. Rozmawialiśmy może ze dwa razy. Ale mimo wszystko wiele razy złapałam jego rozbiegane spojrzenie na sobie. To mnie trochę intrygowało.
- J-ja.. przyszedłem pogadać - wydusił z siebie.
No dobrze, może do najbardziej rozmownych nie należę. Ale na pewno nie czułam się aż tak bardzo skrępowana, jak on.
- Jasne. Siadaj - wskazałam ruchem ręki miejsce obok siebie. Niepewnie podszedł i usiadł. 
- Dzięki - powiedział cicho
- Tak więc, o czym chciałeś ze mną pogadać? - starałam się go trochę zachęcić uśmiechem. Jednak im dłużej się na niego patrzyłam, tym bardziej robił się czerwony. Postanowiłam więc patrzeć przed siebie.
 - No właśnie, to trochę delikatna sprawa - zaczął niepewnie
- Wal śmiało. Mi można powiedzieć wszystko.
Nastała niezręczna chwila ciszy.
- Ostatnio dość często widuję cię z Kastielem... - wyszeptał
- To coś złego? - spytałam niepewna jego intencji.
- Nie.. to znaczy tak - plątał się
- To w końcu tak, czy nie? - starałam się mówić spokojnie
- Słuchaj, łączy cię coś z Kasem? - wypalił
Nie mogłam się powstrzymać. Wybuchnęłam śmiechem.
- Jesteś już drugą osobą, która się mnie o to pyta. Czy naprawdę nie widzicie mojej niechęci do Kasa? Błagam was. Ja i on? - powiedziałam, gdy w końcu udało mi się trochę opanować śmiech.
Nataniel zrobił się czerwony.
- Wybacz, Jess. To tak z przezorności. Znam Kasa nie od dziś i wiem jaki potrafi być wredny w stosunku do dziewczyn. Po prostu nie mogłem cię nie ostrzec. To typowy flirciarz, kolekcjonuje dziewczyny. Nie chciałbym, żebyś przez niego płakała.
- To miłe, Nat, ale mnie naprawdę nic z nim nie łączy. - starałam się być poważna, jednak wizja siebie z czerwonowłosym była komiczna.
- Naprawdę? - widocznie mu ulżyło
- Naprawdę.
W tym samym momencie drzwi otworzyły się z łoskotem a w nich stanął... Kastiel. Nataniel zbladł. Kastiel był aż czerwony ze złości. Miałam ochotę jak najszybciej stamtąd odejść. Czułam, że to nie będzie miłe spotkanie i ktoś tu ucierpi. A mówiąc ktoś, miałam na myśli Nata.
- Co ty sobie do cholery wyobrażasz?! - krzyknął
- Po prostu przyszedłem porozmawiać z Jessicą. I nic ci do tego. - blondyn wstał i podszedł do rywala. "Zaraz poleje się krew" - zdążyłam pomyśleć, zanim Kastiel złapał Nata za krawat i szarpnął nim gwałtownie.
- Porozmawiać, tak? - zadrwił - Czy już ci nie mówiłem, że masz zakaz zbliżania się do Jess?
Nie wytrzymałam. Stanęłam pomiędzy nimi, zasłaniając blondyna i patrząc wściekła na Kasa.
- Darujcie sobie, dobra? Przyszłam tutaj w spokoju zjeść kanapkę. Ale oczywiście nie jest mi to dane. - popatrzyłam wymownie na czerwonowłosego - Co w ciebie wstąpiło, Kas? Ostatnio jesteś strasznie rozdrażniony - założyłam ręce na piersiach i czekałam na odpowiedź.
- Radzę ci się odsunąć, Jess - wypalił z uśmiechem - to nie będzie przyjemne.
Wyminął mnie i podszedł do krawędzi dachu nadal trzymając Nataniela za koszulę. W jednej chwili cała krew z jego twarzy odpłynęła. Zrobiło mi się zimno. Czy on chciał go... zrzucić? Czerwonowłosy ze złośliwym uśmieszkiem trzymał blondyna za głowę tak, żeby ten patrzył w dół.
- I jak tam? Ładne widoki? - zarechotał
Nie wytrzymałam. Podbiegłam do nich, chwyciłam Kasa za kołnierz i odciągnęłam od krawędzi. Zdezorientowany, puścił Nata i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
- Co ty do cholery robisz? Chcesz go zrzucić? - byłam na niego wściekła
- Mieliśmy pewną umowę, więc nic ci do tego - prychnął
- Jaką umowę?! Zwariowałeś do reszty? 
- Nic ci do tego! - krzyknął i złapał mnie za nadgarstki
- Puszczaj - starałam się być spokojna
- Nie puszczę - przyparł mnie do muru i nachylił się w moją stronę. Nagle usłyszałam huk otwieranych drzwi
- Puść ją - w progu stał.. Lysander. Powoli zaczęło mi się kręcić w głowie. A pomyśleć, że przyszłam tutaj tylko po to, żeby w spokoju zjeść kanapkę i bezmyślnie pogapić się w miasto pode mną.
- Dobra, nie denerwuj się stary - Kastiel podniósł ręce do góry. Kiedy tylko poczułam, że rozluźnił swój uścisk, wyrwałam się i odeszłam jak najdalej od niego.
- Nataniel, czy mógłbyś zostawić nas samych? - spytał białowłosy.
- Jasne - ciągle jeszcze blady, wycofał się na schody. 
- Ja też lepiej pójdę - ruszyłam za Natem
Gdy byłam już przy schodach, Lys złapał mnie w talii i ciężko westchnął.
- Chciałbym, żebyś została z nami, jeżeli to dla ciebie nie problem - spojrzał na mnie tymi swoimi dwukolorowymi oczami.
- Nie, wolę wam jednak nie przeszkadzać w rozmowie - starałam się uwolnić z jego uścisku. Lysander zbliżył się do mnie mnie.
- Jessico, proszę.. - szepnął mi do ucha
- No dobrze - odpowiedziałam z wahaniem.
Naprawdę nie miałam najmniejszej ochoty zostawać sama z nimi. Nie ważne, co mieli do powiedzenia. Wcześniej wyraźnie dali mi do zrozumienia, że nie mają ochoty za mną rozmawiać. 
Gdy drzwi zamknęły się za Natanielem, Lysander podszedł do Kastiela, który był oparty o krawędź dachu. Ja na wszelki wypadek zostałam przy drzwiach, gdyby zaszła nagła potrzeba ewakuowania się. 
- Kastiel, musimy jej powiedzieć... - usłyszałam cichy szept białowłosego. 

3 komentarze:

  1. Ejj no wiesz co! W takim momencie!?xD Teraz będę myśleć o co może chodzić, ale rozdzial bardzo Ci się udał i zrobiłaś mi niespodziankę tfu! dwie niespodzianki! :D Czkam na next <33

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie wierze ;o Nat? No to nieźle wymyśliłaś :D Stawiałam na odnowionego Kena xd I Lysiu znowu bohater ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. No dobra, zaskoczyłaś mnie panem gospodarzem xD

    OdpowiedzUsuń