Mój fanpage ♫

https://www.facebook.com/amoursucrette - jeśli ktoś chce być na bieżąco w sprawie nowych rozdziałów. Zapraszam ♥

środa, 4 lutego 2015

Rozdział XXII

   Niedługo cały dom zapełnił się ludźmi. Oczywiście, dominowała płeć męska. Patrzyłam z przerażeniem, gdy obcy mi ludzie zaczęli demolować wszystko dookoła. Połowę z nich widziałam w szkole, ale nie znałam nawet ich imienia. Stałam z boku, obok schodów i starałam się obserwować, co się dzieje wokół. Nie chciałam brać udziału w zabawie. Dopadły mnie myśli, że to jednak nie był najlepszy pomysł. Wtedy podeszła do mnie Rozalia.
- Hej Jess! Przepraszam, że cię tak zostawiłam, chciałam się przywitać ze wszystkimi. Ale jak zobaczyłam ciebie stojącą tak z boku, to uświadomiłam sobie, że nikogo ci nie przedstawiłam - klepnęła się w czoło - Więc chodź - złapała mnie za rękę i wciągnęła w tłum zanim zdążyłam zareagować. A tak szczerze powiedziawszy, to nie miałam na to najmniejszej ochoty. Niestety, jeżeli Roza się przy czymś uprze, to nie ma zmiłuj. Westchnęłam i ruszyłam za białowłosą.
- Pozwól, że ci przedstawię mojego chłopaka - odparła z dumą wskazując na czarnowłosego, wysokiego chłopaka, zdumiewająco podobnego do Lysandra. Jego rysy twarzy były dokładnie takie same. Jednak oczy miał już w innym kolorze. Były one czarne - To Leo. Leo to Jessica - podałam rękę czarnowłosemu
- Miło poznać - uśmiechnął się ciepło i uścisnął mi dłoń
- Mi również - odwzajemniłam uśmiech
- Leoś, dołączę do ciebie później - powiedziała Roza przymilnym tonem - idę przedstawić resztę ludzi Jessice.
- Nie ma sprawy. W razie czego dzwoń - uśmiechnął się i zniknął w tłumie.
Kiedy tylko oddaliłyśmy się trochę od niego, szepnęłam do Rozali
- Łał, masz naprawdę dobry gust - uśmiechnęłam się - 
- Dziękuję - odpowiedziała rozćwierkana i pociągnęła mnie w kierunku następnej grupki chłopaków.
- Siemanko wam - wyszczerzyła zęby - Jak się bawicie? 
- Jest dość miło - odpowiedział niebieskowłosy chłopak z promiennym uśmiechem - lubię takie klimaty
- Zgadzam się - poparł go następny, łudząco podobny do niego
- Cieszę się. A no właśnie, poznajcie Jess. Organizatorkę tej imprezy - Rozalia puściła do mnie oko - Jess, to jest Alexy - wskazała na niebieskowłosego
- Miło mi - uśmiechnął się i podał mi rękę
- A ten obok, to Armin, jego brat bliźniak.
To dlatego był taki podobny! Posłałam im jeden z moich najlepszych uśmiechów na jakie było mnie stać i starałam się zapamiętać o nich jak najwięcej z tego, co mówiła Roza. Armin lubił gry video. Na przerwach siedzi wyłącznie ze swoją konsolą. Nienawidzi przebywać na zewnątrz, gdyż jego zdaniem, świeże powietrze szkodzi zdrowiu. Jego brat Alexy to totalne przeciwieństwo. Bardzo wesoły i otwarty, co dało się zauważyć od razu. Nie rusza się z domu bez swoich słuchawek i mp4.
Pogadaliśmy jeszcze chwilkę, a później pod pretekstem wyjścia do toalety, uciekłam przed Rozalią. To miłe z jej strony, że chce mnie ze wszystkimi poznać, ale wybaczcie. Tam było około czterdziestu osób. Nie sposób było poznać wszystkich. Ale Roza uparła się przy swoim zdaniu, dlatego musiałam jak najszybciej stracić ją z oczu. Odwróciłam się, żeby spojrzeć, czy czasami nie idzie za mną. Na moje szczęście była zajęta rozmową z chłopakami. 
Właśnie wtedy przede mną wyrósł jak z podziemi jakiś chłopak. Nie widziałam jego twarzy, ponieważ za późno się odwróciłam. Chciałabym sobie tylko zastrzec, że to nie była moja wina. Wyminęłabym go bez problemu, gdyby nagle nie zrobił kroku w bok, żeby się ze mną nie zderzyć, podczas gdy ja dokładnie w tym samym momencie zrobiłam to samo. W takiej sytuacji, to było nieuniknione. Wpadłam prosto na niego.
- Ups, przepraszam najmocniej - powiedział, gdy siedziałam już na ziemi - nic ci nie jest?
Jak odpowiedzieć na takie pytanie, gdy prawie wszyscy obecni się na człowieka gapią? I dlaczego głos tego gościa był taki znajomy?
- Chyba nie - odpowiedziałam, starając podnieść się z podłogi.
I wtedy to zobaczyłam. Jego blond włosy. Pewny siebie uśmiech. Zielone oczy. Charakterystyczny tatuaż na ręce.
- Dake? Co ty tu robisz? - zerwałam się z przerażeniem na równe nogi.
- Jessica? Jak miło cię widzieć! - krzyknął - Całe lata się nie widzieliśmy - przytulił mnie tak mocno, że miałam wrażenie, że zaraz połamie mi żebra. Dziewczyny stojące obok niego wykrzywiły się w złości. Jedną z nich już gdzieś widziałam. To jej wredne spojrzenie i blond loki na pewno mi mignęły gdzieś w szkole. 
- Dake, puszczaj! - starałam się wyrwać z jego objęć
- Wybacz - zaśmiał się i mnie puścił
Dlaczego on? Boże, dlaczego? Tyle czasu minęło, miałam nadzieję, że więcej go nie zobaczę. 
To było jakieś dwa lata temu na plaży. Spotkaliśmy się przypadkowo, mniej więcej tak jak dziś. Dobrze nam się rozmawiało, widać było, że jest mną zainteresowany. Dosłownie wszędzie za mną łaził. Codziennie spotykaliśmy się o wyznaczonej godzinie pod budką z lodami. Byłam wtedy młoda i głupia. Dałam się mu pocałować, myślałam że to coś więcej. Niestety, następnego dnia zobaczyłam, jak obściskuje się z inną. Wtedy obiecałam sobie, że nigdy więcej się nie zakocham. Już nie wróciłam na plażę i nie spotkałam Dake'a. Aż do teraz.
- Wybacz Dake, ale śpieszę się trochę - próbowałam go wyminąć
- Nie żartuj. Chodź, przejdziemy się, powspominamy stare czasy - puścił do mnie oko
- Niczego nie będę wspominać, a już na pewno nie z tobą! - rzuciłam mu mordercze spojrzenie
- No nie bądź taka, Jessie - zbliżył się do mnie
- Nie mów do mnie Jessie! I zejdź mi z oczu - cofnęłam się
- Przecież lubiłaś, jak mówiłem tak do ciebie - uśmiechnął się lubieżnie i zrobił kolejny krok w moją stronę - A czy nie uważasz tego przypadkowego spotkania za przeznaczenie? 
Już nie mogłam się dalej cofnąć. Przyparł mnie do ściany swoim ciałem.
- Zostaw mnie! - krzyknęłam. Niestety, nikt mnie nie słyszał, gdyż muzyka wszystko zagłuszała. Chciałam się stamtąd wyrwać, ale nie mogłam. Był wyjątkowo silny.
- No, Jessie, pogadajmy. Będzie zabawnie - zbliżył twarz do mojej.
Zamknęłam oczy i odwróciłam twarz. Tylko tyle mogłam zrobić, żeby się chronić. Starałam się też wyszarpać, ale nie dawałam rady. "No to koniec" - przeleciało mi przez głowę. 
- Czy nie rozumiesz grzecznej odmowy? Czy trzeba ci ją zademonstrować ręcznie? - usłyszałam ciepły, spokojny głos. Dake gwałtownie się odwrócił. 
- Coś ty za jeden? I jakim prawem przeszkadzasz nam w rozmowie? - zdenerwował się
- Lysander... - szepnęłam
- Z tego co widzę, to nie jest rozmowa - białowłosy zbliżył się do nas - Dlatego nalegam o uwolnienie tej uroczej damy. 
- Bo co mi zrobisz dziwaku? Z którejś ty się epoki urwał, co? - zaśmiał się szyderczo. Te trzy żmije mu zawtórowały.
- Nie pozostawiasz mi wyboru - powiedział spokojnie Lys i uderzył go w twarz.

6 komentarzy:

  1. Lys taki bad boy xd
    Czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. Lysio broni biedną dame z opresji hahaha ^^ nie spodziewałam się tego ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak samo :)

      Usuń
    2. Ja na początku myślałam, że to będzie Kas, a nie Lys :)

      Usuń
  3. Gdy tak sobie wyobrażam jak Lys leje tego blondasa w pysk to aż mordka mi się cieszy xD
    Lecę czytać dalej xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie tak! Uuu! Mocny prawy prosty! A TERAZ HAK! I jebut, spieprz go ze schodów!

    OdpowiedzUsuń