Kiedy w końcu udało mi się spławić brata na dół, zaczęłam się szykować do wyjścia. W sumie zostały mi niecałe dwie godziny, ale jak zacznę myć głowę, a później ją suszyć i jeszcze szukać jakichś odpowiednich ubrań, to nie wyrobię się nawet w tym czasie. Dlatego wszystko robiłam w ekspresowym tempie.
Po półtorej godzinie byłam gotowa. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu i zobaczyłam dwa nieodebrane połączenia od Rozalii. Miałam nadzieję, że nie zamierzała niczego odwoływać. Oddzwoniłam
- Halo? - usłyszałam jak zwykle rozbawiony głos białowłosej
- Hej Roza, stało się coś?
- Nie, nic wielkiego. Ale to już pogadamy za chwilę. Czekam przy bazarze - powiedziała i się rozłączyła.
Szybko zarzuciłam na siebie skórzaną kurtkę i wyszłam z domu.
Noc nie była zbyt ciepła. Ale za to nie było na niebie żadnych chmur i doskonale było widać piękną pełnię. Mimowolnie na myśl przyszedł mi Lysander i nasz pierwszy spacer. "Jezu, o czym ja myślę! Nie myśleć o nim, tyko nie o nim" - powtarzałam w myślach jak mantrę. Nawet nie zauważyłam, kiedy doszłam na miejsce. Rozejrzałam się dookoła, jednak nie mogłam nigdzie znaleźć Rozy.
- Zgadnij kto to! - usłyszałam rozbawiony głos i ktoś zasłonił mi oczy dłońmi.
- Rozalia! Wystraszyłaś mnie! - zaśmiałam się i odsunęłam jej ręce z moich oczu - Co takiego "nic ważnego" chciałaś mi powiedzieć?
- Ach to! - machnęła ręką - Bo tak sobie pomyślałam... No tak teoretycznie.. Gdybyś nie miała nic przeciwko... - zaczęła się plątać.
To było dziwne. Rozalia zawsze mówi wszystko prosto z mostu.
- No wal śmiało - uśmiechnęłam się zachęcająco
- No bo wiesz, Leo mnie zaprosił...
- O nie! Nie zostawisz mnie samej! - zaśmiałam się.
- Nie to chciałam powiedzieć! Tak sobie pomyślałam, że może poszłabyś ze mną? - uśmiechnęła się nieśmiało.
- Ja? Do Lea? Przecież ja tam wam będę tylko przeszkadzać. Daj spokój - machnęłam ręką.
No bo co ja tam będę robić? Patrzeć, jak się obściskują, albo karmią się nawzajem popcornem przy jakiejś romantycznej komedii? O nie. Ja odpadam.
- No nie daj się prosić! Przecież tam będzie też Lysander - zaśmiała się.
Na dźwięk jego imienia moje serce zabiło szybciej i czułam, jak robię się czerwona. Nie mogę tam pójść.
- N-nie Rozo.. Ja nie powinnam.. Nie mogę.. Jak tak bardzo chcesz, to idź. Ja wrócę do domu
- Oj daj spokój Jess! Zrobimy Lysiowi miłą niespodziankę!
- N-niespodziankę? - nie mogłam uwierzyć w to co słyszę.
- No tak! Przecież wiem, że on cię bardzo lubi. Bardzo, baaardzo lubi - popatrzyła na mnie znacząco.
- Coś ci się pomyliło. On nie.. - nie dała mi dokończyć, tylko chwyciła mnie za nadgarstek i pociągnęła za sobą.
- Idziemy! Leoś czeka - rzuciła z uśmiechem
- Rozalia nie! Zostaw mnie, nie mogę tam iść - wyszarpałam jej rękę
- Jess, czemu tak bardzo nie chcesz tam iść? - zrobiła zdziwioną minę - Ja wiem! Coś tu się kroi! Przecież gdyby był ci obojętny, to poszłabyś bez żadnych sprzeciwów i machnęła na to ręką - Roza nagle spoważniała
- Nie, no co ty! Jest mi obojętny. Całkowicie. Tylko.... przypomniało mi się coś i muszę szybko wracać do domu - odwróciłam się i próbowałam odejść. Rozalia jednak szybko mnie dogoniła.
- Jess, czekaj. Pogadajmy
- Nie trzeba. Do jutra! - pomachałam jej.
- O nie. Tak łatwo mi się nie wywiniesz - powiedziała, zaciągnęła mnie siłą na pobliską ławeczkę i usadowiła na niej.
- Gadaj mi tu zaraz o co chodzi.
- Bo ja.. Nie mogę tam pójść.
- Dlaczego? - zdziwiła się
- Było wiele takich sytuacji.. Które nie miały prawa się zdarzyć.
- Jakie sytuacje?
- Bo on.. ja.. my.. pocałował mnie - w końcu to powiedziałam
- Naprawdę? - Rozalia była bardziej zadowolona niż zszokowana - To wspaniale! - uśmiechnęła się
- Że co?
- No tak! Wiedziałam! Zależy mu na tobie - klasnęła radośnie w dłonie - Nasz Lysio w końcu się zakochał!
- Nie to nie tak! - teraz to już na pewno byłam cała czerwona.
- To na pewno tak! Lysander nikogo nigdy nie pocałował, a co gorsze nigdy się nie zakochał - powiedziała smutno - Ale w końcu to nastąpiło. I nie wmówisz mi, że to było przypadkiem - zagroziła mi palcem
Nic nie powiedziałam tylko ukryłam twarz w dłoniach. "Czy to co mówiła Roza było prawdą? A jeśli..? To nie mogło tak być!" - biłam się z myślami. I właśnie wtedy, w tą bezchmurną noc, przy świetle bladego księżyca zdałam sobie sprawę z tego, że ja też się zakochałam.
Hahaha cudownie <3. Czemu to dłuższe nie może być? W sumie wolę, żeby był fragment, który nie daje mi żyć heh xd. Wracając. Myślę, że Roza ma tu dużą racje ba! Ona ma (chyba xD) w 100% racje skoro zna dłużej Lysa ^^ Czekam na kolejny szok :D
OdpowiedzUsuń~Emily
iNo bo przed uczuciami nie można uciekać :D Czekam na następny rozdział! ^^
OdpowiedzUsuńMiłośc, taka słodka a tak boli, aż boje sie cztac dalej <3 ale może jednak ^.~
OdpowiedzUsuńZapraszam ;P
http://powrotdoinstynktu.blogspot.com/
Oby tam poszły, oby, oby, oby!!!
OdpowiedzUsuń