Mój fanpage ♫

https://www.facebook.com/amoursucrette - jeśli ktoś chce być na bieżąco w sprawie nowych rozdziałów. Zapraszam ♥

środa, 25 marca 2015

Rozdział LV

     Oczywiście był jak zwykle tak bardzo zamyślony, że nawet nie zauważył tego, że się przysunęłam. Uśmiechnęłam się i oparłam o jego plecy. 
- Przepraszam, że cię obudziłem - w końcu udało mi się wyrwać Lysandra z tego zamyślenia.
- Nie szkodzi - zaśmiałam się - Inni na dole?
- Tak. Twój brat poprosił, żebym po ciebie przyszedł, ale nie miałem serca cię budzić - uśmiechnął się.
- Mój brat prosił? Coś nowego - mruknęłam i wstałam z łóżka. Opatuliłam się niebieską bluzą, ponieważ trochę było mi zimno. Oczywiście nie zamknęłam okna, zanim się położyłam. Ach ta moja spostrzegawczość.. Zamknęłam je i spojrzałam na Lysa. Na jego twarzy nadal błąkał się ten tajemniczy uśmiech, który u niego widziałam kiedy wychodziliśmy ze szkoły. 
- Humor dopisuje? - uśmiechnęłam się. 
- Można tak to ująć - odparł podnosząc się z łóżka - Idziemy?
- No jasne - ruszyłam w kierunku drzwi. 
Z dołu dobiegł mnie śmiech Rozalii i Alexy'ego. Zbiegłam do nich z uśmiechem.
- Patrzcie państwo kto nas raczył zaszczycić swoją obecnością - zaśmiała się białowłosa. Usiadłam pomiędzy nią i Arminem na kanapie.
- Braciszku, głodna jestem - popatrzyłam błagalnie na Erica. On tylko westchnął i podniósł się z fotela przewracając oczami. Dobrze wiedział, że moje zejście na dół będzie go kosztować trochę wysiłku. Dlatego postanowiłam to wykorzystać.
- Ktoś jeszcze ma ochotę na kanapki? - spytał, stając w drzwiach kuchni.
- Ja! - odezwały się chórem trzy głosy: Rozalia, Armin i Alexy.
- A ty Lys? - spytałam, spoglądając na białowłosego.
- Ja na razie dziękuję, jadłem w domu - uśmiechnął się.
- Dobra, to ja zaraz przyniosę - krzyknął Eric i zniknął w kuchni. 
Armin gwałtownie odwrócił się w moją stronę.
- Właśnie Jess, masz tą grę? - spytał patrząc na mnie z uśmiechem.
- Jasne, że tak - odwzajemniłam uśmiech - Co wy na to, żebyśmy wszyscy pograli? - popatrzyłam na resztę.
Przytaknęli z entuzjazmem, więc wyciągnęłam z szafy konsole do gier. Lysander oczywiście wolał popatrzeć jak my gramy, gdyż jak sam przyznał, nie jest dobry w takich grach. Alexy, mimo tego że to bliźniak Armina, też nie był zainteresowany grą, więc pozostały cztery osoby. Eric po paru minutach wyszedł z kuchni z górą kanapek na talerzu.
- Wiesz, że cię kocham braciszku? - uśmiechnęłam się złośliwie sięgając po kanapkę.
- Też cię kocham siostrzyczko - odparł z sarkazmem.
Po chwili wszyscy siedzieliśmy na ziemi z konsolami w rękach. Było dużo śmiechu i hałasu przy grze. Wszyscy się dobrze bawili, a kanapki to zniknęły po kilku minutach. Graliśmy co najmniej z sześć razy, Armin był chyba niepokonany. W końcu wykończeni opadliśmy na sofę.
- Jestem padnięta - westchnęła Roza.
- Ja to samo - zaśmiałam się. Po tylu emocjach w ogóle nie czułam, że się wcześniej zdrzemnęłam.
- Przydałoby się zrobić jeszcze kanapek - rozmarzył się Alexy.
Eric przewrócił oczami i podniósł się z miejsca.
- Siedź braciszku, ja pójdę - uśmiechnęłam się i wzięłam od niego talerz. Popatrzył na mnie zszokowany.
- Dobrze się czujesz? - szepnął mi do ucha.
- Jak najbardziej - odparłam i ruszyłam w kierunku kuchni. "Po prostu chyba rozpiera mnie za dużo energii" - pomyślałam.
- Pozwól, że co pomogę ci Jessico - uśmiechnął się Lys.
- Dziękuję - odwzajemniłam uśmiech.
Po chwili oboje byliśmy w kuchni. Lysander oczywiście wziął całą robotę na siebie, więc zajęłam się robieniem herbaty. 
Ciągle męczyła mnie ta cała sprawa z Debrą. Bałam się, że Kastiel postanowi jednak przyjąć propozycję tej żmii i nas opuści. Sama nie wiem, co bym wtedy zrobiła. Ale jeżeli taka byłaby jego decyzja, to jakim prawem miałabym go zatrzymywać tutaj na siłę?
- Jessico? - z zamyślenia wyrwał mnie głos białowłosego.

- Tak?
- Stało się coś? Nagle bardzo się zamyśliłaś. Myślałem, że tylko ja tak mam - uśmiechnął się.
- Nic się nie stało, po prostu.. Zastanawiam się, co teraz zrobi Kas. Wiesz, w związku z tą sprawą - zrezygnowana usiadłam przy stole.
- Nie ty jedna nad tym rozmyślasz - westchnął - Ale na razie nic nie możemy zrobić.
- Wiem, to też mnie denerwuje. Nie lubię siedzieć bezczynnie.
Lysander podszedł do szafki i zapatrzył się w okno z nieodgadnionym wyrazem na twarzy. Zastanawiałam się, o czym myśli, ale już się nauczyłam żeby mu nie przerywać. Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam. Po chwili odwrócił się w moją stronę.
- Wiesz, mam dla ciebie małą propozycję - odwzajemnił uśmiech i usiadł obok mnie.
- Słucham cię uważnie - oparłam głowę na dłoniach.
- Jak ci wiadomo, koncert jest za trzy dni.
- Zgadza się - przytaknęłam.
- Tak wiele zrobiłaś w tej sprawie, że chcielibyśmy ci się jakoś odwdzięczyć - znowu ten tajemniczy uśmiech.
- Wy? - zdziwiłam się.
- Ja, Iris oraz Kastiel oczywiście. Czy nie zechciałabyś wystąpić razem z nami na scenie jako druga wokalistka?
Mamy jeszcze czas na próby. 
Początkowo myślałam, że się przesłyszałam. Chyba miałam niezbyt inteligentną minę. Nie spodziewałam się takiego pytania. Nawet o tym nie pomyślałam, byłam w totalnym szoku.
- Więc? - uśmiechnął się.
- Ja.. Przecież nie umiem śpiewać.. a poza tym..
- Umiesz. Masz niesamowity głos - przerwał mi - Szkoda by było tego nie wykorzystać - Lys cały czas się uśmiechał.
Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Przez chwilę milczałam
- A Kastiel..? - spytałam cicho.
- Kastiel jak tylko cię usłyszy to przyjdzie na kolanach błagać cię żebyś z nami wystąpiła.
Parsknęłam śmiechem.
- No dobrze, przyjdę na próbę i zobaczymy co powie Kas - uśmiechnęłam się chociaż coś w środku mówiło mi, że to nie jest zbyt dobry pomysł.
- Dziękuję Jessico - moja odpowiedź chyba go ucieszyła.
Zanieśliśmy cały stos kanapek do salonu. 
Po godzinie wszyscy zaczęli się zbierać do wyjścia. Oczywiście talerz z kanapkami był pusty. Armin podziękował mi za grę, obiecał że odda za tydzień. Pożegnaliśmy się i każde z nich ruszyło w swoją stronę.
- Ty sprzątasz - krzyknęłam do brata, kiedy drzwi zamknęły się za Lysem i ruszyłam w kierunku schodów.
- Dobra - mruknął - A ty?
- Idę spać - zaśmiałam się i weszłam do pokoju. Z dołu brat jeszcze krzyknął "dobranoc". Dochodziła jedenasta. Szybko się przebrałam i zanurkowałam pod kołdrę. Na spokojnie próbowałam sobie wszystko poukładać. Przede wszystkim muszę się dobrze zastanowić nad propozycją Lysandra. Po kilku minutach chyba zaczęłam odpływać w sen..

8 komentarzy:

  1. Jej Pierwsza XD Rozdział świetny, nic dodać nic ująć. Lys taki gentelmen :D Oj kasowi opadnie gitara na wieść że Jess będzie śpiewać z Lysem :D. Super, czekam na nexta i Pozdrawiam:*
    Ps. Zapraszam do siebie: http://mystoryaboutmesf.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jess i koncert! Oby ją trema nie zeżarła :D I w ogóle znowu temat Debry. Ja już w ogóle o niej zapomniałam. Przeczuwam, że może się coś związanego z nią wydarzyć :D Czekam na następny rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałyśmy komentarze w tym samym czasie!
      To przeznaczenie xD

      Usuń
  3. Rozdzialik jak zawsze wspaniały ;D
    No jestem ciekawa reakcji Kasa kiedy usłyszy śpiew Jess xD
    Nie mogę się doczekać nexta ;D
    Pozdrawiam i życzę weny ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zawsze wspaniale... Kurcze... znów będę myśleć o tym wszystkim. Mam nadzieję, że Kas nie poleci do tej źdz*ry! Ugh... tylko o niej czytam to aż mi się wszystko gotuje!
    Z niecierpliwością czekam na następny
    Zapraszam do siebie
    lost--in-the-darnkess.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń