Mój fanpage ♫

https://www.facebook.com/amoursucrette - jeśli ktoś chce być na bieżąco w sprawie nowych rozdziałów. Zapraszam ♥

wtorek, 10 marca 2015

Rozdział XLVII

    Następny dzień zaczął się w miarę normalnie, czyli jak każdy nowy dzień. Półprzytomna zjadłam śniadanie, ubrałam się i wyszłam na przystanek. Po paru minutach jazdy byłam w szkole i mogłam spokojnie zaczynać swoje lekcje. 
Problem w tym, że nie miałam na to najmniejszej ochoty.
Niestety tak już jest, kiedy uczęszczasz do szkoły. Często zdarzają się takie dni, kiedy masz ochotę przeleżeć w pokoju cały dzień.
Westchnęłam ciężko i powoli powlekłam się do klasy.
Trzy pierwsze lekcje zleciały w miarę szybko i spokojnie, pomijając jak zwykle rozgadaną Rozalię. Podczas dużej przerwy postanowiłam schować się na dachu. Trochę głowa zaczęła mnie już boleć od ciągłych wrzasków dziewczyn na korytarzu. Ale na szczęście od rana jeszcze nie spotkałam Debry. Czyżby jej dzisiaj nie było w szkole? Jeśli tak, to zapowiadał się w miarę udany dzień.
Po pokonaniu niewiarygodnie stromych schodów na dach, usiadłam na ziemi, podziwiając miasto. Po paru minutach usłyszałam trzask otwieranych drzwi.
Ja to już chyba tak mam. Przyciągam kłopoty. Masę kłopotów. Chyba każdy kto mnie poznał doszedł już do takich wniosków. 
Kogo to dzisiaj przywiało na dach, by trochę mi poprzeszkadzać?
Powoli otworzyłam oczy i spojrzałam w kierunku drzwi. Obok nich z fałszywym uśmiechem na ustach stała.. Debra.
Ja i ona na dachu. Ktoś chyba zaraz zginie.
A mówiąc ktoś, mam na myśli siebie.
- No w końcu się spotkałyśmy - uśmiechnęła się jeszcze szerzej i powoli podeszła do mnie.
- Nie powiem, żeby to mnie aż tak cieszyło - mruknęłam.
- Za to mnie bardzo - usiadła obok mnie.
- Czego chcesz? - przyjrzałam się jej uważnie. 
Niczego już nie byłam pewna, więc postanowiłam się upewnić, czy nie ma przy sobie jakiegoś ostrego przedmiotu, na przykład.. cyrkla?
Z ulgą stwierdziłam, że przyszła z niczym.
- Czemu aż tak niegrzecznie? - udała obrażoną - Przyszłam po prostu pogadać.
- Pogadać? - prychnęłam - Ciekawe o czym.
- O wieeeelu sprawach - znowu ten jej uśmiech. 
- Słucham z uwagą.
- Wiesz, wiele już o tobie słyszałam. Większość uczniów mówi, że jesteśmy podobne - zaśmiała się a mi w tym samym momencie po plecach przeszedł dreszcz.
- Podobne jak woda i ogień - mruknęłam.
- Być może. Dlatego bardzo ciekawi mnie twoja osoba. Poza tym przypadkiem dowiedziałam się, że zarywasz do mojego Kastiela - uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
Boże, nawet kiedy jesteśmy same to i tak udaje wierną koleżankę. Brzydzę się takimi ludźmi.
- Popraw mnie jeżeli się mylę, ale słyszałam, że zerwałaś z Kasem dla kariery. Jeśli z kimś zrywasz, to ta osoba nie może być już twoja, nieprawdaż? - postanowiłam zagrać w jej  grę i również się uśmiechnąć. 
- Tak czy siak, Kas nadal mnie kocha i nie wyobrażaj sobie za wiele, jasne? - jej uśmiech powoli znikał z twarzy.
- Tak jest! Będę trzymała moją wyobraźnię na wodzy - mruknęłam.
Po chwili poczułam jej silny uścisk na moim ramieniu. Wbijała mi swoje szpony, bardzo boleśnie.
- Oszalałaś? - wyszarpnęłam się jej.
- Myślisz, że jesteś zabawna? Ze mną nie wygrasz - prychnęła.
- Druga Amber - pokręciłam głową. 
O mój Boże, mam nadzieję, że jej klonów nie ma więcej w tej szkole?!
- Nie porównuj mnie do tej pustej laski - wycedziła przez zaciśnięte zęby - Jej rozum jest wielkości orzeszka.
- Niechętnie to robię, ale muszę przyznać ci rację.
Debra tylko nieprzyjemnie się zaśmiała i rzuciła mi spojrzenie pełne pogardy.
- Jeżeli zbliżysz się do Kastiela to przysięgam, że ukrócę ci to twoje szczęśliwe życie - prychnęła.
W tym samym momencie usłyszałyśmy głośny trzask dobiegający z kierunku schodów. Debra natychmiast rzuciła się w tamtym kierunku, zostawiając mnie samą. Niestety, po chwili wróciła.
- Fałszywy alarm! Myślałam, że ktoś podsłuchuje - zaśmiała się.
Nie odezwałam się ani słowem, nie chciałam z nią więcej rozmawiać. W głowie i tak porównywałam ją z Amber. Przecież ona też mnie tak straszyła i zabraniała spotykać z Kasem. Mimowolnie się zaśmiałam. Debra spojrzała na mnie krzywo.
- Nie myśl sobie, że dasz sobie ze mną radę. Niedługo wszyscy w tej szkole cię znienawidzą - uśmiechnęła się szyderczo.
- Ciekawe jak ci się to uda - prychnęłam.
- Ta banda idiotów z tej szkoły uwierzy w każde moje słowo - wycedziła.
Idiotów? To tak się w tych czasach nazywa swoich starych znajomych? Interesujące.
- Pozwól, że już cię opuszczę - powiedziałam, wstając z podłogi - Trochę mnie męczy przebywanie z tak pustą osobą.
Powoli podeszłam do wyjścia i nacisnęłam klamkę, zostawiając Debrę samą. Kiedy tylko zamknęłam za sobą drzwi, puściłam się biegiem na dół. Bałam się, że zechce za mną iść, by jeszcze powiedzieć o paru innych sprawach, ale na szczęście została tam, na dachu.
Oczywiście kłopoty trzymają się mnie jak rzep psiego ogona, więc w tym moim biegu wpadłam na kogoś przed sobą.
Debra, wypadek... Czy ze mną jest coś nie tak?
Spadłam dość spektakularnie, lądując czterema literami na zimnej, szkolnej posadce. 
- Jess, nic ci nie jest? - usłyszałam przerażony, męski głos nad sobą.
- Ał... chyba nie - podniosłam wzrok w górę i napotkałam wystraszone, niebieskie oczy, częściowo zasłonięte przez blond czuprynę.
- P-przepraszam Nat! - szybko się pozbierałam i popędziłam w stronę łazienki zostawiając zaskoczonego Nataniela za sobą.
Czemu to musiał być akurat on? Po naszej "małej" kłótni starałam się go unikać. 
- Jessica, zaczekaj! - usłyszałam za sobą. Po chwili ktoś złapał mnie za rękę.
- Jessica, przepraszam! Proszę pogadajmy - spojrzał na mnie błagalnie.
- Nic się nie stało, nie jestem zła - starałam się nie patrzeć mu w oczy - Wybacz mi, ale już muszę iść - starałam się wyswobodzić z jego uścisku, ale o dziwo był bardzo silny.
- Pogadajmy - szepnął.
- Ale o czym?
- Chciałbym ci wszystko wytłumaczyć. Masz czas po szkole?
- Nie za bardzo.. - mruknęłam.
- Jessico, proszę.. - spojrzał na mnie takim wzrokiem, że aż zrobiło mi się głupio.
- No dobrze - powiedziałam niechętnie.
- Świetnie. Spotkajmy się w parku, po szkole - uśmiechnął się z ulgą.
- Dobrze - odparłam i każde z nas ruszyło w swoim kierunku.

9 komentarzy:

  1. Aż mnie zdenerwowało zachowanie Debry i wyobrażałam sobie jej uśmieszek, który mnie tak denerwuje ;-; A no i wtym rozdziale nie było ani Lyśka, ani Kasa ale co za to się Nat pojawił! ♥ ŚWIETNY ROZDZIAŁ! Czekam z niecierpliwością na następny ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Debra... Małpa i tyle. Ciekawe co Nat powie. Super rozdział. Czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny blog. Czekam na nastepny rozdzial:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wybaczcie mi, dużo nauki ostatnio :/ dziś lub jutro, obiecuję :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaczepisty blog kiedy next? ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajefajnie ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. kurde, co drugi kom pytanie o next :D Dziwneeeee

    OdpowiedzUsuń
  8. "podniosłam wzrok w górę i napotkałam wystraszone, niebieskie oczy, częściowo zasłonięte przez blond czuprynę.
    - P-przepraszam Nat!" - Nataniel nie ma niebieskich oczu ._.

    OdpowiedzUsuń