Mój fanpage ♫

https://www.facebook.com/amoursucrette - jeśli ktoś chce być na bieżąco w sprawie nowych rozdziałów. Zapraszam ♥

piątek, 13 marca 2015

Rozdział XLIX

    Po krótkiej chwili drzwi otworzyły się z wielkim hukiem, a  nich jako pierwsza stała Roza. 
- No nareszcie - wstałam i uśmiechnęłam się do pozostałych.
- Bylibyśmy tu wcześniej, gdybyś raczyła nas o tym powiadomić zanim wyszliśmy ze szkoły - białowłosa zrobiła niezadowoloną minę, a po chwili jej wzrok powędrował do Nataniela, który stał za mną.
- O Nat! Też tu jesteś? - uśmiechnęła się.
Lysander, który jak dotąd stał cicho z boku, teraz spojrzał na blondyna z dziwnym wyrazem twarzy.
- Cały czas tu jesteście? - spytał białowłosy.
- Tak - uśmiechnął się Nataniel.
Armin podszedł do mnie ostrożnie.
- Trochę się go boję - wyszeptał, patrząc na Lysa - Gdyby mógł zabijać wzrokiem, Nataniel już dawno leżałby tu trupem - zachichotał. Spojrzałam na białowłosego. Faktycznie, nie był zbyt zadowolony. Tylko dlaczego?
- W każdym razie - zaczęła Rozalia, przerywając niezręczną ciszę, w której Nataniel mierzył się wzrokiem z Lysandrem - przyniosłam wam coś na podwieczorek, żebyście mi tutaj z głodu nie padli - uśmiechnęła się i postawiła dwie wielkie siatki na podłodze.
- Rozalio, chyba zwariowałaś jeśli myślisz, że to wszystko zjemy - zaśmiałam się.
- Zjecie, zjecie. A teraz panie główny gospodarzu proszę nam wyjaśnić co mamy robić - podwinęła rękawy.
Nataniel szybko i dokładnie wytłumaczył nam co gdzie wynieść i jak wszystko wysprzątać.
- Wszystko jasne? - spytał po skończonej przemowie.
- Tak jest! - odparliśmy chórem i rzuciliśmy się w kierunku ławek. Ja z Rozalią chwyciłyśmy jedną na spółkę i powoli wynosiłyśmy ją w kierunku klas.
- Może wam pomóc? - spytał Armin przechodząc obok nas z jedną ławką na plecach. Wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Nie, nie trzeba - odparłam - Świetnie sobie radzimy.
- Jak chcecie - zaśmiał się i ruszył za nami.
Szybko uporaliśmy się z ławkami, drabinami i innymi dziwnymi rzeczami znajdującymi się w piwnicy. Oczywiście nie obyło się to bez śmiechów, żartów i rozmów. Po wyniesieniu wszystkiego, razem z Rozą pozamiatałyśmy podłogę. Kiedy w końcu piwnica była pusta, wydawała się mi o wiele większa.
- Wow! Teraz to jest miejsca! - krzyknął Armin rozglądając się dookoła.
- Faktycznie, dość sporo - odparł Lys.
- Wiecie, czego mi tu brakuje? - spytała Roza. Jak na komendę chłopcy spojrzeli na nią pytająco.
- Sceny! - zaśmiałam się.
- Czytasz mi w myślach Jess - klasnęła ze śmiechem w dłonie.
- Ale skąd my weźmiemy scenę? - spytał Armin.
- O to już się nie martwcie - odparł Nat z tajemniczym uśmiechem.
- Co ty wykombinowałeś? - spytałam.
- Zobaczysz. Będzie mi potrzebna czyjaś pomoc przy wniesieniu sceny i skręceniu jej. Jess? - spojrzał na mnie pytająco.
- Ja? No cóż, dobrze..
- Nie ma mowy - powiedział Lysander stanowczym tonem - Ja ci pomogę. 
- Ale spokojnie Lys, poradzę sobie.
- To zadanie dla osób z większą siłą fizyczną - spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Ja też mam wielką siłę! Psychiczną! - wypaliłam.
Tak to już ze mną jest, najpierw mówię potem myślę. Dopiero po chwili dotarło do mnie co palnęłam. Na szczęście wszyscy zareagowali śmiechem.
- Obawiam się, że ona niewiele pomoże przy wnoszeniu sceny - powiedział Lys z uśmiechem.
- Może i masz rację - mruknęłam ale po chwili również się uśmiechnęłam.
- No dobra, zasłużyliśmy na odpoczynek! - krzyknęła Rozalia wyjmując ciastka i napoje z reklamówek. Po chwili siedzieliśmy już na ziemi i zajadaliśmy się słodyczami.
- Jess, będziesz mi potrzebna - uśmiechnęła się białowłosa.
- Ja? Do czego?
- Pomożesz mi przy strojach dla chłopaków - zaśmiała się - Przecież tak nie wystąpią - spojrzała karygodnie na koszulę Nata i Lysandra.
- Rozo, nie sądzę, żeby to było konieczne - zmieszał się Nat.
- Konieczne i to bardzo! Musicie się podobać wszystkim dziewczynom, które przyjdą na koncert!
W tym momencie Lysander zakrztusił się swoją wodą. Armin nawet się nie odzywał, tylko siedział gdzieś z boku, przyglądając się tej scenie ze śmiechem. Prawdę mówiąc, ja robiłam to samo.
- Dziewczynom? - powtórzył Lys.
- No tak! Tak zwana płeć piękna - skrzyżowała ręce.
Lys błagalnie patrzył w moim kierunku. Zlitowałam się i postanowiłam przerwać tą dyskusję.
- No dobrze, pomogę ci - zaśmiałam się i podeszłam do Lysa - Postaram się ją pilnować, żeby nie przesadziła - szepnęłam do białowłosego. Zaśmiał się serdecznie i spojrzał na mnie ciepło.
- Byłbym ci wdzięczny.
Chwilę jeszcze posiedzieliśmy, aż w końcu Nataniel wstał i podziękował nam za pomoc. Według niego już nic nie było do pracy i mogliśmy wrócić do domów. Scenę mieli wnieść z Lysandrem jutro rano, przed lekcjami. Wszyscy w dobrych humorach wyszliśmy ze szkoły i każde z nas rozeszło się w swoim kierunku.

7 komentarzy:

  1. Hhaha. Już widzę reakcję Lyśka, kótry pluje wodą :D Armin oczywiście gdzies tam sie pałęta xd "Tak zwana płeć piękna" ^^ Pod koniec było naprawdę śmiesznie ^^ A Armin ma cudowne teksty o Lyśku :D

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja tu widzę zazdrość! Hehehehe. ;D. Tak dalej Lysiu! Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jess ma siłę psychiczną?!Widzę zazdrościć:)Mam wizję Lysandra plującego wodą:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytalam dzisiaj twoje wszystkie rozdzialy i moge smialo powiedziec, ze kicham to opowiadanie :p juz sie nie moge doczekac kolejnego rozdzialu. Wenki :***

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdzial. Czekam na next:))

    OdpowiedzUsuń
  6. Dajcie im różowe stroje-króliczki, niebieskie bambosze i kwiatuszkowe okulary!

    OdpowiedzUsuń