- Jak wy słodko razem wyglądacie - westchnęła Roza z uśmiechem. Dopiero wtedy zorientowałam się, że Lys dalej obejmuje mnie w talii.
- Przepraszam - szepnęłam, odsuwając się. No pięknie, teraz z pewnością na twarz wkradł mi się nieproszony rumieniec.
- Nie szkodzi - uśmiechnął się ciepło.
- To już koniec? - spytała białowłosa z udawanym oburzeniem - A teraz powinniście się pocałować! - wypaliła.
Posłałam jej mordercze spojrzenie. Jeszcze nigdy nie miałam tak wielkiej ochoty, żeby zapaść się pod ziemię. Na szczęście Lysander tego nie skomentował, tylko westchnął z uśmiechem.
- To ja pójdę się z powrotem przebrać - powiedziałam wymijając Rozalię i unikając rozbawionego spojrzenia Lysandra. Zasłoniłam zasłonę i usiadłam na ziemi żeby się trochę uspokoić. Kiedy w końcu moje serce nabrało normalnego rytmu, wstałam i przebrałam się w moje stare ciuchy. Przeglądnęłam się jeszcze, czy wszystko jest tak jak należy i wyszłam stamtąd.
- No nareszcie - uśmiechnęła się białowłosa.
- Już nie mogę się doczekać, kiedy ją założę - odwzajemniłam uśmiech.
- A ja nie mogę się doczekać, kiedy znowu cię w niej zobaczę - powiedział Lys, ciepłym i miękkim głosem. Starałam się gorączkowo nie rozmyślać nad tym co właśnie powiedział, kiedy Rozalia podeszła do mnie z dziwnym uśmiechem.
- Jess, ty go lepiej pilnuj - szepnęła - No wiesz, jak go otoczą te wszystkie fanki. Miej go na oku - zaśmiała się.
- Roza, no wiesz co? - oburzyłam się. Policzki dosłownie mnie piekły. Nie wiem teraz, czy było to spowodowane słowami Rozy, czy uroczym uśmiechem Lysa.
- Dobra już nic nie mówię - przewróciła oczami - A tak poza tym, powinnaś pogadać z Kastielem - natychmiast spoważniała.
Byłam jej wdzięczna za szybką zmianę tematu.
- Też nad tym myślałam - odparłam.
- Ja sądzę, że to zły pomysł - wtrącił białowłosy - Jeszcze jej coś zrobi.
Rozalia zamyśliła się na moment.
- Wiem! Zaproś go do siebie! - krzyknęła.
- Że co? - szok chyba spowolnił moje funkcje życiowe, bo na chwilę zdawało mi się że czas stanął w miejscu.
- Spokojnie - zaśmiała się na widok mojej niezbyt inteligentnej miny - My też tam będziemy.
- Roza, czy mogłabyś wyrażać się jaśniej? - spytał Lysander.
- Będziemy u Jess. Tylko że kiedy ona będzie rozmawiać z Kastielem, my będziemy na dole w razie czego. Kiedy Czerwony przekroczy granicę, Jess krzyknie a my przyjdziemy z pomocą - uśmiechnęła się, najwyraźniej zadowolona ze swojego planu.
- Czerwony? - parsknęłam śmiechem - Od kiedy tak go nazywasz?
- W dobrej akcji są potrzebne kryptonimy - udała obrażoną zaplatając ręce na piersi. Białowłosy westchnął.
- Nie podoba mi się wizja Kas i Jessica sam na sam w jednym pokoju - mruknął.
- Spokojnie Lys, wątpię żeby zaszło coś pomiędzy nimi - parsknęła białowłosa. Posłałam jej mordercze spojrzenie, ale udała że tego nie widzi - Poza tym przyznaję ci plusa za taką troskę o wybrankę swojego serca - położyła mu rękę na ramieniu. Po raz pierwszy widziałam Lysandra aż tak bardzo zakłopotanego.
- N-nie to miałem na myśli.. - odparł.
- Słyszysz Leo? Powinieneś się uczyć od swojego brata! - krzyknęła Roza w ogóle nie zwracając uwagi na słowa Lysa.
Prawdę mówiąc nie byłam zaskoczona tymi tekstami Rozy. Bardziej chciało mi się śmiać, ale powstrzymałam się. Biedny Lysander, teraz przyczepiła się do niego.
- Rozalio, chodź już - ze śmiechem pociągnęłam białowłosą w stronę wyjścia.
- A-ale gdzie? - spytała zdezorientowana.
- Do mnie. Chcę mieć tą rozmowę już za sobą - nagle poczułam niespodziewany przypływ odwagi. Czułam, że teraz wszystko będzie dobrze. Już się nie bałam Debry i jej wybryków. Poza tym muszę też porozmawiać z Violettą, ale to zastawię sobie na jutro. Nie wszystko i nie naraz.
- Idziesz Lys? - krzyknęła Roza, kiedy przekraczałyśmy próg sklepu.
- Idźcie. Zaraz do was dołączę - uśmiechnął się.
- Jak chcesz. Ale nie każ na siebie za długo czekać - odparła i zwartym kokiem wyszłyśmy ze sklepu.
Pogoda była naprawdę piękna. Chociaż na drzewach nie było już liści to i tak było przyjemnie. Zbliżała się zima. Nie mogę uwierzyć, jak ten czas szybko leci. Dopiero, co było lato i spokojnie siedziałam sobie z bratem w ogrodzie popijając sok pomarańczowy. A teraz? Idę sobie spokojnie krętą ścieżką przez park wmieszana w jakąś intrygę dwulicowej lafiryndy bez sumienia. Szczerze to nie zamieniłabym tego życia na żadne inne. Nie wyobrażam sobie, że miałabym teraz wrócić do rodzinnego miasteczka i opuścić moich przyjaciół. Nie zrobiłabym tego.
- Halo Jess! - z zamyślenia wyrwał mnie głos Rozalii.
- Wybacz, trochę odleciałam - uśmiechnęłam się.
- Za dużo czasu spędzasz z Lysandrem - zaśmiała się.
- Być może - popatrzyłam ze śmiechem w niebo.
- Widzę, że humor bardzo ci się poprawił. Cieszę się - Roza kopnęła kamyk, który poleciał parę metrów dalej.
- To wasza zasługa - nie mogłam przestać się uśmiechać - Jesteście wspaniali.
- No cóż, ja tak już mam - wzruszyła ramionami - Spokojnie Jess, niedługo Debra będzie tylko jednym z niezbyt miłych wspomnień.
- Mam taką nadzieję - uśmiechnęłam się patrząc na piękne słońce chylące się powoli ku zachodowi.
Roza i jej teksty haha ;D. Dzisiaj znowu niekreatywny kom :(.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny (:
Roza to ma pomysły :D Oj, oj ktoś chce nam tu sparować Lyśka z Jess xD Czekam na next i życze dużo weny~Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJezu Rozmawia taka normalna XD
OdpowiedzUsuńQjsbevwjbd
UsuńRozalia *
Czekam z niecierpliwością na kolejny;) Jak zwykle cudeńko!
OdpowiedzUsuńOj Roza ty przebiegła ty xD
OdpowiedzUsuńLysiu i Jess, to takie słodkie ;D
Czekam na next i życzę weny ;**
Ejejejjej ja tu pragnę Lyśka i Jess! Ale też nie mogę się doczekać jak Czerwony przyjdzie do domu w odwiedziny ^^ :D
OdpowiedzUsuńRoza! Brakuje jeszcze tylko tego, żebyś powiedziała dla Lysa, aby się dla Jess oświadczył!
OdpowiedzUsuńByło by ekstra :D
Usuń