Następnego dnia od rana dało się słychać stuki dochodzące z piwnicy. Już nie dało się tego ukryć - koncert zbliżał się wielkimi krokami. Śpiewać miał Lysander, Kastiel grać na gitarze, a Iris która zgłosiła się na ochotniczkę miała być perkusistką. A ja? Ja byłam po części organizatorką. Byłam bardzo zadowolona ze swojej roli. Po dzisiejszych zajęciach miałam udać się razem z Rozalią do sklepu Leo i pomóc jej przy strojach. Dlatego od samego rana miałam świetny humor. Po pierwszej lekcji, kiedy wyciągałam swoje spodenki na WF z szafki, podszedł do mnie Lysander.
- Witaj Jessico - uśmiechnął się ciepło.
Zamknęłam szafkę i odwróciłam się do białowłosego.
- Cześć Lys - odwzajemniłam uśmiech - Jak tam scena?
- Już gotowa. Zechciałabyś ją obejrzeć?
- No jasne - odparłam i razem ruszyliśmy w stronę piwnicy.
Na miejscu byli już Roza i Nat.
- O hej Jess - uśmiechnęła się białowłosa - I jak? - spytała, wskazując w stronę sceny.
- Łał, świetna! - zaśmiałam się. Chłopcy wykonali kawał naprawdę dobrej roboty.
- Przydałby się jakiś kawałek materiału z tyłu, żeby chłopcy mogli tam odpocząć w czasie przerwy - mruknęła Roza.
- W sumie, to nie taki zły pomysł - uśmiechnęłam się.
Po kilku minutach komplementowania sceny i omawianiu dalszych planów związanych z koncertem, usłyszeliśmy dziwny huk na korytarzu a po chwili drzwi do piwnicy się otworzyły.
- Co tu się dzieje? - usłyszałam znajomy głos. Wszyscy jak na komendę skierowaliśmy wzrok w kierunku wejścia, w którym stał.. nikt inny, jak tylko Kastiel.
- A co, nie widać? - spytała Roza.
- I tu będziemy grać?
- Nie Kastiel, tą scenę to tylko tak sobie tu przynieśliśmy, żeby sobie stała - odparłam z sarkazmem.
Po chwili za Kasem stanęła.. Debra.
W tej samej chwili atmosfera zrobiła się tak napięta, że trudno było to wytrzymać. Lysander westchnął ciężko.
- Tylko nie ona.. - szepnął, ale i tak usłyszałam.
Nataniel gwałtownie cofnął się i w jednej chwili stał przede mną z zaciętym wyrazem twarzy.
- Cześć wszystkim - zaszczebiotała wesoło. Jej śmiech strasznie drażnił moje uszy. Nienawidziłam jej każdą komórką mojego ciała.
Oczywiście nikt jej nie odpowiedział, więc kaszlnęła znacząco i spojrzała na Kastiela swoimi maślanymi oczkami w stylu Jestem-taka-biedna-chodźmy-już-stąd.
- Co z wami? - odezwał się czerwonowłosy - Odjęło wam mowę, czy jak?
- Debro, jestem zmuszony prosić cię, abyś stąd wyszła - odparł Lys nie zwracając uwagi na Kasa.
- Ale wy jesteście nieuprzejmi, ja tylko przyszłam się przywitać! - pisnęła, a w jej oczach pojawiły się łzy.
O mój Boże, co z nią jest nie tak? Poryczeć się tylko dlatego, że ktoś prosi cię żebyś wyszła? Lekka przesada. Oczywiście jej płacz był całkowicie wymuszony i to widać było od razu. Tak zwane krokodyle łzy. Parsknęłam śmiechem.
- Ludzie co z wami? - wkurzył się Kastiel. On, zaślepiony jej fałszywym uśmiehem i słodkimi oczkami oczywiście nie widział prawdziwej dwulicowości tej żmii. Debra wzięła go za rękę i posłała mi pełny tryumfu uśmieszek. Po chwili oboje opuścili piwnicę. Kastiel nie ukrywał swojego oburzenia i pod koniec rzucił w moją stronę pogardliwe spojrzenie.
- O mój Boże, co to za cyrk do jasnej cholery? Po co ona tu przylazła? - wkurzył się Nat.
- Żeby pokazać mi, że przegrałam - powiedziałam cicho. Blondyn spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Nie zwróciłam na niego uwagi. Podeszłam do ściany i po prostu osunęłam się na ziemię. Resztki mojego zdrowego rozsądku podpowiadały, że powoli tracimy Kastiela. Ogarnęła mnie bezsilność. Podkuliłam nogi i oparłam głowę na kolanach.
Nataniel podszedł i usiadł obok mnie.
- Co masz na myśli? - poczułam, jak obejmuje mnie ramieniem.
- Właśnie Jess, o co chodzi? - przysiadła się Roza.
Podniosłam głowę i napotkałam wzrokiem lodowate spojrzenie Lysandra skierowane do Nataniela. Wstałam z ziemi uwalniając się od ręki niebieskookiego.
- Ja.. Rozmawiałam z Debrą - odparłam.
- Co? Kiedy? - spytał Lysander z troską w głosie.
- Lys, miałeś jej pilnować! - powiedziała Roza z wyrzutem - A jakby jej się coś stało?
Białowłosy podszedł do mnie.
- Przepraszam cię Jessico - na jego twarzy malował się smutek.
- Nie szkodzi, nic mi nie zrobiła, my tylko... rozmawiałyśmy.
- Rozmawiałyście? - prychnęła białowłosa - Z nią się nie da rozmawiać. Ale mniejsza z tym. Co ci powiedziała?
Zawahałam się na moment. Ale w końcu to moi przyjaciele, którzy mają prawo wiedzieć.
- Powiedziała, że mam się trzymać z dala od Kastiela - westchnęłam ciężko.
- Wiedziałam, że o to jej chodzi - odparła Roza - Groziła ci?
- Nie wiem, czy słowa "niedługo wszyscy cię w tej szkole znienawidzą" można uznać za groźbę - mruknęłam.
- Można a nawet trzeba! Nie wiadomo, co tej żmii może chodzić po głowie - oburzyła się białowłosa.
- Jessico - Lysander chwycił mnie za ramię - Powiedz, co jeszcze ci mówiła.
Był śmiertelnie poważny. Trochę się wystraszyłam.
- Nic więcej, naprawdę - nie chciałam wspominać, że nazwała ich bandą idiotów. To i tak by nic nie zmieniło, a mogłoby ich jeszcze bardziej wkurzyć.
- Dobrze. Trzeba jak najszybciej coś wymyślić, zanim ona zrobi pierwszy krok - odparł białowłosy.
- Masz rację Lys - przytaknęłam - Ale ty teraz najbardziej powinieneś skupić się na przygotowaniach do koncertu. Już niecałe trzy dni ci zostały - uśmiechnęłam się.
- Są ważniejsze rzeczy od koncertów - powiedział ciepło.
- Ech.. Nie sądzę, że twoim fankom spodobałoby się to, co przed chwilą powiedziałeś - kaszlnęłam - A no właśnie, ja już muszę lecieć na lekcje - wzięłam swoje rzeczy, zanim białowłosy zdążył coś powiedzieć - To do później - pomachałam wszystkim. Kątem oka napotkałam jeszcze serdeczny wzrok Nataniela, odprowadzający mnie do drzwi.
- Do później - powiedział cicho blondyn a zaraz potem zamknęłam drzwi i ruszyłam w stronę sali gimnastycznej.
Znowu poczułam się niezręcznie po słowach Lysandra. Towarzyszyło mi takie samo odczucie, jak tam na dachu kiedy razem rozmawialiśmy. Co tam siedzi w jego głowie? Po raz kolejny zadaję sobie to pytanie. Ciekawe, czy kiedykolwiek znajdę na nie odpowiedź. Pełna sprzecznych uczuć pchnęłam wielkie drzwi prowadzące na salę gimnastyczną.
Za to moje oczy mówią, że rozdział był Ś-W-I-E-T-N-Y. Naprawdę super scena z Kasem i Deb... Nawet nie będę pisała imienia tej żmii. :) CZEKAM NA NASTĘPNYYYY *-*
OdpowiedzUsuńOna jest okropna! Jeju jak ja nienawidzę jak wymusza łzy._. Czekam na next
OdpowiedzUsuńOczywiscie chodzi mi o Debre xd
UsuńSwietny rozdzial. Och ra walnienta debra:;((czekam na next.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKocham czytać twoje rozdziały!! <3 Pisz dalej! *-*
OdpowiedzUsuńFajne rozdziały nie mogę się doczekać następnych !! Masz talent do pisania , nie to co ja , moje opowiadanie jest beznadziejne !
OdpowiedzUsuńPodawaj linka do opowiadania :D chętnie poczytam ^^
UsuńProszę , ale nie jest zbyt dobre :/ http://opowiadania345.blogspot.com/
UsuńFajne rozdziały, nie to co moje,,,, Masz talent :)
OdpowiedzUsuń