Mój fanpage ♫

https://www.facebook.com/amoursucrette - jeśli ktoś chce być na bieżąco w sprawie nowych rozdziałów. Zapraszam ♥

niedziela, 15 marca 2015

Rozdział L

     Następnego dnia od rana dało się słychać stuki dochodzące z piwnicy. Już nie dało się tego ukryć - koncert zbliżał się wielkimi krokami. Śpiewać miał Lysander, Kastiel grać na gitarze, a Iris która zgłosiła się na ochotniczkę miała być perkusistką. A ja? Ja byłam po części organizatorką. Byłam bardzo zadowolona ze swojej roli. Po dzisiejszych zajęciach miałam udać się razem z Rozalią do sklepu Leo i pomóc jej przy strojach. Dlatego od samego rana miałam świetny humor. Po pierwszej lekcji, kiedy wyciągałam swoje spodenki na WF z szafki, podszedł do mnie Lysander.
- Witaj Jessico - uśmiechnął się ciepło.
Zamknęłam szafkę i odwróciłam się do białowłosego.
- Cześć Lys - odwzajemniłam uśmiech - Jak tam scena?
- Już gotowa. Zechciałabyś ją obejrzeć?
- No jasne - odparłam i razem ruszyliśmy w stronę piwnicy.
Na miejscu byli już Roza i Nat. 
- O hej Jess - uśmiechnęła się białowłosa - I jak? - spytała, wskazując w stronę sceny.
- Łał, świetna! - zaśmiałam się. Chłopcy wykonali kawał naprawdę dobrej roboty. 
- Przydałby się jakiś kawałek materiału z tyłu, żeby chłopcy mogli tam odpocząć w czasie przerwy - mruknęła Roza.
- W sumie, to nie taki zły pomysł - uśmiechnęłam się.
Po kilku minutach komplementowania sceny i omawianiu dalszych planów związanych z koncertem, usłyszeliśmy dziwny huk na korytarzu a po chwili drzwi do piwnicy się otworzyły.
- Co tu się dzieje? - usłyszałam znajomy głos. Wszyscy jak na komendę skierowaliśmy wzrok w kierunku wejścia, w którym stał.. nikt inny, jak tylko Kastiel.
- A co, nie widać? - spytała Roza.
- I tu będziemy grać?
- Nie Kastiel, tą scenę to tylko tak sobie tu przynieśliśmy, żeby sobie stała - odparłam z sarkazmem.
Po chwili za Kasem stanęła.. Debra.
W tej samej chwili atmosfera zrobiła się tak napięta, że trudno było to wytrzymać. Lysander westchnął ciężko.
- Tylko nie ona.. - szepnął, ale i tak usłyszałam.
Nataniel gwałtownie cofnął się i w jednej chwili stał przede mną z zaciętym wyrazem twarzy. 
- Cześć wszystkim - zaszczebiotała wesoło. Jej śmiech strasznie drażnił moje uszy. Nienawidziłam jej każdą komórką mojego ciała. 
Oczywiście nikt jej nie odpowiedział, więc kaszlnęła znacząco i spojrzała na Kastiela swoimi maślanymi oczkami w stylu Jestem-taka-biedna-chodźmy-już-stąd. 
- Co z wami? - odezwał się czerwonowłosy - Odjęło wam mowę, czy jak?
- Debro, jestem zmuszony prosić cię, abyś stąd wyszła - odparł Lys nie zwracając uwagi na Kasa. 
- Ale wy jesteście nieuprzejmi, ja tylko przyszłam się przywitać! - pisnęła, a w jej oczach pojawiły się łzy.
O mój Boże, co z nią jest nie tak? Poryczeć się tylko dlatego, że ktoś prosi cię żebyś wyszła? Lekka przesada. Oczywiście jej płacz był całkowicie wymuszony i to widać było od razu. Tak zwane krokodyle łzy. Parsknęłam śmiechem.
- Ludzie co z wami? - wkurzył się Kastiel. On, zaślepiony jej fałszywym uśmiehem i słodkimi oczkami oczywiście nie widział prawdziwej dwulicowości tej żmii. Debra wzięła go za rękę i posłała mi pełny tryumfu uśmieszek. Po chwili oboje opuścili piwnicę. Kastiel nie ukrywał swojego oburzenia i pod koniec rzucił w moją stronę pogardliwe spojrzenie.
- O mój Boże, co to za cyrk do jasnej cholery? Po co ona tu przylazła? - wkurzył się Nat.
- Żeby pokazać mi, że przegrałam - powiedziałam cicho. Blondyn spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Nie zwróciłam na niego uwagi. Podeszłam do ściany i po prostu osunęłam się na ziemię. Resztki mojego zdrowego rozsądku podpowiadały, że powoli tracimy Kastiela. Ogarnęła mnie bezsilność. Podkuliłam nogi i oparłam głowę na kolanach. 
Nataniel podszedł i usiadł obok mnie.
- Co masz na myśli? - poczułam, jak obejmuje mnie ramieniem.
- Właśnie Jess, o co chodzi? - przysiadła się Roza.
Podniosłam głowę i napotkałam wzrokiem lodowate spojrzenie Lysandra skierowane do Nataniela. Wstałam z ziemi uwalniając się od ręki niebieskookiego.
- Ja.. Rozmawiałam z Debrą - odparłam.
- Co? Kiedy? - spytał Lysander z troską w głosie.
- Lys, miałeś jej pilnować! - powiedziała Roza z wyrzutem - A jakby jej się coś stało?
Białowłosy podszedł do mnie.
- Przepraszam cię Jessico - na jego twarzy malował się smutek.
- Nie szkodzi, nic mi nie zrobiła, my tylko... rozmawiałyśmy.
- Rozmawiałyście? - prychnęła białowłosa - Z nią się nie da rozmawiać. Ale mniejsza z tym. Co ci powiedziała?
Zawahałam się na moment. Ale w końcu to moi przyjaciele, którzy mają prawo wiedzieć. 
- Powiedziała, że mam się trzymać z dala od Kastiela - westchnęłam ciężko.
- Wiedziałam, że o to jej chodzi - odparła Roza - Groziła ci?
- Nie wiem, czy słowa "niedługo wszyscy cię w tej szkole znienawidzą" można uznać za groźbę - mruknęłam.
- Można a nawet trzeba! Nie wiadomo, co tej żmii może chodzić po głowie - oburzyła się białowłosa.
- Jessico - Lysander chwycił mnie za ramię - Powiedz, co jeszcze ci mówiła.
Był śmiertelnie poważny. Trochę się wystraszyłam.
- Nic więcej, naprawdę - nie chciałam wspominać, że nazwała ich bandą idiotów. To i tak by nic nie zmieniło, a mogłoby ich jeszcze bardziej wkurzyć.
- Dobrze. Trzeba jak najszybciej coś wymyślić, zanim ona zrobi pierwszy krok - odparł białowłosy.
- Masz rację Lys - przytaknęłam - Ale ty teraz najbardziej powinieneś skupić się na przygotowaniach do koncertu. Już niecałe trzy dni ci zostały - uśmiechnęłam się.
- Są ważniejsze rzeczy od koncertów - powiedział ciepło.
- Ech.. Nie sądzę, że twoim fankom spodobałoby się to, co przed chwilą powiedziałeś - kaszlnęłam - A no właśnie, ja już muszę lecieć na lekcje - wzięłam swoje rzeczy, zanim białowłosy zdążył coś powiedzieć - To do później -  pomachałam wszystkim. Kątem oka napotkałam jeszcze serdeczny wzrok Nataniela, odprowadzający mnie do drzwi.
- Do później - powiedział cicho blondyn a zaraz potem zamknęłam drzwi i ruszyłam w stronę sali gimnastycznej.
Znowu poczułam się niezręcznie po słowach Lysandra. Towarzyszyło mi takie samo odczucie, jak tam na dachu kiedy razem rozmawialiśmy. Co tam siedzi w jego głowie? Po raz kolejny zadaję sobie to pytanie. Ciekawe, czy kiedykolwiek znajdę na nie odpowiedź. Pełna sprzecznych uczuć pchnęłam wielkie drzwi prowadzące na salę gimnastyczną.

11 komentarzy:

  1. Za to moje oczy mówią, że rozdział był Ś-W-I-E-T-N-Y. Naprawdę super scena z Kasem i Deb... Nawet nie będę pisała imienia tej żmii. :) CZEKAM NA NASTĘPNYYYY *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ona jest okropna! Jeju jak ja nienawidzę jak wymusza łzy._. Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny rozdzial. Och ra walnienta debra:;((czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham czytać twoje rozdziały!! <3 Pisz dalej! *-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajne rozdziały nie mogę się doczekać następnych !! Masz talent do pisania , nie to co ja , moje opowiadanie jest beznadziejne !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podawaj linka do opowiadania :D chętnie poczytam ^^

      Usuń
    2. Proszę , ale nie jest zbyt dobre :/ http://opowiadania345.blogspot.com/

      Usuń
  7. Fajne rozdziały, nie to co moje,,,, Masz talent :)

    OdpowiedzUsuń