Mój fanpage ♫

https://www.facebook.com/amoursucrette - jeśli ktoś chce być na bieżąco w sprawie nowych rozdziałów. Zapraszam ♥

środa, 4 marca 2015

Rozdział XLIII

   Po czterdziestu pięciu minutach męczarni w końcu zadzwonił dzwonek. "Jeszcze tylko jedna lekcja i do domu. Muszę wytrzymać" - pomyślałam i spokojnie ruszyłam w stronę swojej szafki. Kiedy tylko ją zamknęłam, poczułam lekkie szturchnięcie w żebra. Odwróciłam się.
- Siemka - powiedział Kastiel z ironicznym uśmieszkiem i oparł się spokojnie o moją szafkę.
- Hej - odparłam i ruszyłam w stronę schodów nie czekając na czerwonowłosego. Szczerze, to nie miałam ochoty go teraz oglądać. Pewnie za nim łazi też Debra, a na nią nie chciałam wpaść. 
- Jess gdzie leziesz? - spytał, idąc za mną.
"Jak najdalej od ciebie" - pomyślałam w duchu, ale głośno tego nie powiedziałam.
- A gdzie mogę dojść idąc w tamtym kierunku?
- Noo.. do sali biologicznej.
- Piątka za spostrzegawczość - mruknęłam i weszłam do klasy. Wprawdzie miałam teraz biologię, ale przerwa jeszcze się nie skończyła. Jednak nie chciałam łazić po korytarzu w tę i z powrotem, żeby ta żmija się do mnie przyssała. Miałam ochotę w spokoju odrobić zadanie z matematyki, żeby mieć więcej wolnego czasu w domu.
Czerwonowłosy wszedł za mną. Czemu on za mną idzie? Niech się idzie dalej migdalić z Debrą. Zaraz, zaraz.. czemu jestem na niego taka wściekła?
Kastiel chwycił mnie za ramię.
- Co z tobą? - spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
Sama zadaję sobie to samo pytanie.
I gdzie do cholery jest Lys? Nie miałam ochoty siedzieć z Kasem sam na sam.
- Nic - mruknęłam i usiadłam w ławce.
- To czemu mnie unikasz?
- Nie chcę ci przeszkadzać - odwróciłam się w stronę okna.
- Przeszkadzać? Niby w czym? - przysunął krzesło i usiadł obok.
- Nie chce się mieszać w twoje rozmowy z Debrą - wzruszyłam ramionami - Widać, że dobrze wam ze sobą. 
- Co? - spytał Kas. Nie patrzyłam na niego, gdyż byłam wpatrzona w rzeczy za oknem, ale z pewnością musiał mieć niezłą minę.
Nastała niezręczna chwila ciszy. Bałam się odwrócić i spojrzeć czerwonowłosemu w twarz. 
Dlaczego wspomniałam mu o Debrze?
- Wiem o co ci chodzi! - zaśmiał się chłodno. Po plecach przeszedł mi dreszcz - Jesteś zazdrosna - klasnął rękami o kolana.
- Że co? - wykrztusiłam z siebie i spojrzałam na niego - Chyba ci się śni! - wstałam i złapałam swoją torbę.
- Zaraz, czekaj. Siadaj tu z powrotem! - powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu i pociągnął mnie za rękę z powrotem na krzesło. Zrobił to tak mocno, że aż zabolało. Zaczęłam się go bać.
- Kastiel oszalałeś?! To boli! - krzyknęłam i wyrwałam mu rękę. Serce chciało mi wyskoczyć z przerażenia. Jego wyraz twarzy był  straszny. Patrzył na mnie ze złością.
- Miało boleć! - również krzyknął - Masz coś przeciwko niej?
- Może i mam! Nic ci do tego! - szybko zabrałam swoje rzeczy i ruszyłam w kierunku drzwi. Już miałam nacisnąć na klamkę, kiedy poczułam, że wykręca mi rękę i przyciska do ściany. 
- Kastiel.. - szepnęłam przerażona.
Bałam się.
Bardzo się bałam.
- Masz coś przeciwko niej? - wycedził mi do ucha. 
Nagle drzwi otworzyły się z wielkim hukiem i ktoś gwałtownie odciągnął Kastiela ode mnie. Osunęłam się na ziemię. Nie miałam już nawet siły stać. Ukryłam twarz w dłoniach. Słyszałam odgłosy szarpaniny, ale nie byłam w stanie podnieść głowy. Po chwili ktoś wyszedł z sali głośno trzaskając drzwiami. Zrobiło się śmiertelnie cicho.
- Nic ci się nie stało? - usłyszałam ciepły, znajomy głos. Skądś go znałam, ale w tej chwili nie byłam w stanie sobie przypomnieć do kogo należy.
- Jessico...
Nagle ktoś delikatnie mnie objął. Otworzyłam oczy i zobaczyłam białe włosy.
- Lysander.. - wyszeptałam. 
Odsunął się, by spojrzeć mi w twarz.
- Jessico, tak bardzo cię przepraszam. Tak nagle zniknęłaś z zasięgu mojego wzroku. Wpadłem w panikę i zacząłem cię szukać po całej szkole - w jego oczach zobaczyłam troskę i przerażenie.
Nie mogłam nic odpowiedzieć. Nagle poczułam, jak łzy powoli spływają mi po policzku. Dalej byłam w tak wielkim szoku, że nawet nie podniosłam ręki żeby je wytrzeć. Zrobił to za mnie Lys.
- Przepraszam - przytulił mnie mocno. 
Nie mogłam powstrzymać łez. Nie chciałam płakać przy białowłosym, nie chciałam płakać przy nikim. Ale w tym momencie po prostu nie mogłam tego powstrzymać.
Lysander trzymał mnie w ramionach przez dłuższą chwilę, aż w końcu trochę się uspokoiłam. Jego obecność działała na mnie uspokajająco. 
Dalej miałam przed oczami to spojrzenie Kastiela, pełne nienawiści skierowanej do mnie. Spojrzałam na rękę. Powoli zaczął się na niej tworzyć wielki siniak. Białowłosy powędrował za moim spojrzeniem.
- To Kastiel..? - spytał, patrząc na mój nadgarstek.
- Chyba tak - powiedziałam cicho.
- Nie mogę w to uwierzyć - wyszeptał przerażony - Muszę koniecznie z nim porozmawiać. Ale najpierw zaprowadzę ciebie do pielęgniarki - spojrzał na mnie ciepło.
- To nie będzie konieczne - wysiliłam się na uśmiech. Musiał nie wyglądać zbyt przekonująco, ponieważ Lys dalej patrzył na mnie z wahaniem.
- Jesteś pewna?
- Absolutnie. 
- Bardzo cię przepraszam za Kastiela - spuścił głowę.
Nie wiem dlaczego, ale chwyciłam go za rękę.
- Nie musisz przepraszać, to jemu odbiło a nie tobie.
- Mimo wszystko powinienem tutaj być - spojrzał mi w oczy. 
- Nie zawsze wszystko w życiu się układa - westchnęłam i wstałam z podłogi - Ale dziękuję ci. Gdybyś tutaj nie przyszedł... - urwałam.
- Wiem - mruknął.
Po chwili usłyszeliśmy dzwonek kończący przerwę. Usiadłam w ławce obok okna.
- Od teraz nie spuszczam cię z oka - uśmiechnął się i usiadł obok mnie.
Odwzajemniłam uśmiech. Po chwili zaczęła zbierać się reszta klasy. Nie zwracałam na nich uwagi, zapatrzyłam się w okno. Jednak myśl, że Lysander jest obok mnie była bardzo pocieszająca i dziwnie mnie uspokajała. Jednak mimo wszystko w myślach nadal widziałam to wściekłe spojrzenie Kasa.
Dlaczego on to zrobił..?
Nie znałam go od tej strony. Czy to przez obecność tej żmii stał się taki? 
Odwróciłam się od okna i napotkałam tryumfalne spojrzenie.. Debry.

9 komentarzy:

  1. Kastiel ty dzikusie! Nie ładnie! Jak można tak lubić tą wredną Debrę? Co on w niej w ogóle widzi!? Ja sama się przestraszyłam jego zachowaniem.. Dobrze, że przyszedł Lysiek. Jestem wkurzona na Kastiela. Czekam na kolejny rozdział! ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na kolejny ! ^^ Wyszło super :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kastiel przesadził... Mógł jej coś zrobić. Wpuść mnie do tego opowiadania i mu skopie tyłek hahaha :D. Tak to super :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drzwi otworzyły się z wielkim hukiem a w nich stała... Yasminne Bley trzymając Lysandra za nadgarstek.
      - Lys, ty zajmij się Jessicą, ja zajmę się Kasem!
      - Tak jest! - odparł białowłosy i podbiegł do zdruzgotanej Jess.
      - Teraz to ci chyba nogi z czterech liter powyrywam! - krzyknęła Yasminne, rzucając się na czerwonowłosego i całkowicie go obezwładniając. Po krótkiej chwili Kas leżał na ziemi, całkowicie bezbronny.
      Przepraszam, musiałam XD tak mnie jakoś naszło :D

      Usuń
    2. Hahahahahahahaahahahahaha :D cuuudownie to wyszło haha ^^ I oczywiście dziękuję za wspaniały fragment *~*

      Usuń
  4. Jeju , dawaj mi tą debre jak jej zaraz ps. super opowiadanie :d

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaki idiota wraca do dziewczyny która go zraniła i rani tą która jest wprost idealna i nie zrobiła nic. Nadal nie rozumiem co on widział w tej głupiej małpie! Pobudka debilu T.T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chmmm.... Kastiel? No chyba że zadałaś pytanie retoryczne.

      Usuń
  6. Szkoda, że to nie był Nataniel, zaskoczyło by mnie to

    OdpowiedzUsuń