Mój fanpage ♫

https://www.facebook.com/amoursucrette - jeśli ktoś chce być na bieżąco w sprawie nowych rozdziałów. Zapraszam ♥

sobota, 7 marca 2015

Rozdział XLV

   Przez chwilę panowała niezręczna cisza.
- Co ty tutaj robisz? - warknął.
- A już cześć, to nie łaska? - zaplotłam ręce i spojrzałam na niego wymownie.
- Cześć, co ty tutaj robisz? - spojrzał na mnie pytająco.
Westchnęłam ciężko. Chyba zapowiadała się długa rozmowa.
- Słyszałam że jest u ciebie mój brat - starałam się mówić spokojnie, jednak w środku serce waliło mi jak oszalałe ze strachu.
- Może jest, może nie ma - wzruszył ramionami.
- Przyszłam po niego - odparłam najpoważniejszym tonem, na jaki było mnie w tamtej chwili stać. Kastiel przez chwilę przyglądał mi się dziwnie, ale zaraz potem westchnął.
- A co ty niańka jesteś? Nie ma pięciu lat, żebyś po niego przychodziła.
- To pierwszy raz, kiedy po niego przychodzę.
- Aha - mruknął - A czemu chcesz go już zabierać do domu?
- Ponieważ - zawahałam się na moment - jesteś nieobliczalny i agresywny.
- Ja? - zrobił wielkie oczy.
- Nie udawaj głupka - warknęłam. Mój strach powoli zaczął przemieniać się w złość.
- Taka mała a taka wyszczekana - posłał mi swój złowieszczy uśmiech. Przez chwilę był tym samym, starym Kastielem którego poznałam.
- Zawołaj mojego brata - nie dawałam się zwieść jego uśmiechowi.
- Coś taka sztywna? Może wejdziesz? - uchylił drzwi szerzej.
- Nie dzięki - mruknęłam i trochę się cofnęłam. W tej samej chwili Demon, który jak dotąd siedział spokojnie obok nogi Kasa, wstał i podszedł do mnie łapiąc za nogawkę spodni.
- Demon, spadaj - próbowałam go odsunąć, ale on tylko głośniej zawarczał i ciągnął mnie z wielką siłą do środka.
- Musisz teraz wejść. On cię tak łatwo nie puści - zaśmiał się czerwonowłosy.
Westchnęłam ciężko. Kastiel chyba miał racje. Miałam dwa wyjścia: albo wyrwę się Demonowi, co skutkuje zniszczeniem moich ulubionych spodni, albo wejdę z nim do środka i będę narażona na Kastiela. Trudny wybór. Spojrzałam jeszcze na Demona i próbowałam go odgonić ale on nie dawał za wygraną. Zrezygnowana weszłam do środka. Kiedy tylko przeskoczyłam próg, pies mnie puścił i zaczął wesoło biegać dookoła mnie. Nachyliłam się i czule go pogłaskałam.
- Błagam cię Demon, broń mnie przed Kastielem - szepnęłam psu do ucha. On tylko spojrzał na mnie. Miałam wrażenie że zrozumiał o co chodzi. 
Powoli wstałam i rozglądnęłam się dookoła. Ze zdziwieniem spostrzegłam, że Kas ma bardzo duży dom. Przed holem, w którym właśnie stałam, rozciągał się duży korytarz, a po jego bokach były wejścia do różnych pokoi. Po prawej stronie stały wielkie, białe, kręcone schody z metalową poręczą. U góry wisiał szklany żyrandol.
No cóż, powiem szczerze. Dom zrobił na mnie wielkie wrażenie. W mojej wyobraźni był dużo mniejszy. Ale w wyobrażeniach chyba nie brałam pod uwagę rodziców z dobrą pracą.
Z zamyślenia wyrwało mnie wesołe szczekanie Demona, który dopominał się o kolejną dawkę zainteresowania z mojej strony. 
- Demon siad! - warknął Kas. 
Pies posłusznie umilkł i usiadł spokojnie obok nas.
- Gdzie Eric? - spytałam, odwracając wzrok w stronę czerwonowłosego.
- Na górze. Idź tam, ja zaraz dojdę - powiedział i zniknął za jakimiś białymi drzwiami. Nie namyślając się długo, ruszyłam po schodach. Jednak na górze czekał na mnie lekki zawód, gdyż byłam pewna że z łatwością trafię do brata. Okazało się jednak, że na drugim piętrze jest jeszcze więcej drzwi niż na pierwszym. Zamiast zaglądać do kolejnych drzwi po kolei, postanowiłam po prostu zawołać.
- Eric jesteś tu?
Po chwili usłyszałam trzask otwieranych drzwi, parę kroków od mnie mnie. Z nich powoli wysunął się mój brat.
- Jessica? Co ty tutaj robisz?
- Chciałabym cię zapytać o to samo - odparłam i podeszłam do brata.
- Kas zadzwonił do mnie, żebym przyszedł - wzruszył ramionami.
- Ooo to teraz jesteście najlepszymi przyjaciółmi? - wysiliłam się na sarkazm.
- Oj Jess, daj spokój - machnął ręką i wszedł do pokoju. Weszłam za nim. Czemu to zrobiłam? Nie wiem. Powinnam była zaciągnąć brata za rękę do domu, a nie siedzieć u tego niestabilnego emocjonalnie Kastiela. Zanim zamknęłam za sobą drzwi, z dołu doszedł mnie głos czerwonowłosego, rozmawiającego z kimś. Domyśliłam się, że gada przez telefon. Miałam wielką ochotę podsłuchać z kim, jednak nie chciałam tego robić przy bracie. Zawsze dostawał ode mnie po głowie za podsłuchiwanie moich rozmów telefonicznych.
- Eric wracajmy do domu - chwyciłam go za rękaw.
- Ale dlaczego? Myślałem, że lubicie się z Kastielem.
- Lubiliśmy się - poprawiłam go.
- A co się takiego stało, że ta wasza przyjaźń się urwała? - spytał ze śmiechem. W przeciwieństwie do mnie, humor niezmiernie mu dopisywał.
- To nie jest rozmowa na teraz. Błagam cię, wracajmy.
- Daj spokój, zostańmy jeszcze chwilkę - zrobił minę zbitego psa.
- Nie ma mowy, ja na pewno nie zostanę!
- Proszę cię Jess.
- No właśnie Jess, zostań jeszcze trochę - za moimi plecami rozległ się głos Kasa. Po plecach przeszły mi dreszcze.
- Dzisiaj raczej nie, strasznie się źle czuję. Przyszłam tylko po brata - proszę, niech Kas mi uwierzy. Eric zna mnie, na pewno nie dał wiary w moje słowa. Modliłam się żeby tylko siedział cicho i grzecznie ruszył ze mną do domu, póki jeszcze żyjemy.
- To ja się postaram, żeby ci przeszło - zrobił krok w moją stronę z dziwnym uśmiechem na ustach.
- N-nie dzięki, dam sobie radę. Samo przejdzie - cofnęłam się.
- No co ty Jess - czerwonowłosy był coraz bliżej mnie. 
Boże czemu mój brat na to nie reaguje? Spojrzałam na niego. Siedział na krześle, najspokojniej w świecie przeglądając jakąś grę Kasa.
"Eric, ty debilu, pomóż!" - usiłowałam wysłać mu mój przekaz myślowy, ale chyba go nie słyszał.
- Przepraszam muszę do toalety - zręcznym ruchem ominęłam czerwonowłosego i wyszłam na korytarz.
- Drzwi naprzeciwko! - krzyknął gdy przekraczałam próg pokoju.
Posłusznie otworzyłam białe drzwi przede mną. Moim oczom ukazała się dość spora, biała łazienka. Powoli zamknęłam za sobą drzwi i zrezygnowana usiadłam na skraju wanny.
Co teraz? Iść do domu i zostawić brata? A może powinnam zadzwonić po Lysa? Już tak wiele dla mnie zrobił, ze nawet nie wypada prosić go o pomoc. Ale to chyba jest wyjątkowa sytuacja. Co powinnam zrobić..?  


6 komentarzy:

  1. Już myślałam, że znowu ją na przymus pocałuje, a Eric będzie taki zadowolony a zarazem zmieszany! Ale nieźle wybręłas z tej sytuacji. Bardzo fajnie opisałaś dom Kasa bo w mojej wyobraźni naprawdę wygląda przyjaźnie ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko... Dziwna sytuacja xD a zarazem fajna ^^. Ciekawi mnie co Jess zrobi. Chociaż powinnam się zastanowić co zrobi ten pokręcony, farbowany idiota :P

    OdpowiedzUsuń

  3. Potwierdzam zdanie Yasminne Bley i Liv xx . Rozdział super. Czekam na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń