Popatrzyłam na niego pytająco, odwieszając kurtkę na wieszak.
- Jak to wolną?
- Tak to. Ciotki nie ma - wzruszył ramionami.
- A gdzie jest? - zaplotłam ręce.
- Dostała pilny telefon od koleżanki z... - urwał. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
- Zapomniałeś? - prychnęłam - Nie wysilaj się tak, bo mózgownicę przegrzejesz. Kiedy wraca?
- Pani ciętej riposty się znalazła - mruknął - Wraca jutro.
- Wspaniale. A więc, jako przykładna starsza siostra.. - urwałam i spojrzałam na niego z wyższością - muszę ustalić tutaj parę zasad.
- Chyba żartujesz - zaśmiał się.
- Mówię poważnie. A więc rób co chcesz, gdzie chcesz i kiedy chcesz, ale nie zepsuj niczego. - wyliczyłam na palcach - Ja idę do siebie.
Minęłam zdezorientowanego Erica i ruszyłam w kierunku schodów. Nie da się ukryć, to był naprawdę ciężki dzień. Czułam się jak po bezsennej nocy.
- Ty tak serio? - ruszył za mną.
- Serio - uśmiechnęłam się.
- To dobrze, bo.. A zresztą nic - zmieszał się.
Stanęłam w pół kroku i spojrzałam na niego podejrzliwie.
- Bo?
- Bo parę osób tu wpadnie - powiedział cicho, ale i tak go usłyszałam.
- Parę? To znaczy ile i kto? - rzuciłam plecak w kierunku mojego pokoju i wróciłam się z powrotem na dół.
- No bo to było tak, że Armin zadzwonił..
- Znasz Armina? - zdziwiłam się. Kiedy oni zdążyli się poznać?
- No znam, Kastiel mnie z nim poznał.
- I wszystko jasne - westchnęłam i usiadłam na sofie - Opowiadaj dalej.
- W sumie to dzwonił do ciebie, ale nie było cię w domu.
- Po co dzwonił?
- Dasz mi w końcu opowiedzieć wszystko do końca?
Milczałam. Eric wciągnął powietrze do płuc i opowiadał dalej.
- Dzwonił, żeby zapytać cię o nową grę. Podobno ją masz - spojrzał na mnie znacząco. W jednej chwili przypomniałam sobie, że faktycznie wspominałam Arminowi o nowej grze, którą niedawno udało mi się kupić. Strasznie się ucieszył, ale nie zwracałam za bardzo uwagi na to co mówił, bo właśnie wtedy powtarzałam materiał z historii. Mimowolnie się zaśmiałam.
- Uznam to jako potwierdzenie jego słów - uśmiechnął się - A więc zaproponowałem, żeby wpadł. Wtedy do rozmowy wkręcił się jego brat i spytał, czy też może do ciebie przyjść.
- Cały Alexy - parsknęłam śmiechem.
- A więc on też przyjdzie. Dzwoniła też Roza i pytała się, czy wróciłaś już z randki z Lysandrem - spojrzał na mnie znacząco - Czy ja o czymś nie wiem?
- Zamorduję ją - mruknęłam.
- Więc powiedziałem, że za jakąś godzinę powinnaś wrócić, a ona wspomniała coś o Leo i powiedziała że będzie u ciebie, żeby wypytać o jakieś szczegóły. Jess, o co chodzi?
Przez chwilę milczałam, trawiąc spokojnie każde słowo Erica. Kiedy w końcu wszystko do mnie dotarło, uderzyłam się w czoło tak mocno, że aż zabolało. Roza z pewnością chce wypytać o szczegóły "randki". Wszystko fajnie, pięknie, tylko że ja nie byłam na żadnej randce! System myślenia Rozalii totalnie mnie rozbroił. Więc zamiast być na nią wściekła, zaczęłam się śmiać z jej "zapału".
- Okej, uznam że twój niekontrolowany śmiech jest normalny.
- Sorki Eric, ale nie poznałeś Rozy, więc nie zrozumiesz o co mi chodzi - uśmiechnęłam się.
- Dobra, mniejsza z tym. Jeśli dobrze znasz się na matematyce, to już trzy osoby. Jeśli doliczyć twojego Lysandra, będą cztery.
- Lysa? Przecież ja go nie zapraszałam - zdziwiłam się.
- No tak, ale Rozalia powiedziała, że jego też przyprowadzi.
- Boże, teraz to ją serio zamorduję.
- Spokojnie Jess, oddychaj - zaśmiał się Eric.
- Więc kiedy mają przyjść?
- Za jakieś... - brat spojrzał na telefon - piętnaście minut - wyszczerzył zęby.
- Wspaniale - klasnęłam w dłonie - Ty ich zaprosiłeś, więc ty z nimi siedzisz tutaj na dole - powiedziałam bardzo wolno, żeby dobrze mnie zrozumiał.
- A ty? - spojrzał na mnie zdziwiony.
- Ja siedzę tam, na górze w pokoju i udaję, że mnie nie ma - odparłam spokojnie i ruszyłam w kierunku schodów. Eric rzucił się biegiem za mną i złapał za kaptur mojej bluzy.
- Ale Jess! Oni wszyscy tutaj przychodzą ze względu na ciebie! - spojrzał na mnie błagalnie.
- Eric! - warknęłam. Wiedziałam, że ma rację.
- Proszę, Jessie..
- Nie mów tak do mnie - powiedziałam zrezygnowana i westchnęłam - Dobra, niech ci świeci. Ale na razie jestem na w swoim pokoju - ruszyłam przed siebie.
- Jesteś wielka, siostrzyczko - uśmiechnął się złośliwie i włączył telewizor. Pokręciłam głową z niedowierzaniem i weszłam do pokoju. Od razu rzuciłam się na łóżko. Byłam wyczerpana. Po kilku minutach leżenia chyba powoli zaczęłam tracić świadomość i odpływać w sen..
Przebudziło mnie ciche skrzypnięcie drzwi. Ale nie ruszyłam się, tylko dalej spokojnie udawałam, że śpię. Jeśli to Rozalia, to nie chcę żeby się domyśliła, że już się obudziłam. Zaczęłaby mnie z pewnością o wszystko wypytywać, a ja nie miałam na to najmniejszej ochoty. Nagle poczułam, jak ktoś delikatnie opatula mnie kocem i siada na skraju łóżka. Wtedy wiedziałam już, że to nie Roza. Powoli usiadłam na łóżku i spojrzałam na intruza, który wszedł do mojego pokoju. Uśmiechnęłam się na jego widok i przysunęłam się bliżej.
Rozdział jak zawsze super *-*
OdpowiedzUsuńNie mogę się już doczekać następnego rozdziału ;D
Jeszcze raz gratulacje 10 000 wejść i życzę dalszych sukcesów ;D
Nie no ;-; chce wiedzieć kto to ;-;.
OdpowiedzUsuńJezu jak słodko. Co o za osoba? XD Wszyscy lecą do Jessie xD Świetny czekam na część dalszą :D
OdpowiedzUsuńPs. Zapraszam do siebie; http://mystoryaboutmesf.blogspot.com/
czekam na nexta <3
OdpowiedzUsuń~Aga
Kurczę... jesteś niemożliwa...
OdpowiedzUsuńDlaczego ty mi to robisz!
Ja teraz będę caaaaaaały czas myśleć o tym co będzie dalej!
Ale rozdział super ;) Czekam z niecierpliwością na następny ;)
Jeju ! Teraz tylko czekać na nexta !
OdpowiedzUsuńps. super blog i dalszych sukcesów no i zapraszam do siebie --> http://opowiadania345.blogspot.com/
Lysander, ja to wiem XD
OdpowiedzUsuńJejku, Lyśko ♥ Znowu party pod nie obecność ciotki? :D
OdpowiedzUsuń"udaje że mnie nie ma " kolejny Potter czy co XD
OdpowiedzUsuńSuper extra mega fajne ;*
OdpowiedzUsuń