Spojrzałam w dwukolorowe oczy Lysandra z ciekawością.
- Szukałeś mnie? Stało się coś?
Lys podszedł i usiadł obok mnie z tajemniczym uśmiechem.
- Słyszałem, że przepięknie śpiewasz - popatrzył mi w oczy.
- Eee, daj spokój - machnęłam ręką - Coś się jej ubzdurało.
- Jej? Ale nie tylko Krysińska mi o tym mówiła. Kim również była zachwycona - spojrzał na mnie ciepło.
- Ja tak nie uważam - zaplotłam ręce. Białowłosy się zaśmiał.
- Oj Jessico, jesteś strasznie uparta. Nie mogę się doczekać, aż cię usłyszę - uśmiechnął się ciepło.
- A tak poza tym, powiedz Lys jak tam przygotowania do koncertu? - próbowałam zmienić temat.
- Nawet nieźle - wzruszył ramionami.
- Nie zżera cię trema?
- Jessico, przecież to dopiera za trzy dni! - zaśmiał się.
- Tak tylko pytam - oparłam głowę o ścianę.
Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu.
- Mam rozumieć, że spotkamy się dzisiaj o piątej w szkole?
- Sama nie wiem, nie jestem przekonana.. - zaczęłam.
- Jeżeli nie powiesz, że przyjdziesz to wyznam wszystko Rozalii.
- Nawet nie próbuj - zaśmiałam się.
- Czyli przyjdziesz?
- Postaram się.
- To wspaniale - popatrzył mi w oczy z ciepłym uśmiechem. Trochę zrobiło mi się gorąco, więc wstałam.
- Idziesz na dół? Zaraz będzie dzwonek - spytałam, otrzepując spodnie.
- Za chwilkę. Potrzebuję chwili spokoju - powiedział cicho i przymknął oczy.
- To ci nie przeszkadzam - odparłam szeptem i wycofałam się w stronę wyjścia.
- Ty mi nigdy nie przeszkadzasz - usłyszałam jeszcze, zanim zamknęłam za sobą drzwi.
Powoli zeszłam na dół. Przerwa powinna trwać jeszcze pięć minut, więc postanowiłam przejść się po szkole. Właśnie wyszłam na dziedziniec i skierowałam się w stronę ławki, kiedy nagle moja komórka zaczęła wibrować w kieszeni. Ktoś dzwonił z zastrzeżonego numeru. Odebrałam.
- Witaj moja piękna - usłyszałam w słuchawce najbardziej znienawidzony głos świata. Po plecach przeszły mi nieprzyjemne ciarki.
- Cześć Dake.
- Co tam u ciebie słychać? - gdzieś z tyłu było słychać szum fal.
- Po co dzwonisz?
- To już nie można tak sobie zadzwonić, żeby po prostu pogadać? - wyczułam ironię w jego głosie.
- Tak, ty na pewno dzwonisz bezinteresownie - wysiliłam się na sarkazm.
- Chciałem, żeby to była niespodzianka, ale skoro tak nalegasz.. Niedługo cię odwiedzę - zaśmiał się.
Poczułam, że grunt ucieka mi pod nogami. Musiałam usiąść, żeby nie zemdleć z tego całego szoku, w jakim właśnie byłam. Jeszcze nie pozbyłam się jednego problemu - Debra nadal łaziła po szkole ze swoim sztucznym uśmiechem na ustach - a już nadciąga kolejny. To chyba jakaś plaga.
- C-co? - wydusiłam z siebie.
- To co słyszysz, moja miła.
- Czego tu chcesz?
- Jak to? Chcę w końcu cię zobaczyć - zaśmiał się - Nie mogę się doczekać, aż zobaczę tą twoją śliczną buźkę.
Milczałam. Byłam tak zszokowana, że nawet nie mogłam się rozłączyć.
- Mam nadzieję, że tym razem nikt nam już nie przeszkodzi - Lys. Jego miał na myśli. Serce zaczęło mi mocniej bić.
- Nie przyjeżdżaj tu. Mam wystarczająco dużo problemów, nawet bez ciebie.
- To ty masz jakieś problemy? To tym bardziej muszę przyjechać. Nie martw się, sprawię że one wszystkie znikną.. Do zobaczenia niedługo, ma miłości - zaśmiał się nieprzyjemnie i po chwili po drugiej stronie panowała cisza. Dake się rozłączył. Siedziałam z tym telefonem w ręce trawiąc po kolei każde słowo, które od niego usłyszałam.
O nie. Nie nie nie nie nie! Dake nie może teraz przyjechać. Nie może przyjeżdżać w ogóle! Nie chcę go widzieć!
W tym momencie rozległ się dzwonek, więc wstałam z ławki i skierowałam się do sali A, na kolejną nudną lekcję matematyki. Mimo zdenerwowania i szoku próbowałam skupić się na pierwiastkach.
Reszta lekcji minęła w miarę szybko, więc bez żadnych większych niespodzianek zaraz po szkole razem z Rozalią udałyśmy się do sklepu Leo. Białowłosa całą drogę opowiadała mi o swoich pomysłach na stroje chłopców. Nie za bardzo znam się na szyciu, więc tylko jej przytakiwałam. W końcu doszłyśmy na miejsce.
- Cześć Leoś - uśmiechnęła się i przytuliła czarnowłosego.
- Hej Rozalio. Cześć Jessico - popatrzył na mnie z uśmiechem.
- Hej Leo. Nie masz nic przeciwko temu, żebym wam tutaj trochę poprzeszkadzała?
- No coś ty - zaśmiał się i wrócił za ladę - Rozalio, na zapleczu masz wszystkie materiały o które prosiłaś, oraz cały sprzęt.
- Leo, jesteś wspaniały - uśmiechnęła się i pociągła mnie za sobą.
Weszłyśmy do wielkiego pomieszczenia, w którym stało wiele pudeł, mnóstwo materiałów i parę dziwnych maszyn.
- Masz miarę chłopaków, co nie? - spytałam.
- No jasne, jakbyśmy mogły inaczej coś szyć? - spojrzała na mnie z uśmiechem.
- Tylko się upewniam - podniosłam ręce w obronnym geście.
Po chwili Roza rzuciła mi parę materiałów, które miałam obciąć według jej pomiarów. Dużo było przy tym śmiechów i hałasu, tak że Leo przychodził co chwilę sprawdzać czy jego zaplecze jest jeszcze całe. Roza przerabiała stare spodnie i podkoszulki. Kiedy w końcu wszystko było gotowe, nie mogłam oderwać wzroku. Stroje były świetne! Typowo rockowe, ale bez żadnej przesady. Rozalia też była zachwycona swoim geniuszem.
- Będą zachwyceni! - klasnęła w dłonie.
- Naprawdę, świetna robota - uśmiechnął się Leo.
Przez chwilę ja też się cieszyłam. Ta cała praca pomagała mi na chwilę zapomnieć o Debrze i Dake'u. Ale niestety kiedyś trzeba wrócić do rzeczywistości. Spojrzałam na zegarek.
- O matko już po czwartej! Przepraszam Rozalio, ja już muszę lecieć - wyminęłam zdezorientowanego Leo, wzięłam swoją torbę i rzuciłam się do wyjścia.
- Pewnie do Lysia - zaśmiała się i spojrzała wymownie na czarnowłosego - No idź już, idź.
Rzuciłam jej mordercze spojrzenie i po chwili biegłam ulicami w kierunku liceum.
Jezus Maria, jeszcze Dake ;-; I będą przymierzać bielizne? :D W ogóle nie mogę się doczekać lekcji z Lyśkiem i wielkiego koncertu! ♥ Bardzo dobry rozdział *-*
OdpowiedzUsuńJej , nie mogę się doczekać rozdziału !!
OdpowiedzUsuńDwa problemy na raz. Lepiej być nie może :-: no nic musi ją teraz uratowiać rycerz na białym koniu lub jak kto woli na czarnym. ^^
OdpowiedzUsuńOch Dake :( czemu on. Mam nadzieje że niestanie się nic Jessice. Czekam na next
OdpowiedzUsuńRozdział wyszedł Ci jak zawsze super ;**
OdpowiedzUsuńO nie, tylko nie Dake :(
Zapraszam także do siebie ;D
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRozdział wyszedł genialnie ;*
OdpowiedzUsuń