Mój fanpage ♫

https://www.facebook.com/amoursucrette - jeśli ktoś chce być na bieżąco w sprawie nowych rozdziałów. Zapraszam ♥

wtorek, 3 marca 2015

Rozdział XLII

   Miałam dużo szczęścia. Rozalia miała taką samą lekcję jak jak. Tak więc gdy tylko zadzwonił dzwonek oznajmiający koniec morderczego WF-u, ruszyłam w stronę białowłosej.
- Roza, czekaj na mnie! - wysapałam
Odwróciła się do mnie.
- Och, to ty Jess - uśmiechnęła się - właśnie o tobie myślałam.
- Naprawdę? To się wspaniale składa. Muszę ci o czymś powiedzieć.
- To coś ważnego? - popatrzyła na mnie uważnie z dziwnym błyskiem w oku.
- Tak, to ważne - odpowiedziałam, wychodząc z sali.
- O mój Boże! Nie mów, że Lys i ty...
- Jezu Rozalio! - zatkałam jej usta ręką - To nie o to chodzi - powiedziałam speszona.
Białowłosa wyswobodziła się z mojego uścisku i spojrzała na mnie z uśmiechem.
- Tak myślałam - westchnęła - Ale zawsze można mieć nadzieję.
Przewróciłam oczami. Rozalii to tylko jedno chodzi po głowie. Cały czas próbuje zbliżyć mnie do Lysandra. 
Teraz to ja westchnęłam i razem usadowiłyśmy się na jednej z ławeczek na dziedzińcu. Powoli i spokojnie opowiedziałam Rozie o przyjeździe Debry i jej prawdopodobnych planach co do mnie, oraz o przymilaniu się do Kasa. Białowłosa wydawała się dogłębnie wstrząśnięta tą całą sytuacją.
- A to wstrętna krowa! Nie dość, że miesza Kastielowi w głowie tymi swoimi pięknymi oczętami - udała, że wymiotuje. Parsknęłam śmiechem - To jeszcze ciebie chce w coś wciągnąć! Nie pozwolę na to! Kto planuje zamach na moją przyjaciółkę, planuje zamach również na mnie! - pogroziła pięścią w powietrzu.
Nie powiem, zrobiło mi się bardzo ciepło na sercu po słowach Rozali. Cieszyłam się, że mam już dwóch sprzymierzeńców. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Dziękuję Rozalio, to naprawdę miłe.
- Oj nie ma sprawy - machnęła ręką - Znałam wcześniej Debrę. Od początku jej nie lubiłam mimo, iż wszyscy skakali wokół niej zauroczeni jej głosem. Dlatego pomogę ci - uśmiechnęła się - Ale co najważniejsze! Ktoś musi być zawsze w pobliżu ciebie, żeby odpowiednio szybko zareagować na zaczepki tej żmii.
- Myślę, że sama dam sobie radę, nie musisz mieć mnie cały czas na oku - odwzajemniłam uśmiech.
- Och, ja nie miałam na myśli siebie. Znam kogoś, kto bardzo chętnie zgodzi się być w pobliżu i mieć na ciebie oko dwadzieścia cztery na dobę! - klasnęła w dłonie ze śmiechem.
- O nie Rozalio, chyba nie myślisz że...
Zrobiło mi się słabo. Proszę, niech ona nie ma tego samego na myśli, co ja.
- Lysander! - zaśmiała się. 
Musiała. Wiedziałam, że ma to na myśli, od początku tylko czekała na ten moment. 
- Oj daj spokój. Lys ma wiele innych rzeczy na głowie, nie zgodzi się na to. Poza tym, ja też się nie zgadzam.
- Na co mam się nie zgodzić? - usłyszałam roześmiany, ciepły głos z tyłu. Aż podskoczyłam ze strachu. Myślałam, że na dziedzińcu jesteśmy tylko my!
- Lysander, proszę nie skradaj się tak cicho, bo zawału dostanę - zaśmiałam się.
- Przepraszam Jessico. Być może ta rozmowa nie jest skierowana do mnie, ale na co miałbym się nie zgodzić? - uśmiechnął się ciepło.
- To nic wielkiego - Roza uśmiechnęła się tajemniczo.
"Błagam Rozalio, nie rób tego! Nie próbuj..!" - wygrażałam jej w myślach. Miałam nadzieję, że jednak uda mi się porozumieć z nią telepatycznie.
- Chciałabym, żebyś miał Jessice na oku. Właśnie dowiedziałam się o zamiarach Debry, więc nie chcę aby coś złego spotkało Jess - posłała mi złośliwy uśmieszek.
- Ależ nie, to nie będzie konieczne - próbowałam mówić lekko i spokojnie.
- O nie, Rozalia ma rację - powiedział Lys poważnym tonem - To bardzo ważna sprawa i w pełni zgadzam się z tym pomysłem. Jessico, czy pozwolisz mi sobie towarzyszyć na każdej przerwie? - spojrzał na mnie ciepło. Miałam wrażenie, że jego wzrok zaraz prześwietli mnie na wylot. "Muszę być stanowcza! Nie mogę się zgodzić!" - pomyślałam i śmiało spojrzałam w dwukolorowe oczy białowłosego.
- To bardzo miłe z waszej strony, że się tak martwicie, ale to naprawdę nie będzie konieczne - wymusiłam uśmiech.
- Ty tu nie masz nic do gadania, musimy mieć cię na oku, prawda Lys? - daję słowo, uduszę ją kiedyś.
- Jessico, proszę zgódź się. Rozalia ma rację, musimy mieć pewność, że będziesz bezpieczna - posłał mi spojrzenie pełne troski.
Westchnęłam ciężko i podniosłam się z ławki.
- No dobrze - powiedziałam zrezygnowana.
- Wspaniale - Rozalia klasnęła w dłonie i w tym samym momencie rozległ się dzwonek. Wszyscy troje w dobrych humorach weszliśmy do szkoły. Gdy spojrzałam na swój plan okazało się, ze razem z Lysem mamy taką samą lekcję.
- To ja już lecę na swoją lekcję. Do potem - pomachała nam Roza. 
- Do potem! - uśmiechnęłam się.
Białowłosy otworzył mi drzwi do klasy i oboje weszliśmy na lekcję języka polskiego.
Zajęcia dłużyły się strasznie. Nie mogłam wysiedzieć w miejscu. Mimo tego, że patrzyłam w okno, cały czas czułam na sobie wzrok Lysandra. 

6 komentarzy:

  1. Co by tu napisać... Te opowiadanie można zaliczyć do najlepszych jakie czytałam tfu! Trzeba! Rozalia nasza swatka ^^. Czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No Roza dobra robota! :D W ogóle świetny rozdział ^^ Czekam na następny i scene z Debrą *-*

    OdpowiedzUsuń
  3. nie mogę xd
    nie czaje już nic, historia zaplątanych xd
    mam nadzieje że kolejny rozdział będzie równie zabawny :3
    czekam na nxta <3
    ~Aga

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekaj Jess! Mam taką zarąbistą szubienicę gdzieś w garażu... Sznura niestety nie posiadam, bo zużyłam go na mojego brata, ale cóż... CICHO SZA! Sznur załatwisz sobie sama, ok?

    OdpowiedzUsuń