- Jessico, przepraszam... - usłyszałam jego cichy szept - Jessico.. ja nie chciałem - mruknął trochę głośniej, a jego twarz wykrzywiła się w pełnym bólu grymasie. Postanowiłam przerwać ten jego koszmar.
- Kentin, Kentin! Obudź się - szturchnęłam go delikatnie, niestety szatyn dalej mamrotał przeprosiny pod nosem. Próbowałam obudzić go jeszcze parę razy, ale na moje nieszczęście spał bardzo głęboko. Westchnęłam ciężko i zaczęłam delikatnie głaskać go po włosach.
- Ken w porządku - szeptałam spokojnie - Wybaczam ci, nie martw się - starałam mówić się ciepło i kojąco.
Wyraz twarzy szatyna zaczął stopniowo łagodnieć.
- Przepraszam.. - usłyszałam ostatni raz, po czym jego mięśnie rozluźniły się. Głaskałam go dalej, dopóki jego oddech nie uspokoił się i nie wyrównał. Po krótkiej chwili na twarzy chłopaka pojawił się lekki uśmiech. Również uśmiechnęłam się pod nosem i z poczuciem dobrze wykonanej roboty podniosłam się z miejsca. Od razu skierowałam się w stronę łazienki, by trochę rozczesać włosy po mojej krótkiej drzemce, która sprawiła, że każdy mój włos żył własnym życiem i układał się jak chciał. Kiedy były już w miarę normalne, nałożyłam lekki makijaż, pomalowałam delikatnie rzęsy, przy okazji pisząc do Lysandra, że jestem już gotowa. Założyłam na siebie szarą bluzę z kapturem i jeszcze przed wyjściem napisałam Kentinowi karteczkę oznajmiającą, że na chwilkę wyszłam i wrócę niedługo. Naprawdę, tak słodko spał, że nie miałam serca go budzić. Nawet nie wiem, czy by się dało.
Jeszcze raz spojrzałam w lustro, przeczesałam włosy palcami i wyszłam na korytarz. Pokój Kastiela i Lysandra był tuż naprzeciwko naszego, więc wystarczyło mi tylko przejść przez korytarz. Delikatnie zapukałam w proste, dębowe drzwi.
- Proszę - ze środka wydobył się jak zwykle ciepły głos białowłosego. Uśmiechając się pod nosem, weszłam do środka.
- No proszę, Kentinek już ci się znudził? - spytał Kastiel, który leżał rozłożony na wielkim łóżku z satynową, białą narzutą ze swoim czarnym Blackberry w ręku. Pozostawiłam jego złośliwą uwagę bez odpowiedzi i uważnie rozejrzałam się po pomieszczeniu. Ich pokój był mniej więcej tak wielki jak nasz, pomalowany na czarno i biało. Na białej ścianie naprzeciwko drzwi były dwa mniejsze okna z fantazyjnie upiętą, delikatną, czarną firanką. W kącie stała dość spora, czarna, skórzana kanapa, a obok niej fotel z takiego samego materiału. Na samym środku pokoju leżała skóra z jakiegoś zwierzęcia, oczywiście w kolorze białym. Na przeciwległej do kanapy ściany wisiał wielki, plazmowy telewizor, a na suficie okrągły żyrandol. Obok telewizora stała dość sporych rozmiarów podświetlona półka z książkami, która przykuła moją uwagę. Natychmiast podeszłam w jej stronę i zaczęłam przyglądać się poszczególnym tytułom książek.
Były tu dzieła Suzanne Collins, Gayle Forman, Katarzyny Miszczuk, Meg Cabot, Stephena Kinga i wiele, wiele innych różnych autorów. Zaczęłam trochę żałować, że to nie my wzięliśmy ten pokój. Zapewne nie odchodziłabym od tej półki cały wieczór.
- Podoba ci się ten zbiór? - usłyszałam cichy, głęboki głos tuż nad swoim uchem i zaraz potem poczułam, jak czyjeś silne ramiona oplatają mnie delikatnie w talii. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Jasne, że tak - oparłam głowę na twardej piersi Lysandra, który teraz położył brodę na czubku mojej głowy.
- Możesz tu przychodzić kiedy chcesz, wiesz o tym, prawda? Możemy poczytać razem - jego miękki i spokojny ton głosu działał na mnie kojąco.
- Skorzystam z zaproszenia - zaśmiałam się cicho.
- Ja nadal tu jestem - usłyszałam pełny irytacji głos Kastiela, który nadal nie odrywał wzroku od telefonu.
- Och, wybacz. Nie zauważyłam cię - odparłam z rozbawieniem, a czerwonowłosy prychnął.
Po kilku minutach razem z Lysandrem byliśmy już w małej, przytulnej kawiarence. Usiadłam wygodnie na jednym z foteli obok stolika przy oknie i spokojnie czekałam aż białowłosy złoży zamówienie: dla mnie czekoladowe latte a dla niego karmelowe macchiato.
- Zaraz przyniosą - powiedział z uśmiechem, siadając naprzeciwko mnie - Nareszcie możemy spokojnie porozmawiać - westchnął z rozmarzeniem.
Uśmiechnęłam się lekko przyglądając mu się uważnie. Dokładnie pamiętam, kiedy po raz pierwszy się spotkaliśmy. Nigdy nie przypuszczałam jednak, że to się tak skończy.
- Jessico, co myślisz o naszej kapeli? - spytał poważnie podpierając głowę na dłoniach - Każdy z nas mówi ci co mamy robić, a ja chciałbym znać twoje zdanie na ten temat.
Zaskoczył mnie lekko tym pytaniem, ale wzięłam głęboki oddech i spojrzałam za okno.
- Myślę, że mamy z tego świetną zabawę - uśmiechnęłam się.
Lysander, z zieloną apaszką wiszącą luźno na szyi i odpiętymi górnymi guzikami koszuli, podniósł rękę i przeczesał dłonią swoje jasne włosy. Właśnie w tej chwili ciemnowłosy, wysoki kelner przyniósł nasze napoje.
Pogadaliśmy chwilkę. Lysander opowiedział mi trochę o sobie, trochę o Kastielu. Stwierdził, że nasz "buntownik" ostatnio zachowuje się bardzo dziwnie. Lysander nie chce mieszać się w jego sprawy, ale ma wrażenie, że coś go dręczy. Pocieszyłam go stwierdzając, że jak dla mnie Kas jest taki jak zwykle i nie zauważyłam niczego dziwnego w jego zachowaniu. Pominęłam oczywiście jego nachalność.
Po pół godzinie białowłosy z tajemniczym uśmiechem na ustach zaproponował mały spacer po hotelu. Lekko zdziwiona tak nagłym zaproszeniem, zgodziłam się. Białowłosy kulturalnie zapłacił za nas i powoli wyszliśmy z kafejki.
- Gdzie idziemy? - spytałam zaciekawiona.
- Przejść się. W kafejce było strasznie nudno - uśmiechnął się wesoło, co do niego nie pasowało. Na jego twarzy zawsze malował się spokojny, melancholijny uśmiech, a tym razem był on pełen energii. Prawie taki sam jak ten, który pojawia się u niego kiedy śpiewa. Moje serce oblała fala ciepła. Wsiedliśmy do pustej windy, a Lys nacisnął dwunaste piętro. Zdusiłam w sobie pytanie, które niemiłosiernie cisnęło mi się na usta i westchnęłam ciężko. Nie miałam zielonego pojęcia, gdzie on mnie ciągnął. Po chwili winda stanęła i jej wielkie, metalowe drzwi powoli otworzyły się. Byliśmy na miejscu..
Twórczość mnie męczy :D
Zapraszam również do nowo dodanej zakładki "Bohaterowie", żeby dowiedzieć się czegoś więcej o swoich ulubionych postaciach ^^
Pozdrawiam ♥
Super to było świetne cieszę się że tak teraz często oddajesz opowiadania trzymaj tak dalej 😄
OdpowiedzUsuńDużo Lysia, bardzo dużo :3
OdpowiedzUsuńRozdział mega, a ja i tak się zastanawiam gdzie on ja wywiózł na to drugie piętro xd
Kentin taki biedny noo, a jak spal i przepraszal to mi sie go tak szkoda zrobilo D:
Co do rysunku- mega sliczny, opisuje co o sobie oni myślą i to jest bardzo ładne ;w;
Na to czekałam! W końcu trochę Lyśka i super :) tak mi szkoda tego Kena... Ahhh co zrobisz jak nic nie zrobisz haha, bardzo przyjemny rozdział, ale powiem Ci , że nie przerywa się w takim momencie :(
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rysunek ❤
Swietny rozdzial
OdpowiedzUsuńI fajny rysunek
Czekam na nastepny rozdzal
Pozdrawiam i zycze weny :)
Boski a tak wogule tam gdzie jest fragment co mówi Lysander ,,Jessico co myślisz o naszej kapeli,, to ja przeczytałam ,,Jessico co myślisz o naszej kąpieli,, xD a rozdział nic dodać nic ująć
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
OdpowiedzUsuńMówiłam już jak bardzo uwielbiam wymiany zdań między Kastielem i Jessicą? :D
Ładny rysunek.
Czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam i weny c:
Boski rozdział ! Zakochałam się w Twoim opowiadaniu. <3 Jest po prostu cudowne. Pozdrawiam Cię i życzę wenki. ;)
OdpowiedzUsuńOj na miejscu Jessici nie wychodziłabym nawet na sekundę, chyba że z różnymi perełkami z ich biblioteki hehe ;d.
OdpowiedzUsuńTwój rysunek mnie hm... Posmucił. Bo z jednej wygląda szczęśliwie a z drugiej pokazanie miłości bez wzajemności...
Weny, pozdrawiam :*
Odbierasz mi całą zabawę z pisaniem długich komentarzy... Po przeczytaniu Każdego twojego rozdziału muszę się dłuuuugi czas zastanawiać co napisać a na koniec wychodzi, że dalej mam pustkę w głowie.
OdpowiedzUsuńNiezmiernie szkoda mi Kena... Mam nadzieję, że wymyślisz coś naprawdę ciekawego by nie zamartwiał się aż tak nieodwzajemnioną miłością. Kastiel i jego zacne teksty... Zazdrośnik jeden. Ciekawe czy uda mu się w końcu normalnie zbliżyć do Jess. A może nie? Cóż.. Zdaję się na ciebie i to co wymyślisz :D
Co ten Lysiek kombinuje hę?
Pisz mi tu szybko, ale już!
Serdecznie pozdrawiam i niecierpliwie czekam na następny rozdział ;)
P.S.
Gorąco zapraszam do siebie na 32 rozdział ;)
Cudowny rozdział. Jak zawsze jestem zauroczona.
OdpowiedzUsuńA rysunek bardzo mi się podoba :D
Pozdrawiam serdecznie.
Wcześniej przeczytałam ten rozdział ale nie miałam czasu aby napiać komentarz a wiadomo mi to długo schodzi... Naprawdę fajny rozdział. Na początku kiedy Kentin tak mamrotał chciałam żeby on powiedział "przepraszam, że Cie pocałowałem" i to by zniszczyło plany Lysa i Jess ale tak sie nie stało ale może tym lepiej. Jak zwykle oni obydwoje są w sobie zawsze to słodko zakochani jak dwa gołąbeczki ♥ A Kastiel kocha swoją gitarę i telefon. O i swoje włosy :D Powinien to znaczy i ogólnie uwielbiam jego dialogi aww. Oh no i gdzie Lysio zabrał nasza kochaną Jessice!? Boże ja naprawdę nie mogę się domyślić.. Chcoiaż może dach? Nie.. Nie byłoby takiego napięcia :D No i co do rysunku to jest świetny, zaniemówiłam jak go zobaczyłam! Tylko te dymki są takie troszeczkę smutne, jeju.. Ale masz talent! No i zajrzałam do zakładki bohaterowie to o mój boże ale obrazki wybrałaś hahah, w moim wyobrażeniu w ogóle inaczej wyglądają ale każdy ma swoją wyobraźnię ^^ No i się postrałaś z zakładka więc bardzo fajna ♥ I rozdział jak zwykle niesamowity i czeeekam na następny *-*
OdpowiedzUsuńPiękny rysunek i rozdział <3 Wreszcie Lysiek zaprosił gdzieś Jessi :D Czekam na next notkę :3
OdpowiedzUsuńSuper rozdzial i super rysunek. A co do Kastiela... To mam wrazenie (zapewne mylne), ze sie zakochal xd
OdpowiedzUsuń