Kiedy śpiewam zawsze czuję taki power. Coś we mnie, tam w środku mówi, żebym nie przestawała. To bardzo przyjemne uczucie. Uczucie jakby takiego spełnienia. Robię to, co lubię i jestem szczęśliwa. Wypełnia mnie energia. Tłum szaleje. Kastiel szarpie struny. Lysander śpiewa, też daje z siebie wszystko. Iris wali w bębny. Widownia śpiewa z nami. Wspaniałe uczucie.
Po godzinie byliśmy już ledwo żywi. Z uśmiechami na ustach i wśród wiwatów zeszliśmy ze sceny. Wykończona, od razu udałam się do bufetu po szklankę ponczu.
- Proszę - zanim zdążyłam sobie nalać, obok mnie pojawił się białowłosy podając pełną szklankę.
- Dziękuję - rzuciłam tylko i z grzeczności wzięłam od niego napój.
- Jessico, chciałbym...
- Wiem - przerwałam mu i wzięłam łyk napoju - przyjmuję przeprosiny - odłożyłam szklankę na stole i chciałam odejść, jednak białowłosy gwałtownie złapał mnie za nadgarstek.
- Naprawdę cię przepraszam. Klementyna była lekko upita i dlatego...
- Dlatego jej nie powstrzymałeś. Dlatego łaziłeś za nią. Dlatego nic nie mówiłeś - wyrwałam mu rękę - To zrozumiałe. Dlatego zgodziłeś się na taniec. Bo była upita - warknęłam gniewnie i odwróciłam się do niego plecami.
- Jessico.. - złapał mnie, odwracając do siebie - Nie dziwię się, że jesteś zła - uklęknął przy mnie i delikatnie musnął ustami moją dłoń - Proszę o zbyt wiele - podniósł się i westchnął ze zrezygnowaniem, puszczając moją dłoń. Spojrzał jeszcze raz na mnie tymi swoimi dwukolorowymi oczami. Serce zaczęło mi drżeć na widok tego smutku w jego spojrzeniu. Złapałam go niepewnie za rękaw, kiedy zaczął powoli się oddalać.
- Wybaczam ci Lys - mruknęłam odwracając głowę tak, by nie widział moich rumieńców - Wybaczam.
Białowłosy ze zdziwieniem odwrócił się w moją stronę. Nie mogłam dłużej się na niego gniewać. Wiem, że mu na mnie zależy. Czy zawładnęła mną.. zazdrość? To takie głupie uczucie. Nie wierzę, że tak łatwo dałam się podejść.
- Nie zasługuję na to - uśmiechnął się lekko - Jesteś bardzo wyrozumiałą osobą.
Podniosłam głowę i spojrzałam na niego z uśmiechem.
- A ty strasznym lizusem - oboje parsknęliśmy śmiechem po czym białowłosy z czułością potargał mnie po włosach.
- Jessica, tu jesteś, szukam cię po całej sali! - usłyszałam wesoły głos Kentina, a po chwili poczułam jak ktoś ze śmiechem łapie mnie w talii - Bałem się, że uciekłaś.
- Ze swoich urodzin? W życiu - zawtórowałam mu - Stało się coś?
- Nie, tylko obiecałaś mi taniec - uśmiechnął się wesoło.
- Ja mam pierwszeństwo - powiedział spokojnie Lys i złapał mnie pod ramię - Prawda? - spojrzał tryumfalnie na szatyna, który westchnął ze zniecierpliwieniem.
- Wiesz Lys, mógłbym się o to z tobą założyć - posłał mu złośliwy uśmieszek.
Spojrzałam na białowłosego z rozbawieniem. Niby był spokojny i opanowany, a jednak już słyszałam w jego głosię nutkę irytacji. Oj, coś czuję, że nie tylko ja tu jestem zazdrosna. Delikatnie wymknęłam się z uścisku Lysa i zostawiłam chłopaków samych. Najwyraźniej byli tak zajęci sobą i swoją sprzeczką, że nawet nie zwrócili uwagi na mnie. Tym lepiej, nie chciałam brać w tym udziału. Powoli przeciskałam się przez kolejne osoby do wyjścia, co nie było takie proste, jak mogłoby się wydawać.
- Jessica Hillson? - usłyszałam głęboki, męski głos. Odwróciłam się powoli stając twarzą w twarz z dość młodym chłopakiem z zadziornym, pewnym siebie uśmiechem na ustach i jasno-zielonymi oczami patrzącymi śmiało prosto w moją stronę. Jednak to nie oczy na początku zwróciły moją uwagę, tylko włosy. A dlaczego? Już wyjaśniam. Chłopak miał lekko zaczesane do tyłu włosy w kolorze srebrzystej miedzi. Mówiąc prościej - był rudy. Ale nie był brzydki, wbrew stereotypom. Mocne rysy twarzy i lekki, prawie niewidoczny zarost dodawał mu klasy. Moją opinię potwierdzały wzdychania dziewczyn siedzących przy stoliku niedaleko nas.
- Ty jesteś Jess - rzucił mi zadziorne spojrzenie.
- Zależy kto pyta - wzruszyłam obojętnie ramionami, próbując ostudzić jego zapał.
- Wybacz mi moje maniery, nie przedstawiłem się. Jestem Paul Parker - delikatnie pocałował mnie w rękę - A ty pewnie Jessica, zgadza się? To ta o tak nieziemskim głosie? - uśmiechnął się.
- Tak, jestem Jessica - zabrałam dłoń - A więc, co pana sprowadza? - posłałam mu pytające spojrzenie.
- Jestem tutaj żeby zaproponować ci pewną umowę dotyczącą kariery.
- Jeżeli chce pan tylko mi to zaproponować, to podziękuję. Ale jeżeli umowa dotyczyć ma całej kapeli..
- Otóż to! To jest propozycja dla was wszystkich - mimo mojego chłodnego tonu, facet nie dawał za wygraną i dalej się uśmiechał - I proszę nie zwracać się do mnie tak oficjalnie. Mów mi Paul.
- Dobrze więc, Paul - westchnęłam - Jeżeli masz dla nas coś ciekawego, to proszę przyjść jutro o szesnastej do kawiarenki na Gold Street. Tam omówimy szczegóły.
- Spotkać się z tobą to dla mnie czysta przyjemność.
- Nie mówiłam, że przyjdę sama. To ma dotyczyć całej kapeli, więc przejdziemy wszyscy - na twarzy faceta mignął niewyraźny cień rozczarowania - A teraz proszę mi wybaczyć, ale jak pan widzi mam urodziny i chciałabym miło spędzić ten czas z przyjaciółmi - oddaliłam się zostawiając go samego. W tyle słychać było jeszcze westchnienia paru dziewczyn. Nie rozumiem, jak można zachwycać się tylko ładną buźką? Ech, chyba nigdy tego nie zrozumiem.
Impreza powoli dobiegła końca. Przetańczyłam prawie całą noc, raz z Kentinem, raz z Natanielem, raz z Arminem.. Gdzieś tak w połowie imprezy Alexy postanowił ze mną zatańczyć. Niebieskowłosy nie jest w tym zbyt dobry, ale ubawiłam się z nim nieźle.. Chociaż po paru obrotach strasznie bolały mnie stopy przez to, że Alexy cały czas na nie stawał. Nawet Kastiel zarezerwował sobie parę tańców ze mną co było dla mnie wielkim szokiem. Ale zrobił to tylko po to, by móc bezczelnie z bliska wpatrywać się w mój biust. Zboczeniec.
Za to Lysander.. Po incydencie z Klementyną nie odstępował mnie na krok. Było to bardzo miłe, ale jak taki się uprze to trudno mu wytłumaczyć, że do toalety mogę wyjść sama.. Co za życie.
Po wyłączeniu muzyki, wszyscy zmęczeni skierowali się do wyjścia jeszcze raz składając mi wszystkiego najlepszego. Z mojej twarzy chyba nie znikał uśmiech. Mam cudownych przyjaciół.
- Jessico, pozwolisz, że odprowadzę cię do domu? - spytał Lys, kiedy ubierałam się do wyjścia.
- Nie pozwoli! Idzie za mną! - zaprzeczył szybko Eric, łapiąc mnie za łokieć.
- Daj spokój, braciszku - zaśmiałam się.
- Ja tu jestem od pilnowania cię a nie on - mruknął, patrząc spode łba na białowłosego, który powstrzymywał się od śmiechu.
- Eric! - usłyszałam i nagle zza rogu wyskoczył Alexy i złapał mojego brata za łokieć - Idziemy! Roza już na nas czeka - pociągnął go w stronę wyjścia.
- Alexy, ty durniu, puść mnie! - mój brat szarpał się z całej siły, a jednak nie dał rady się oswobodzić. Niebieskowłosy mrugnął do nas porozumiewawczo i z uśmiechem wybiegł na zewnątrz wraz z niezbyt zadowolonym braciszkiem.
- No to chyba idziemy sami - wzruszyłam ramionami i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Mogę? - spytał białowłosy podając mi dłoń, kiedy już trochę się uspokoiliśmy.
- Oczywiście - odparłam wyniośle i złapałam go za rękę ze śmiechem.
Lysander pocałował mnie lekko w policzek i ścisnął mocniej moją dłoń, po czym w dobrych humorach powoli wyszliśmy na zewnątrz.
Ostatnie zdanie najbardziej urocze *-*
OdpowiedzUsuńAż się uśmiechnelam do siebie gdy mu wybaczała c: czekam na więcej i więcej bo uwielbiam twojego bloga :D
Cudowny. Lys taki romantyk. Uwielbiam go.
OdpowiedzUsuńI Alexy. Jak zawsze na odpowiednim miejscu i o odpowiedniej porze.
Pozdrawiam i czekam co się dalej wydarzy. :*
Rozdział jak zwykle cudowny.Weny życzę
OdpowiedzUsuńPs.sorry że nie komentuje ale jakoś mi się nie nawet z kolejnym rozdziałem zwlekam.
Pozdrawiam
Naćpana Haribo
Aww *.* słodkie. Cieszę sie, ze wybaczyla mu ( chociaż w głębi duszy liczyłam, ze wyznał jej miłość na scenie ). Ciekawi mnie jak potoczą się sprawy z przyszla kariera całej kapeli. No i liczę na więcej jakichś słodkich scenek ( chociaż jestem przeciwniczka romansidel to sposób w jaki ty piszesz takie slodsze sceny jest niesamowity ). Kurde nigdy nie potrafie przy twoim opowiadaniu napisać jakiegoś inteligentnego komentarza bo zawsze mam ochotę napisac " Wow '' tak po prostu, nie potrafie wyrazić logicznie ( ja wogóle nie robię nic logicznie ) w słowach, tego co myślę o twoich rozdsialch. One są tak zajebiste ze kurde rafaello tutaj by nie pomogli xd jeju zaczyna bredzic z niewyspania konczac dodam że rozdsial BOSKI JAK ZAWSZE. I niecierpliwie czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńPs. Sory że bezsens tego komentarza ale... Ale Nwm co XD i sorki za wszystkie błędy ale klawiatura mi nawala :(
Dużo weny życzę i pozdrawiam
Jak cudnieeee*-* Lys<3 Jaki kochanyyy^^Hmmm. I na coraz więcej sobie pozwala, hah
OdpowiedzUsuńAlexy ge(j)niusz xp
Nie mogę doczekać się nn^^
Tak, to na pewno ten odpowiedni raz <3 Paul szczerze przypadł mi do gustu i łatwo przyjęłam jego obecność. Jessica i Lys po długich moich zadumach i przemyśleniach, zostali już przeze mnie całkowicie zaakceptowali jako para. Ach... Ta zazdrość :) czy to nie jest słodkie gdy tak kogoś kochasz, że nawet najmniej liczący się osobnik przeciwnej płci zaczyna ci przeszkadzać? Rozśmiesza mnie to. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Jak zawsze serdecznie cię pozdrawiam i z całych sił życzę weny. Gratulacje za ponad sto rozdziałów i masę wyświetleń, wszystko należy ci się w pełni
OdpowiedzUsuńOchh... Słodko, boję się obym cukrzycy nie dostała tak szczerzyłam se do monitora XD ^w^ Eric palancie ogarnij sie , że siostra ma powodzenie :P Boję sie troche o Kentina... niechchłopak sobie nadzi nie robi :/ Szkoda go <3 Alexy ach to wyczucie *.*Jesteś boska w tym co robiz ;P
OdpowiedzUsuńHahaha Kastiel zboczeniec!
OdpowiedzUsuńTen Paul nie jest aż taki zły... Przyjemniej na pierwszy rzut oka. No i jest miły, a nie jak tamten gbur! I ah, jak mogłabym zapomnieć, zaproponował karierę całej kapeli!
Ale mimo wszystko nie chcę, by się zgodzili... Tak jakoś nie wyobrażam sobie, że mogli by tu wszystko zostawić i wyruszyć w trasę koncertową...
Mam nadzieję, że wszystko się ułoży :D
Cudowny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńOstatnio coś mi się zdania nie układają, więc wiem, ale niewiem co napisać :/
Tyle wyobrażeń przeszło mi przez głowę jak Paul chciał rozmawiać z Jess sam na sam, ale ona go zgasiła :D Nie podoba mi się on. Tak jakoś wydaje mi się, że nie ma dobrego charakteru.
Kazik zboczenie za Jess do łazienki chciał pójść, ale Lysio go odpędził. Mimo, że tak zapewne nie było nie zmienia to faktu, że Lys był strasznie romantyczny :3
Ciekawe jak potoczy się kariera kapeli i jestem ciekawa jej nazwy.
Czekam na kolejny rozdział.
Weny i pozdrawiam :*
"Nawet Kastiel zarezerwował sobie parę tańców ze mną co było dla mnie wielkim szokiem. Ale zrobił to tylko po to, by móc bezczelnie z bliska wpatrywać się w mój biust. Zboczeniec.
OdpowiedzUsuńZa to Lysander.. Po incydencie z Klementyną nie odstępował mnie na krok. Było to bardzo miłe, ale jak taki się uprze to trudno mu wytłumaczyć, że do toalety mogę wyjść sama.. Co za życie." Jeden z ulubionych fragmentów :D No rozdział Ci się bardzoooooo udał. Mi się okropnie podobał i mogłabym go jeszcze raz przeczytać ^^ Eric, boże uwielbiam tego dzieciaka ♥ On jest świetny i wgl tak to sobie zabawnie wyobraziłam. I mamy Paul'a a nie Carla więc dzięki Bogu, że jest trochę milszy, chociaż myślę że ich wykiwa bo on chce tylko Jess.. Śmieszyło mnie też, że dziewczyny wzdychały na jeg widok xd Chętnie bym posłuchała ich kapeli na żywo i też bym śpiewała razem z tłumem i się bawiła :D Oh no i też mamy naszego Kentina, który musi jej wyznać miłość. Chcę zobaczyć jak zareaguje na to ^^ Oczywiście dalej jestem Team Lysander :D I chcę więcej dialogów z Kasem! Rozdział niesamowity i tylko czekam na następny ♥
♥♡♥♥♥
OdpowiedzUsuńSzukałam w necie jakichś opowiadań z Lysandrem i przypadkowo trafiłam na twoją stronę.Szczerze mówiąc bardzo mi się ona spodobała,już nawet sama miałam zacząć pisać własną powieść,ale gdy zobaczyłam twój blog ,to od razu zmieniłam zdanie,ponieważ właśnie o taką powieść mi chodziło,przeczytałam ją w dwa dni,nawet w nocy nic nie spałam.Jesteś naprawdę świetna i w pełni cię podziwiam :) Jestem bardzo ciekawa jak potoczy się ta cała historia z tym managerem ,ale w głębi serca mam nadzieję,że Jessie i inni się nie zgodzą,później jakoś byłoby dziwnie... Mam co do tego mieszane uczucie.I najważniejsze:chciałabym więcej takich romantycznych scen z Lysandrem i naszą główną bohaterką ;),nie chciałabym ,żeby Lys był taki oschły w stosunku do Jessie,to mną bardzo poruszyło,ale po za tym to Lysander jest naprawdę cudowny...chciałbym ,żeby już na zawsze zostali parą,w przeciwnym rzie to złamałoby nam serca.Jeśli zabraknie ci weny to śmiało odnieś się do gry Słodki flirt.Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały ;)
OdpowiedzUsuńLysander jak nie bohater to romantyk xD
OdpowiedzUsuńFajny rozdzial I to ostatnie zdanie... <3
A co do menagera - mam nadzieje, ze sie zgodza ^^ Gdyby pojechac mialaby sama Jess to bym za nic nie chciala, ale skoro cala kapela - to jak najbardziej :) A Eric mnie rozbawil, choc nie bardziej niz Alexy - ten to wie kiedy przyjsc xd Pozdrawiam I zycze weny :)
Paul Parker...wyczuwam tu Spider-mena hahahaha xD Ale Lysio taki słodki <3 Ja bym się nawet nie zastanawiała nad wybaczeniem. ,, Rzuciła mu się w ramiona nie mogąc się powstrzymać. - Och Lys, jak mogłabym się na ciebie dłużej gniewać! To irytujące, ale za każdym razem gdy na ciebie spojrzę ulatuje ze mnie złość i żal. - szepnęła mu do ucha. Odsunęła się od niego, ale tylko po to by go pocałować.'' nie no sory, poniosło mnie. To twoje opowiadanie :D Gdybym ja pisała wyszłoby z tego jakieś tandetne romansidło hahha xD Może nawet Kastiel w stroju księżniczki...hahahahha xD Muszę się uspokoić xD Jak dobrze że nie mam bloga :D Super rozdział <3
OdpowiedzUsuń