Mój fanpage ♫

https://www.facebook.com/amoursucrette - jeśli ktoś chce być na bieżąco w sprawie nowych rozdziałów. Zapraszam ♥

wtorek, 7 lipca 2015

Rozdział XCIX

   Roza i Kentin trzymali się razem do końca dnia. Cały czas z czegoś się śmiali, wymieniali porozumiewawcze spojrzenia, a kiedy podchodziłam to udawali, że mnie nie widzą. To wszystko było dla mnie wyjątkowo dziwne (nawet jak na Rozalię) i nie za bardzo miłe. Nie jest za wesoło, kiedy dwójka twoich najlepszych przyjaciół jest zajęta tylko sobą, a na ciebie nie zwracają najmniejszej uwagi. No ale cóż.. Musiałam to jakoś przełknąć. Przez cały dzień nie widziałam także tych dobrze znanych mi różnokolorowych oczu... Lysander nie przyszedł dzisiaj do szkoły, więc siłą rzeczy prawie wszystkie przerwy spędziłam w samotności. W starej szkole też tak było, ale byłam do tego przyzwyczajona i nie miało to dla mnie jakoś żadnego większego znaczenia. Ale teraz, kiedy w końcu poznałam, jak to jest być akceptowaną przez większe grono ludzi.. Nie chciałam z powrotem powracać do swojej samotności.
Kiedy zabrzmiał dzwonek oznajmiający koniec męczarni, szybko ubrałam się i dosłownie wyparowałam ze szkoły. Dyskoteka odbywała się dziś wieczór, więc wracałam do domu w połowie pustym autobusem. Dość dużo ludzi zostało po lekcjach by pomóc przygotować salę gimnastyczną na zabawę. Zapewne też bym im pomogła, ale nie wybierałam się na nią. A poza tym, większość moich znajomych mnie dzisiaj unikało, więc postanowiłam nie pchać się tam, gdzie mnie nie chcą.
Wróciłam do domu i zmęczona dosłownie rzuciłam się na łóżko. Spojrzałam na telefon - żadnych wiadomości. Żadnego wyjaśnienia, nawet od Lysa. Widocznie świat postanowił ode mnie odpocząć. Tak więc i ja odpocznę od świata.
Całe popołudnie spędziłam siedząc w pokoju i czytając książkę ze słuchawkami na uszach. W sumie i tak nie miałam nic lepszego do roboty. Ale właśnie kiedy szłam do kuchni ponownie przygotować sobie swoje ulubione kakao, dzwonek do drzwi zadzwonił. Nie spodziewałam się spotkać w drzwiach nikogo znajomego, byłam święcie przekonana, że to znowu jakaś bliska koleżanka ciotki. Ktokolwiek stał po drugiej stronie drzwi, najwyraźniej nie mógł się doczekać kiedy w końcu ktoś mu otworzy, bo dosłownie molestował dzwonek. Westchnęłam przeciągle i nacisnęłam klamkę.
- Lysander? - zdziwiłam się na widok białowłosego stojącego najspokojniej w progu mojego domu.
- Witaj Jessico - posłał mi swój uroczy uśmiech i dopiero teraz zauważyłam krwisto czerwoną różę, którą trzymał w dłoniach. Odgarnął mi delikatnie kosmyk włosów, który ponownie wymknął się na twarz i podał mi kwiat.
- Dziękuję - powiedziałam zaskoczona - Wejdziesz? - odsunęłam się do środka, by mógł wejść. Jednak on nie zrobił nawet jednego najmniejszego kroku w moją stronę.
- Dziękuję, ale nie. Chciałbym cię gdzieś zabrać. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i pójdziesz za mną? - ukłonił się nisko, muskając ustami delikatnie wierzch mojej dłoni. Po plecach przeszedł mi dreszcz.
- Jasne, ale gdzie? - starałam się zapanować nad głosem, który niespokojnie drżał.
- Zobaczysz - na jego twarzy ponownie pojawił się uśmiech - Ubierz się i chodź.
Wbiegłam na górę w prędkości światła. Szybko wcisnęłam się w pierwsze lepsze jeansy leżące na fotelu i narzuciłam na biały podkoszulek szarą buzę z kapturem. Schodząc po schodach zapięłam kurtkę i już byłam gotowa.
- Powiesz mi, gdzie się wybieramy? - spytałam, zamykając za sobą drzwi. Jednak białowłosy tylko uśmiechnął się w milczeniu. Wcisnęłam ręce głębiej do kieszeni i powoli ruszyłam za nim.
Po kilku minutach ujrzałam budynek szkoły. Jednak zamiast usłyszeć dochodzące z niej dudnienia muzyki, usłyszałam ciszę. Spojrzałam pytająco na Lysandra, jednak nie uzyskałam odpowiedzi. Zamiast tego, złapał za mój nadgarstek i pewnie pociągnął mnie za sobą do budynku. Po chwili staliśmy przed drzwiami prowadzącymi do sali gimnastycznej.
- Lys, po co tutaj przyszliśmy..? - odwróciłam się do białowłosego jednak jego już za mną nie było. Westchnęłam ciężko i pchnęłam wielkie drzwi prowadzące do sali. W środku było tak ciemno, że ledwie widziałam czubek swojego nosa.
- Halo, jest tu kto? - zapytałam w przestrzeń, kiedy nagle drzwi za mną zatrzasnęły się z wielkim hukiem. 
Stałam sama pośrodku ciemności. Trwało to może ułamek sekundy, kiedy nagle wszystkie światła zapaliły się jak na komendę.
- Wszystkiego najlepszego Jessico! - usłyszałam i zamarłam.
Byli tu wszyscy. Powoli patrzyłam na nich oniemiała. Nataniel, Kastiel, Kentin, Rozalia, Kim, Armin, Alexy, Violetta, Peggy, Iris, Leo. Wszyscy dosłownie rzucili się na mnie by składać mi życzenia.
No tak, całkowicie zapomniałam o swoich urodzinach. Ale oni pamiętali. Zrobiło mi się tak ciepło na sercu jak jeszcze nigdy dotąd.
- Dziękuję - zdążyłam wyszeptać, anim łzy popłynęły po moich policzkach.
- Hej, hej nie płacz - przytulił mnie Alexy - To twój dzień. To znaczy wieczór - parsknął śmiechem.
Po chwili rozbrzmiała muzyka i każdy rzucił się w wir tańca. Niepewnie podeszłam do Nataniela, który stał pod ścianą i uśmiechał się lekko trzymając w dłoni szklankę z sokiem.
- Hej Nat - spojrzał na mnie - Czy.. czy to nie miała być dyskoteka?
- Nie - blondyn uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Więc o co z tym wszystkim chodziło?
- Od początku przygotowywaliśmy się do twoich urodzin - spojrzał na mnie ciepło.
- Ale.. dyrektorka.. i wszyscy..
- Zgodziła się. A wszyscy i tak chcieli ci podziękować.
- Podziękować? - zdziwienie sięgało zenitu - Za co?
- Za wszystko, co dla nas robisz - położył dłoń na moim ramieniu - Ja również, Jessico - przybliżył swoją twarz do mojej i pocałował mnie w policzek - Dziękuję - szepnął i odszedł w głąb sali.
Dotknęłam delikatnie miejsca, w które mnie pocałował, a które teraz jakby parzyło.
- Czy ten dupek zawsze musi mnie tak denerwować?! - odwróciłam się gwałtownie. Tuż za mną stał wkurzony Kentin - On zawsze jest taki dwulicowy - mruknął i zacisnął zęby.
- Ken, jesteś zabawny - parsknęłam śmiechem. Szatyn zawsze wyglądał komicznie, gdy się denerwował - Chodźmy - złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę bufetu.
- Hej Jessica! - dopadła mnie Rozalia. Była przepięknie ubrana! Biało-złota rozkloszowana sukienka sięgająca jej do kolan wyglądała naprawdę zjawiskowo.
- Cześć Roza - uśmiechnęłam się, a ona zaczęła krytycznie przyglądać się mojemu strojowi - Coś nie tak? - spytałam.
- Nic nie mów - złapała mnie za nadgarstek - Idziemy.
- Chwilkę, czekaj! - krzyknęłam, ale ona nie zwracała na moje słowa najmniejszej uwagi. Po chwili byłyśmy już w damskiej szatni.
- Chcę, żebyś to włożyła - uśmiechnęła się ciepło - To prezent ode mnie i Alexy'ego.
- Dziękuję! - przytuliłam przyjaciółkę i zamknęłam się w jednej z kabin, by się przebrać. Wyciągnęłam strój z torby i oniemiałam. Moim oczom ukazała się piękna biało-morelowa sukienka sięgająca do kolan z delikatnymi falbankami. Miała pasek z kokardką przewiązany w okolicy bioder i lekkie koronkowe zdobienia przy dekolcie. Starając się opanować zachwyt, ostrożnie ubrałam na siebie to cudo.
- Boże, moim oczom ukazał się anioł! - zapiszczała Rozalia.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się - Jesteście kochani.
Powoli wyszłyśmy z powrotem na salę. Nie wiem, czy to moja wyobraźnia, czy nie, ale miałam wrażenie, że większa część ludzi patrzy dokładnie na nas. Przez co, przyznam czułam się trochę skrępowana.
Nagle muzyka, która leciała w tle, ucichła.
- Uwaga, uwaga! - dobiegł mnie głos DJ-a wydobywający się z głośników - A teraz specjalna piosenka dla Jessici Hillson od tajemniczego wielbiciela! Wszystkiego najlepszego, solenizantko! - rozległy się brawa, usłyszałam lekki trzask odkładanego mikrofonu i z głośników zaczęła lecieć przyjemna, wolna muzyka.
- Czy mogę panią prosić do tańca? - dobiegł mnie cichy głos zza swoich pleców. 

18 komentarzy:

  1. Jeeeju! Kolejny wspaniały rozdział!
    Już się nie mogłam doczekać kiedy następny!
    I jest. Bardzo miły i słodki!
    Życzę dużo weny!
    PS. Myślę, że to Lys albo Kastiel. Ale stawiałabym na Lysa bo Kastiel nie powiedziałby "panią" *-*.

    OdpowiedzUsuń
  2. No muszę przyznać, że się postarali, nie podejrzewałabym o to nigdy w życiu!
    I Lysiu... Nie mam słów.
    Teraz czekać kto ją zaprosił ^^.
    Dobra robota!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nshwjzgehsgsf Lysiu ty romantyku *.*
    Oj to ostatnie zdanie należy do Lysa oj tak B) Czekam oczywiście na więcej :3

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja strzelam Dake albo menadzera :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiedzialam ze dostanie od Rozy i Alex'ego sukienke . Nie wiem nawet skad, ale jakims cudem zgadlam. Ale nie pomyslalam ze to bedzie prezent na urodziny *.* Super rozdzial :) Zycze weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG, w pewnym momencie musiałam zrobić przerwę, bo oczy mi się zamgliły i nie mogłam czytać.
    Uwielbiałam Lysa od zawsze i tak zostanie. Amen
    Brak mi słów już. Życzę Ci tylko jeszcze więcej pomysłów i weny i wgl^^
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Lysiek najlepszy na świecie. Moja ulubiona postać.
    Rozdział bomba.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudne!
    Lysiu taki romantyczny, a impreza urodzinowa w szkolnej sali gimnastycznej była świetnym pomysłem c:
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Swietne
    Czekam niecierpliwie na nastepny rozdzial ;)
    Pozdrawiam i zycze weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ojeju no tak się cieszę ♥ Lysiu no oh i ah. Mogę umierać. Wyobrażałam sobie Lysia z czerwoną różą w zębach ale nie wiem czemu XD I chciałabym, żeby to Lysander ja poprosił do tańca. I wgl tak mnie wkurzył Nataniel... No furia! Jak on mógł? Jak on śmiał to zrobić? Gdyby Lys tam stał już nie byłby taki cwany. I reakcja Kentina - zabójcza :D Wyobrażałam sobie te dwie sukienki i aż ja trochę pozazdrościłam bo która dziewczyna nie chciałaby takiej sukienki. I dawno nie rysowałaś obrazków. A masz talent. Chętnie niedługo zobaczę twoje obrazki z Lysem czy coś no bo aż się miło patrzy na taki talent *-* Niesamowity rozdział czekam na więcej! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah dziękuję :D postaram się coś narysować w najbliższym czasie jeżeli chcesz :) nie szkicowałam ostatnio, sama nawet nie wiem czemu. Ale postaram się c: dziękuję jeszcze raz wszystkim za miłe słowa ❤

      Usuń
  11. Boże Lysiu ty słodziaku <3 oby to on ją zaprosił do tego tańca <3

    OdpowiedzUsuń
  12. No i przerywać w takim momencie?! Zabiję. xD Ciekawe kto to był. O.O Rozdział bombowy. <3 Życzę wenki i do następnego. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Masz we mnie nową fankę *-* Cały dzień siedzę i czytam tego cudownego bloga ^^ Masz talent, i do pisania, i do rysowania ♥
    Hah, nie wiem czemu, ale nie jestem na 100% pewna, czy to Lysiu poprosił ją do tańca... [pomińmy fakt, że mam słabość do tego idioty, zwanego Kastielem xd]
    Czekam na kolejny rozdział ze zniecierpliwieniem! ^^
    ~CherryLou

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeej... Jakie to słodkie..
    Gdyby mój facet był taki romantyczny... hahahah :D
    Nie no przyznać muszę, że rozdział na prawdę genialny. Trochę mnie martwiło, że Roza i Kentin coś knują... Przez myśl przeszło, że ze sobą kręcą...
    Nataniel coraz bardziej odważny... Uuu... coś mi się tu kroi większego... (albo to moja wyobraźnia za bardzo szaleje)
    Super ;D Oby tak dalej hah
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Oj no zabić! Nie no żartuje, wycałować :* plis niech to będzie Kastiel ^^ duuuuuuuuużżżżooooooo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie spodziewałam się xD Super pomysł z tymi urodzinami hahah I ten Lysiu <3

    OdpowiedzUsuń