Ostrożnie wspięłam się po małych schodkach i stanęłam przed statywem. Podniosłam wzrok na widownię i zamarłam. Wszyscy w milczeniu wpatrywali się na nas, przez co poczułam lekką presję i serce zaczęło mi przyspieszać. Jeszcze raz przeleciałam wzrokiem po widowni. W pierwszym rzędzie przy ścianie moją uwagę przykuła znajoma blond czupryna. Patrzył dokładnie na mnie z niemym uśmiechem na ustach. Zdawało mi się, że jego złote oczy przewiercają mnie na wylot. Dopiero kiedy usłyszałam delikatny dźwięk strun gitary Kastiela, udało mi się powrócić do rzeczywistości. Wzięłam do ręki mikrofon i zaczęłam śpiewać. Po chwili dołączył się Lysander, a tłum po prostu oszalał. Śpiewali z nami refreny, klaskali, wiwatowali.. Czułam jak całe napięcie powoli ze mnie opada. Przepełniała mnie energia tak silna, jak jeszcze nigdy dotąd. Dawałam z siebie absolutnie wszystko.
- A teraz chciałbym osobiście złożyć życzenia naszej solenizantce! - powiedział Lys w połowie piosenki, dokładniej w przerwie pomiędzy śpiewem, kiedy leciała sama melodia - Jessico - spojrzał na mnie z uśmiechem - Wszystkiego najlepszego - objął mnie delikatnie.
- Dziękuję - wyszeptałam wzruszona, a cały tłum zaczął wiwatować. Białowłosy delikatnie pogłaskał mnie po włosach a następnie odsunął się i spojrzał na widownię.
- Jeszcze raz, sto lat dla naszej solenizantki!
- Sto lat!!! - rozgrzmiały wszystkie głosy na sali.
- Dziękuję wam wszystkim! - krzyknęłam - A teraz wszyscy razem refren..
Bawiłam się wspaniale. Kapela wymiatała jak jeszcze chyba nigdy dotąd. Po jakiejś pół godzinie postanowiliśmy urządzić sobie małą przerwę. Po zejściu ze sceny od Razu dopadła mnie Rozalia.
- Moja droga, byłaś świetna! - powiedziała łamiącym się ze wzruszenia głosem - Masz w sobie taki power - przytuliła mnie mocno.
- Dziękuję Roza - odwzajemniłam uścisk.
- Jessica! - usłyszałam wołanie i spostrzegłam jak przez tłum próbuje przedostać się Kentin.
- Ken! - uśmiechnęłam się i mocno objęłam szatyna, kiedy w końcu udało mu się do mnie dostać.
- Byłaś świetna! Nie zapomnij o mnie, kiedy już będziesz sławna! - jemu też załamywał się głos.
- Daj spokój, zawsze będę z tobą, Kentin!
- No ja myślę, bo jest tu jakaś szycha straszna, patrzyła jak śpiewasz i dziwnie się uśmiechała - wskazał gestem na bawiący się tłum.
- Pewnie chodzi o Carla - westchnęłam ciężko - Byłam pewna, że już odpuścił.
- Nie! - zaprzeczył szybko, łapiąc mnie za ramiona - Podobno Lys i Kastiel go tu sprowadzili i właśnie szuka ciebie! - mówił rozentuzjazmowany.
Coś mnie tknęło.
- Czekaj tu Ken, muszę pogadać z Kasem - rzuciłam i skierowałam się w stronę czerwonowłosego, który najspokojniej stroił swoją gitarę.
- Kastielu While! - krzyknęłam poważnym tonem a on natychmiast się wyprostował.
- Jakbym słyszał swoją matkę - mruknął i opadł z powrotem na oparcie krzesła - Czego chcesz?
Ciśnienie mi skoczyło ze zdenerwowania.
- Podobno zaprosiliście tutaj znowu jakiegoś pseudo menadżera! - warknęłam - Mało wam Carla?
- Ech, kto to wypaplał? - przewrócił oczami - Tak, ale ten tu "pseuda menadżer" nie ma nic wspólnego z Carlem - ledwo na mnie spojrzał.
- Więc o co tym razem chodzi? - warknęłam zniecierpliwiona.
- Ja nic nie wiem - podniósł ręce - Lysa się pytaj.
Westchnęłam zrezygnowana i wróciłam na salę szukać Lysandra. Nie musiałam długo się za nim rozglądać - stał przy bufecie rozmawiając z.. Klementyną. Znowu poczułam to dziwne ukłucie.
- Cześć wam - wysiliłam się na uśmiech, a jednak wcale nie było mi do śmiechu. Lysander chyba podchwycił mój chłodny ton, ale ta idiotka nie, bo zachichotała wesoło i klapnęła białowłosego w ramię.
- O cześć Jessie - wybełkotała. Chyba była lekko napita, o czym świadczyła w połowie pusta szklanka trzymana w jej dłoni (z pewnością nie pierwsza) i to, że zwraca się do mnie "Jessie". No błagam, najlepsza przyjaciółka Amber? W życiu by nawet na mnie nie spojrzała - Właśnie gadamy o tym jaki to Lysio jest zdolny - odłożyła szklankę z powrotem na stolik.
- Ach, tak? Właśnie widzę - mruknęłam zaplatając ręce na piersi i rzucając "Lysiowi" mordercze spojrzenie.
- Jessico, wybacz mi, Klementyna właśnie..
- Właśnie idzie z tańczyć z nieziemskim przystojniakiem - złapała go za łokieć i zaczęła ciągnąć na parkiet - No chodź, ty mój wokalisto - ten jej chichot doprowadzał mnie do białej gorączki.
- Klementyno, na litość boską, puść mnie! - próbował oswobodzić się z jej ramion.
- Nie, daj sobie spokój Lys i nie zwracaj na mnie najmniejszej uwagi - uśmiechnęłam się - Przepraszam, że przeszkodziłam. Bawcie się dobrze - odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w przeciwną stronę, by białowłosy nie zauważył moich czerwonych od złości policzków i łez, które nieubłaganie zaczęły zbierać się pod powiekami.
- Jessico, proszę zaczekaj..! - usłyszałam za sobą, ale nawet nie spojrzałam w tamtą stronę, tylko jeszcze bardziej przyspieszyłam kroku. Musiałam ochłonąć, więc automatycznie skierowałam się na zewnątrz. Wyparowałam ze szkoły jak poparzona i wściekła usiadłam na schodach.
- Jess, nic ci nie jest? - dopiero teraz zauważyłam Kentina, który stał przy drzwiach przyglądając mi się z troską w oczach.
- Tak, wszystko w porządku - ukradkiem wytarłam nadgarstkiem łzy, które wymknęły się spod mojej kontroli. Szatyn usiadł przy mnie i delikatnie objął mnie ramieniem.
- Na pewno wszystko gra? Powiedz co się stało - pogłaskał mnie delikatnie po włosach. Czułam, że coś właśnie we mnie pękło, ale mimo to, że chciałam wyżalić się Kenowi, nie zrobiłam tego. Sama uważałam, że użalający się nad sobą ludzie muszą być bardzo słabi psychicznie. Ja nie chciałam taka być, zawsze jakoś sobie radziłam. I teraz też nie będę płakać z byle powodu.
- Na pewno - uśmiechnęłam się na potwierdzenie moich słów - Po prostu ktoś tam zapalił papierosa, a dym z nich bardzo drażni moje oczy - uff, chyba zabrzmiało wiarygodnie.
Szatyn na chwilę przyglądał mi się z uwagą, ale zaraz uśmiechnął się z ulgą.
- Cieszę się, że wszystko w porządku - usiadł swobodniej, podpierając się rękami - Serio bałem się, że coś się stało. Tak wyleciałaś nagle jak usłyszałaś o tym menadżerze.
Faktycznie, miałam o to zapytać Lysa! Aż klepnęłam się w czoło za swoją głupotę. Boże, o czym ja myślę! Ale może lepiej na razie mu nie przeszkadzać, ma lepsze towarzystwo. Skoro tak, to ja też będę się świetnie bawiła, nawet bez niego!
- Prosimy na scenę nasz zespół! - usłyszałam wydobywający się z głośników głos DJ-a.
- No idź, nasza gwiazdo - klepnął mnie w plecy - Idź i daj czadu! - uśmiechnął się.
- To idę - pomógł mi wstać - Ale po występie rezerwuję z tobą jeden taniec - uśmiechnęłam się.
Tak, będę się dobrze bawić nawet bez Lysandra!
Kentin spojrzał na mnie ze zdziwieniem, ale moje pytanie chyba jednak go ucieszyło.
- Jak masz ochotę, to możemy przetańczyć nawet całą noc - zaśmiał się wesoło.
- Trzymam cię za słowo - pomachałam mu i z powrotem wleciałam na scenę.
Heheh, Jass zazdrosna ;D.
OdpowiedzUsuńno to dzisiaj tak malutko.
Dobranoc!:*
Uuuu! Nasza Jessie jest POWAŻNIE zazdrosna. O Klementyne? Nie warto! Przecież to jest zołza i to jeszcze spita. Pijane zołzy są najgorsze :D Nowy menadżer? Coś się kroi? A ja dopiero teraz przypomniałam sobie o feriach! Przecież oni mają jechać :D Ciekawe co tam się będzie działo! I wgl gdzie jest Armin i Alexy? :c Tak krótki dialog z Kasem a tak cudowny. Uwielbiam ich rozmowy i obyś pisałą dłuższe! ^^ Lysio taki biedny :c Aż mi się smutno zrobiło... I Kentin wybawca! :D Jest kochany i słodki. Ale nie widze go z Jess xd Czekam na nastepny rozdział i już od dłuszego czasu trafiłam na Twój rozdział w nocy. Dzieki Bogu, że nie musze jutro zniecierpliwiona wchodzić na Twojego bloga, jednak i tak wejde aby poczytać komentarze bo jest to moją codziennością ^^ Czekam na Twój kolejny niesamowity i zapierający dech rozdział! *------*
OdpowiedzUsuńHahm, Jess zazdrosna o... Klementyne?! -_- Ja nie wierze.
OdpowiedzUsuńWidzę, że piszesz w podobnych godzinach co ja xp(22-01)
Pozdrawiam^^
Jess zazdrosna xC Nie dobry Lys xd Ale serio? O Klementynę? Bogowie, widzicie i nie grzmicie xd Nie warto! Można ją porównać do Amber przyssanej jak pijawka do Kastiela XD Ciekawe co to będzie jak Jess wejdzie na scenę śpiewać z Lysem B)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny :* Jakby inaczej? ;3 Czekam na następny :3
Pozdrawiam i życzę weny :**
Czy tylko ja się śmiałam i płakałam gdy Jessie była zazdrosna? D: rozdział fajny fajny w tym opowiadaniu dalej nie lubie Nataniela XD Klementyna psujo związków :l dovra koniec pozdro wszystkich XDDDDD
OdpowiedzUsuńoj, nie tyko ty D;
Usuń~Elizabeth~
PS
super rozdzialik :3 ♥
Bosko.... Szkoda mi Jess, tylko nie moge sobie wyobrazić Klementyny z Lyskiem oraz na bani XD Czekam na nexta i trzymam kciuki za Jess. Do boju dziewczyno !!!! ;P
OdpowiedzUsuńJej biedna Jess, ciekawa jestem jak Lys ma zamiar jej to wynagrodzić. A Klementyna zawsze wszystko zepsuje, nie lubię jej. Jestem ciekawa co będzie działo się na scenie gdy będą mieli razem zaśpiewać. No i ciekawi mnie ten koleś sprowadzony przez Lysa :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny :*
Serio Jess zazdrosna o Klementyne nie warto na serio po pierwsze to przyjaciółka Amber a po drugie napita była Heloł
OdpowiedzUsuńTen komentarz bedzie skladac sie z punktow.
OdpowiedzUsuń1: Rozdzial jak dla mnie za krótki, ale wstawilas go szybko wiec jestem zadowolona.
2:Ja nie cierpie Kentina.. Moze on w tym opowiadaniu bedzie tylko przyjacielem, to i tak mam jakies glupie przeczucie, ze jak bedzie okazja to ja pocaluje, albo cos.. Po prostu go nie lubie.
3:Lys wiem, ze jestes dzentelmenem i nie odmawiasz dziewczynom, sle to byla Klementyna, no! Mogles jej sie wyrwac.
4:Menager. Nie pozwalam, zeby Jess wyjechala, chyba, ze z Lyskiem i Roza :cc Ja uwielbiam bialowlosa!
5:Jess nie poddawaj sie, wiesz, ze Lysek Cie kocha to po co go tam zostawilas? Moglas wygarnac Klementynie i zabrac Lyska! :D
6: Lys wyznaj jej milosc na scenie i pocaluj ja !
Koniec tego, moja psychika juz nie ogarnia. Kurde walnelam sie w kaloryfer, aaa boli lokiec :(( Czekam na nextaa, i zycze duzo weny, Marti ;*
To 6 to nie taki głupi pomyśl XD
UsuńWiem, madra jestem ! ;D
UsuńNiech już się skończy ta sparawa z menadżerami to stresujące xd niech Jess zostanie, Lysiek przyłoży Klementynie i niech pocałuje swoją damę publicznie! Wstawiaj szybciutko nowe! Jak zawsze super ❤
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuń"- Ech, kto to wypaplał? - przewrócił oczami - Tak, ale ten tu "pseuda menadżer" nie ma nic wspólnego z Carlem - ledwo na mnie spojrzał.
- Więc o co tym razem chodzi? - warknęłam zniecierpliwiona.
- Ja nic nie wiem - podniósł ręce - Lysa się pytaj." - Hahahha najbardziej mnie rozwalił ten kawałek. Hahah Najlepiej zrzucić na kogoś innego, żeby nie oberwać...
I co oni jeszcze chcą od tego dupka? Mało mu? ehh...
Uuu... Jess zła... Szkoda mi trochę Lysandra, ale w pełni rozumiem postawę bohaterki.. Też bym tak zrobiła :p Coś mi się wydaje, że Ken pójdzie kroczek dalej i ją pocałuje... Ale by była afera... tańczą sobie w najlepsze, nagle Ken ryzykuje i całuję Jess, a z daleka przygląda im się Lysander... Ajajaj.... ale by było... (Ale to są tylko wymysły mojej chorej wyobraźni :|)
Czekam w napięciu na kolejny rozdział.
Serdecznie pozdrawiam ;p
Jaka zazdrość. Żeby było jeszcze o kogo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny :*
Zua Klementyna :O Czuje się jakby mi kto zabrał kota :o wcielone zuooo!
OdpowiedzUsuńJak Lysiek może gadać z Klementyną po tym, co chciała zrobić Jessie ? JAK? Ale w sumie Jessica też nieźle dała popalić Lysandrowi xD Armin, Nathaniel, Kastiel i jeszcze Kentin xD
OdpowiedzUsuńW sumie opowiadanie przednie, ale główna bohaterka jest straszną hipokrytką. Lata za nią pół szkoły, a sama robi sceny, jak tylko ktoś pojawi się obok Lysandra. >.<
OdpowiedzUsuń