Godzinę później leżeliśmy przytuleni do siebie na kanapie. Lysander delikatnie głaskał mnie po włosach, a ja patrzyłam w sufit wtulona w jego nagi tors.
Oj, już ja wiem co sobie myślicie zboczeńce jedne! Nic z tych rzeczy. Muszę was zasmucić, do niczego więcej nie doszło. Lysander, to nie Kastiel, zna umiar i ma swoje zasady jak prawdziwy dżentelmen. Pomijając to, jest niezwykle delikatny i każdy jego dotyk sprawia, że chciałabym już zawsze być przy nim. Tak, wiem. Jestem niesamowitą szczęściarą.
- Kocham cię Jessico - usłyszałam jego ciepły, głęboki głos i podniosłam się nieco, by móc spojrzeć mu w oczy.
- Wiem o tym - uśmiechnęłam się i jeszcze raz go pocałowałam, po czym szybko zeskoczyłam z kanapy i narzuciłam na siebie swoją szarą bluzę. Tak, tylko bluzę, bo podkoszulek wciąż był na swoim miejscu. Zdziwieni, hę? Nie mniej niż ja zapewne. I sama nie wiedziałam w tym momencie, czy mam się cieszyć, czy nie. Tak czy siak, machnęłam na to ręką i rozciągnęłam się leniwie.
- Wracamy do reszty? - spytałam spoglądając w jego stronę. Białowłosy odwrócił się na bok i podpierając głowę ręką patrzył na mnie z lekkim uśmiechem na ustach.
- Jasne - odparł, a po chwili z westchnieniem podniósł się z miejsca i zarzucił na siebie zgrabnym ruchem swoją białą koszulę, która nie wiadomo jak znalazła się na podłodze. Nie pytajcie, nie wnikajmy w to.
Po chwili byliśmy już gotowi do wyjścia. Wyszliśmy z pokoju, a Lys szybko zamknął go. Kiedy wsiedliśmy do windy, białowłosy podał mi klucz.
- Ale po co.. - zaczęłam
- To jest nasz pokój, prawda? - uśmiechnął się uroczo - Więc i ty powinnaś mieć klucz - mrugnął do mnie porozumiewawczo. Mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem i schowałam skarb do kieszeni. Zaraz potem winda otworzyła się na naszym piętrze. Pożegnaliśmy się przelotnymi uśmiechami i każde z nas weszło do swojego pokoju.
- Jess, gdzieś ty była?! - jeszcze dobrze nie zdążyłam wejść, a już przy progu naskoczył na mnie zdenerwowany Kentin, machający małą karteczką tuż przed moim nosem - Za chwilkę wrócę, hę? - zacytował moja słowa piskliwym głosikiem, zapewne mającym naśladować mój.
- Ken, spokojnie - uśmiechnęłam się do szatyna - Byłam z Lysandrem - powiedziałam rozsiadając się na swoim łóżku.
- To nie mogłaś zadzwonić i powiedzieć, że przyjdziesz dużo później? - spytał już łagodniejszym tonem i usiadł obok mnie - Tak się martwiłem.. martwiliśmy - zarumienił się delikatnie i przytulił mocno. Lekko zdziwiły mnie jego słowa, nie przypuszczałam, że będzie aż taki zdenerwowany moją nieobecnością. Aż cały trząsł się z emocji. Zrobiło mi się głupio.
- Przepraszam Kentin - odwzajemniłam uścisk i odsunęłam się nieco, żeby móc spojrzeć mu w twarz - Wynagrodzę ci to, okej? - uśmiechnęłam się do zielonych, przejętych oczu chłopaka.
- Zgoda - na jego twarzy pojawił się nieznaczny uśmiech.
- Nie gniewasz się? - spytałam, chcąc się upewnić.
- Ja nie - na jego twarzy pojawił się szeroki, tajemniczy uśmiech - Ale bardzo, bardzo ci współczuję.
Jego słowa lekko zbiły mnie z tropu.
- Dlaczego? - zmarszczyłam brwi i próbowałam wyłapać spojrzenie chłopaka.
- Rozalia - westchnął teatralnie a po chwili wybuchnął śmiechem - Ja nie wiem, jak jej się wytłumaczysz - tłumiąc śmiech w sobie, podszedł do stolika i wziął łyk napoju ze szklanki. Nagle poczułam, jak robi mi się ciepło na plecach. Przed oczami stanęła mi wkurzona Roza... Ciarki mi przeszły.
- Cholera.. - mruknęłam pod nosem - Jest aż tak źle? - spojrzałam z nadzieją na szatyna.
- Aż tak - odparł rozbawiony.
- Błagam cię, pomóż - jęknęłam, siląc się na zrobienie jak najbardziej smutnego i rozczarowanego wyrazu twarzy. Miałam nadzieję, że Ken ma serce.
- O nie, te twoje oczka na mnie nie działają - podniósł ręce w geście obrony - Nie chcę oberwać.
- Tchórz - prychnęłam i z ciężkim westchnięciem padłam na łóżko. Przymknęłam oczy i starałam się nie myśleć o wściekłej białowłosej. Szatyn z lekkim uśmiechem usiadł obok mnie i podparł się rękami o krawędź łóżka. Przez chwilę w pokoju panowało milczenie.
- Jessico? - pierwszy odezwał się Ken. Powoli otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Na jego twarzy malował się lekki rumieniec.
- Tak? - spojrzałam na niego pytająco i podniosłam się do pozycji siedzącej. Chłopak wziął głęboki oddech i spojrzał na mnie.
- Ja chciałbym..
Nagle usłyszałam głośny trzask otwieranych drzwi i aż podskoczyłam na łóżku z przerażenia.
- Tu jesteś! - usłyszałam pełen gniewu głos Rozalii, która powoli zmierzała w moją stronę z sarkastycznym uśmieszkiem na ustach. Nie czekając na dalszy rozwój wydarzeń, wskoczyłam na łóżko, schowałam się za plecami Kentina i okryłam kołdrą. Wiem, że to głupie ale to była moja pierwsza myśl: ukryć się. Szatyn zaśmiał się cicho, a ja jak najbardziej wtuliłam się w jego plecy tak, by Roza mnie nie dosięgła. Boże, ale jestem głupia.
- Jessie, widzę cię - powiedziała grobowym, zimnym tonem a ja aż zadygotałam. Proszę, niech ona sobie pójdzie.
- Roza, wyluzuj - odparł chłopak z rozbawieniem - Była z Lysandrem - w jego słowach mimo wesołego tonu wyczułam nutkę.. smutku? Nie, chyba mi się zdaje.
- Z Lysiem?! - powiedziała już mniej grobowo, ale nadal w pokoju było chłodno - Już ja sobie z nim pogadam - nie widziałam co robi, byłam zakryta kołdrą, ale w wyobraźni widziałam jak zaciska pięści.
- To najpierw z nim pogadaj, a później tutaj wróć - powiedziałam, nadal przytulona do pleców szatyna. Zmrużyłam oczy pewna, że białowłosa zaraz zerwie ze mnie kołdrę i zacznie się robić nieciekawie. Na szczęście zamiast tego usłyszałam pełne rezygnacji westchnięcie po czym drzwi zamknęły się z głuchym skrzypnięciem.
- Zagrożenie minęło - zaśmiał się Kentin, ściągając ze mnie prowizoryczny bunkier. Odrzucił kołdrę w kąt pokoju po czym spojrzał na mnie i lekko się zarumienił.
- Całe szczęście - zaśmiałam się i jednym susem zeskoczyłam łóżka, po czym dobiegłam do drzwi i przekręciłam klucz.
- Co ty robisz? - spytał szatyn posyłając mi zdziwione spojrzenie.
- Ciii.. Niech myśli, że nas nie ma - szepnęłam, uśmiechając się porozumiewawczo do Kentina, po czym wykończona dosłownie rzuciłam się na swoje łóżko i wtuliłam twarz w poduszkę - Poza tym, co chciałeś mi wcześniej powiedzieć..? - odwróciłam się w jego stronę posyłając mu pytające spojrzenie.
No ej! Teraz coś czuję, że on jej nic nie powie... Cokolwiek mial jej do powiedzenia.
OdpowiedzUsuńA do początku się nie odnoszę, nie, lepiej o tym nie będę pisać... XD.
Nie mogę doczekać się następnego
Pozdrawiam ;*
Hahaha, padłam ze śmiechu. Jak dzieci, normalnie, jak dzieci. xD
OdpowiedzUsuńLysss, zajebisty do granic możliwości*o* Ale ja sobie tego wyobrazić nie mogę, haha.,
Oj Kentin, jak ja ci współczuję ;-;
Pozdrawiam^^
Hahah płacze ;')
OdpowiedzUsuńJeden z lepszych rozdziałów
Lys taki zajebisty i groźna Roza *.*
Ale i tak najbardziej ciekawi mnie co takiego Kentin chciał powiedziec Jess no i czy jej to powie :)
Pozdrawiam i życzę weny !
My zboczeńce!? My zboczeńce!? To przez Ciebie nasza wyobraźnia zaczęła robić figle. Gdybyś nie dała nam powodu pewnie by tego nie było :D I Lys bez koszulki to jak wygrać życie. Serio. Tak Jessie jesteś szczęściarą no już się nie chwal :D A jednak Jess była z koszulką. Eh. Ty to jednak przebiegła jesteś :D Najpierw nas naprowadzasz na jedną ścieżkę a później ostro skręcasz w drugą. xd Jak Kentinowi za trzecim razem czy tam za którymś się nie uda jej powiedzieć prawdy to naprawdę się załamie! Ja już chcę aby on jej to wyznał.. I bardzo dobre porównanie Lysia do Kastiela XD I w ogóle Roza się wściekła! Widziełam, że tak będzie hahaha :D Ciekawe jak przebiegnie jej rozmowa z Lysandrem xD I tak się cieszę bo dodajesz te rozdziały błyskawicznie i mam codziennie co czytać i jestem tak ogromnie spełniona, że radość mnie przepłnia całą ah! Zachwilę wybuchnę ze szczęścia hahahha :D I czekam na następny wspaniały rozdział ♥ Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńTo co robisz jest złe... Najpierw rozbudzasz naszą wyobraźnię w ten jeden konkretny sposób i nagle bum i ni ma. I to my tu jesteśmy zboczeńcami...
OdpowiedzUsuńRozdział mi się mega podobał :D Hahah wyobrażam sobie wściekłą Rozalię jak napastuje Lysandra... Hahaha Podejrzewam, że pewnie ma podobne myśli co my pod koniec wcześniejszego rozdziału. Z resztą kto by nie miał?
Ehh... Już drugi raz ktoś bezczelnie przerwał Kentinowi... Smuteczeg... Ciekawe czy powie jej teraz, czy przemilczy to. Mam nadzieję, że wkrótce w końcu jej to wszystko wyjawi, bo niezmiernie mi go szkoda... I jestem też strasznie ciekawa jak na to zareaguje Jessie. I czy Kentin zdecyduje się na coś więcej niż tylko wyznanie.
Nie trzymaj nas dłużej w niepewności i nie skazuj na domysły, bo sama widzisz co się dzieje, jak pozostawiasz nam wolną wyobraźnię do tego co będzie dalej (Zboczeńcy... wszędzie zboczeńcy...)
Niecierpliwie czekam na następny i serdecznie pozdrawiam ;*
A jednak w jakiś sposób koszulka Lysandra znalazła się na podłodze hahahaha xD Biedy Lysiek, Roza chyba go zabije O.o Poza tym rozdział świetny, tylko teraz muszę czekać na kolejny :c Ale dobra i tak mega często dodajesz :) Kurde Kentin nie psuj tego wszystkiego ;-; Ona ma chłopaka !
OdpowiedzUsuńOch to dobrze z
OdpowiedzUsuńŻe do niczego nie doszło uff sorry ;)
Wiesz jak to jest xd jak to Lysander i to wszystko Och przepraszam ��
Haruka Satake z konta znajomej
Swietne ;)
OdpowiedzUsuńAle co chce jej powiedziec ken?
Czekam na nastepny rozdzial
Pozdrawiam :*
A już na początku chciałam się zapytać co się działo przez tą godzinę :c Nie żeby potrzebny mi był dokładny opis :D
OdpowiedzUsuńWkurzona Roza najlepsza! Widzę jak wokół niej emanuje zła energia :D
Ciekawe co Kentin chce powiedzieć. Obawiam się, że to będzie typowe nic, chyba, że zaskoczysz.
Czekam na następny rozdział.
Weny i pozdrawiam :*
Nie zgadzam się nie jesteśmy zboczeńcami.To nie nasza wina że wyobraźnia płatała nam figle!Tak czy inaczej Rozdział jak zawsze świetny.Trafne porównanie Lysandra do Kastiela.Biedny Lys będzie napastowany przez Roze.Ciekawe co takiego chce jej powiedziećKen?Czyżby chciał wyznać jej miłość? Życzę weny i pozdrawiam Naćpana Haribo
OdpowiedzUsuńAhhh genialne...my niby zboczeńce? Pff...ty to piszesz T.T. Ale rozdział supcio! :D Mam nadzieje że pomiędzy Kentinem a Jess dojdzie do czegoś jeszcze :)
OdpowiedzUsuńChyba chciał ją przeprosić... ?
OdpowiedzUsuń