Mój fanpage ♫

https://www.facebook.com/amoursucrette - jeśli ktoś chce być na bieżąco w sprawie nowych rozdziałów. Zapraszam ♥

czwartek, 15 stycznia 2015

Rozdział VI

      Otaczała mnie ciemność. Byłam całkiem sama. Gdzieś w oddali widziałam nikłe, białe światło, które się do mnie zbliżało, bardzo powoli. Chciałam do niego podejść, złapać go, ale nie byłam w stanie się ruszać. Nagle usłyszałam głośny dźwięk.

   Z tej otchłani wyrwał mnie budzik, ogłaszając wszem i wobec, że jest już siódma. Wyłączyłam go i powoli otworzyłam oczy. "Więc to był tylko sen" - pomyślałam. Ale uczucie pustki pozostało. Czułam się jak w tym śnie - samotna i opuszczona. "Zaraz, przecież to tylko głupi sen!" Natychmiast odgoniłam od siebie czarne myśli i zaczęłam się szykować do szkoły. Nie wiem dlaczego, ale czułam dziwny niepokój, który nie chciał mnie opuścić. 
Dziś na śniadanie ciotka zaserwowała gofry z bitą śmietaną i posypką czekoladową. Prawdziwa bomba kaloryczna. Będę dziś musiała sporo biegać po szkole. Mimo wszystko, zjadłam i ruszyłam na autobus. Dziś wyszłam wyjątkowo wcześnie, do przyjazdu autobusu zostało jeszcze 7 minut. Siedziałam na przystanku i gapiłam się przed siebie, gdy nagle coś dotknęło mojego ramienia. Gwałtownie się odwróciłam.
- Witaj - spojrzałam na chłopaka, który stał obok mnie. Miał naprawdę piękne oczy. Jedno zielone, drugie żółte. Wyglądał dość.. specyficznie. Jakby nie z tej epoki. Miał na sobie białą koszulę, przewiązaną zieloną apaszką wokół szyi i na to narzuconą czarną kurtkę, która z tyłu sięgała mu do ud i miała spore rozcięcie. Z pewnością preferował styl wiktoriański. Jego włosy były białe, lekko ściemniały się przy końcach.
- Cześć - uśmiechnęłam się.
- Nigdy cię tu nie widziałem - nie spuszczał ze mnie wzroku. Pod jego wpływem zrobiło mi się gorąco - Jestem Lysander.
- Jessica. Chodzisz do tutejszego liceum?
- Owszem - przytaknął
- Widzisz, tak się składa, że ja też. Od wczoraj.
Lysander się zamyślił, jego wzrok był przez chwilę nieobecny. Jednak zaraz do mnie wrócił.
- Ach tak, oczywiście, Jessica. Nie było mnie wczoraj w szkole, ale Kastiel mi o tobie opowiedział.
- Naprawdę? - trudno mi było w to uwierzyć - Znasz Kastiela?
- Tak, przyjaźnimy się - uśmiechnął się do mnie - Opowiadał mi o tobie same dobre rzeczy, miałem więc nadzieje, że dziś cię spotkam
- Voila, oto jestem - nie mogłam od niego oderwać wzroku. Był taki... inny. Nie w złym słowa znaczeniu, oczywiście. Po prostu, no nie wiem, jak to ująć. Może "wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju" to dobre określenia.
- Zrobisz mi ten zaszczyt i usiądziesz ze mną w autobusie? 
Chyba lekko się zaczerwieniłam i uciekłam wzrokiem w bok. "Boże, Ty mnie chyba kochasz!" uśmiechnęłam się.
- Jak najbardziej.
Autobus podjechał i wsiedliśmy do niego. Lysander, jak na dżentelmena przystało, przepuścił mnie w drzwiach. Nikogo na szczęście nie zdziwiło, że białowłosy usiadł obok mnie, gdyż były tylko dwa wolne miejsca. Akurat obok siebie. Czy to nie dziwne? Zajęłam miejsce obok okna. Czułam ciepło bijące od Lysa. Serce waliło mi jak oszalałe. "Jessica, uspokój się!" - skarciłam się w duchu. Pare razy złapałam Lysandra na przyglądaniu się mi. Jednak przez całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie. Mimo to, nie czułam się niezręcznie. Miałam wrażenie, że słowa są zbędne. Wystarczało samo przebywanie obok siebie. Gdy autobus zatrzymał się pod szkołą, wysiadłam i podziękowałam białowłosemu za dotrzymanie mi towarzystwa.
-To ja ci dziękuję - szepnął i odszedł. 

W klasie panował totalny chaos. Przywitałam się z Rozalią i zajęłam ostatnie miejsce pod oknem. Potrzebowałam trochę spokoju, by poukładać myśli. Zapatrzyłam się w okno. Po chwili ktoś lekko mnie szturchnął. 
- Jess, to moje miejsce - nade mną stał Kastiel. 
- Nie widziałam, żeby było podpisane - nie miałam ochoty go słuchać. 
- To MOJE miejsce - powtórzył, stanowczym tonem nieznoszącym sprzeciwu 
- Tak, oczywiście, już się pakuję, żeby ci miejsce zrobić - prychnęłam. 
- Mówię ostatni raz. Idź stąd. 
Udałam, że go nie słyszę. Czerwonowłosy westchnął i zajął miejsce w ławce obok. Po chwili na moim biurku pojawił się liścik. Spojrzałam na Kastiela. Udawał, że śpi. Rozwinęłam kartkę. "Nie myśl, że przejdzie ci to płazem. Zemszcze się" po namyśle, odpisałam "Na twoim miejscu nie robiłabym tego, bez konsultacji z lekarzem, lub farmaceutą" Rzuciłam do czerwonowłosego. Przeczytał uważnie i posłał mi spojrzenie w stylu taka-mała-dziewczynka-a-taka-wyszczekana i zaczął dalej udawać, że śpi. Odwróciłam wzrok od Kastiela i natrafiłam na mordercze spojrzenie jasnowłosej barbie. Nie przejęłam się tym zbytnio i wyłączyłam się do końca lekcji. Mimo to cały czas czułam na sobie wzrok żmii o blond włosach.

4 komentarze:

  1. Lysuś <3 ahhh jak sweet

    OdpowiedzUsuń
  2. -Rozpoczynamy nasz Quiz !
    Pytanie numer 62. Kim jest Barbi w Szkole Słodki Amoris?]
    -Amber!!!
    -Wszyscy są zgodni i wszyscy odpowiadają prawidłowo na pytanie.

    Haha xD Super rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za które otrzymują gugol punktów. Amber ma punktów 0

      Usuń