Otworzyłam białe drzwi. Za nimi był dość spory, pomalowany na niebiesko gabinet. Przy oknie stało biurko, a przy nim siedział niebieskooki blondyn w moim wieku. Miał na sobie białą koszulę z niebieskim krawatem, który podkreślał kolor jego oczu. Gdy zamknęłam za sobą drzwi, chłopak uniósł głowę.
- Dzień dobry. Jestem Jessica i szukam Nataniela.
- To ja. Miło poznać - wstał i podał mi rękę - Ty pewnie jesteś tą nową uczennicą
Uśmiechnął się. Jego uśmiech był słodki.
- Tak to ja, miło mi.
- Dyrektorka mnie tu przysłała. Podobno od ciebie wszystkiego się dowiem
- Oczywiście - zaczął grzebać w papierach - Tu masz dokumenty na których brakuje twojego podpisu i zdjęcia. Ma się tu również podpisać opiekun prawny. Możesz mi to przynieść jutro
- Jasne
- To wszystko - dokładnie mi się przyglądnął, wręcz zagapił się na mnie. Dziwnie się poczułam, więc natychmiast się odwróciłam. Zażenowany blondyn spuścił wzrok i spojrzał na jedną z kartek - Z tego, co tu widzę masz teraz lekcję biologi w sali A - skrupulatnie unikał mojego spojrzenia.
- Dzięki - uśmiechnęłam się - To do zobaczenia.
Wyszłam i ruszyłam powoli w stronę sali A. "Nie powiem, nawet słodki jest ten cały Nataniel. Tylko trochę za sztywny" Spojrzałam na drzwi sali, w której rzekomo miałam mieć biologię. "Ciekawe, czy Roza też tam jest". Już chciałam chwycić za klamkę, gdy nagle ktoś chwycił mnie za ramię i pociągnął za sobą.
- Kastiel?! Co ty wyprawiasz? - krzyknęłam na widok czerwonowłosego, ciągnął mnie w stronę dziedzińca.
- Nie mieliśmy jeszcze okazji się lepiej poznać - uśmiechnął się złowieszczo
- Boję się twoich pomysłów
- Bez obaw. Zaufaj mi - otworzył jakieś drzwi - Jaką masz teraz lekcje? - zapytał, gdy wchodziliśmy po schodach.
- Biologie. Ale co ty...
- Tym lepiej - przerwał mi - Odpuść sobie i tak jest jakieś zastępstwo, same nudy.
"Co on sobie do cholery wyobraża? Że niby kim jest?!" Otworzył jeszcze jedne drzwi i moim oczom ukazał się piękny widok.
- Jesteśmy... na dachu?
- Owszem, spostrzegawcza jesteś - uśmiechnął się
- Pięknie tu - nagle wszystkie złe emocje ze mnie wyparowały. Ten widok.. był przepiękny. Z dachu było widać całą panoramę miasta. Nie zauważyłam tych dwóch centrów handlowych, które były niedalego mojego domu, gdy jechałam do szkoły. Postanowiłam je odwiedzić w najbliższym czasie. Ulicę dalej rozciągał się park skateboardowy. Coś czułam, że to będzie moje ulubione miejsce. Szczęście, że nie zapomniałam wziąć deski z domu. Patrzyłam tak kilka minut a po chwili usiadłam obok Kastiela.
- To moje ulubione miejsce - powiedział cicho
Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się spokojem. Przypomniał mi się dom. Moi rodzice. Brat, który mnie gnębił. Uśmiechnęłam się odruchowo na te wspomnienia i otworzyłam oczy. Spostrzegłam, że Kastiel się we mnie wpatruje. Gdy na niego spojrzałam, zażenowany opuścił wzrok. Postanowiłam przerwać niezręczną ciszę.
- Dlaczego mnie tu przyprowadziłeś?
- Już mówiłem. Chcę cie lepiej poznać
- Z każdą nowo poznaną dziewczyną tak robisz?
- Nie. Najpierw muszę stwierdzić, że jest godna mojej uwagi - znowu ten jego uśmieszek
- Bardzo skromny jesteś
- Wiem. I do tego zabójczo przystojny
Nie odpowiedziałam, tylko się zaśmiałam. Kastiel... miał w sobie to "coś" Spojrzałam na niego. Był wpatrzony w miasto.
- Nie przytakniesz mi? - wyszczerzył zęby
- Jeśli nie, to co zrobisz?
- To wtedy wezmę cie na tortury, poszczuje moim psem i wywlekę do lasu.
- Masz bardzo bujną wyobraźnię i wiele niespełnionych marzeń związanych z moją osobą. A dopiero, co mnie poznałeś
- Strasznie jesteś uparta. Wystarczyłoby przytaknąć i rzucić się w moje ramiona
- Zaraz zepchnę cie z tego dachu!
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Nie zrobiłabyś tego - powiedział rozbawiony Kastiel
- Skąd ta pewność?
- Bo jesteś we mnie szaleńczo zakochana, ale jeszcze o tym nie wiesz - uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Chciałbyś. Nie zrobię tego, ponieważ to jest mój pierwszy dzień w tej szkole i nie chce od razu mieć nagany. Jeszcze będzie do tego okazja.
- Taaa jasne
Resztę wolnego czasu spędziliśmy w milczeniu, wpatrując się w miasto. Gdy zadźwięczał dzwonek wstałam i ruszyłam do schodów.
- Już mnie opuszczasz? Zobaczysz, jeszcze zatęsknisz
- Jakby było do czego - uśmiechnęłam się i wzięłam torbę. Czerwonowłosy udawał urażonego - Coś mi się wydaje, że szybciej ty zatęsknisz - dodałam i zeszłam na dół.
bardzo ciekawe i interesujące
OdpowiedzUsuńPS. Pozdrawiam :D
Haha xD Czerwonowłosy mnie rozwalił.
OdpowiedzUsuńUuu Kastiel! Od kiedy ty taki uprzejmy?
OdpowiedzUsuń