Mój fanpage ♫

https://www.facebook.com/amoursucrette - jeśli ktoś chce być na bieżąco w sprawie nowych rozdziałów. Zapraszam ♥

wtorek, 12 maja 2015

Rozdział LXXIX

     Pierwsze, co poczułam to zimno. Przeraźliwy chłód, który zmuszał mnie do otwarcia oczu. Ocknęłam się w jakimś ciemnym, nieznanym mi pomieszczeniu. Nie wiedziałam co się stało, ani ile czasu już tutaj jestem. Nagle poczułam ostry ból który promieniował od tyłu mojej głowy. Dotknęłam tego miejsca palcami i syknęłam z bólu. Wyczułam tam dość sporego guza.
Rozejrzałam się uważnie po pokoju, jeżeli można tak nazwać pomieszczenie, które praktycznie było już ruiną. Panował lekki półmrok, ale mimo to byłam w stanie rozróżnić przedmioty dookoła mnie. Siedziałam na łóżku, które stało pod ścianą. Było to raczej łoże małżeńskie, niż jednoosobowa kanapa. Obok ustawiony był stolik z malutką lampką nocną, która wyglądała jak sprzed I wojny światowej. Jej ciemnozielony, postrzępiony karnisz wyraźnie odsłaniał sporą część przepalonej żarówki. Bladoróżowa, wyblakła tapeta, którą obklejony był pokoik, zaczęła odrywać się od ścian. Naprzeciw mnie stało wielkie, porysowane lustro okolone czarną ramą powywijaną w różne strony, co tworzyło dość ładny efekt. Żaluzje, które z pewnością kiedyś były białe, teraz podchodziły pod kolor ciemnoszary. 
Pewnie nawet spodobałoby mi się to pomieszczenie, gdyby nie okoliczności w których się w nim znalazłam, oraz to, że moja prawa dłoń była przywiązana do krawędzi łóżka. Co dziwne, drugą rękę miałam wolną, więc natychmiast starałam się oswobodzić z więzów. Niestety, nadaremnie. Pętla była tak dobrze zawiązana, że można było ją przerwać tylko przy pomocy jakiegoś ostrego narzędzia.
Nagle, białe drzwi cicho skrzypnęły i otworzyły się na oścież a w nich stanął.. Dake. Stał naprzeciw mnie a jego twarz była wykrzywiona w dziwnie chłodnym uśmiechu. Miał na sobie oryginalne, modne ubrania które w ogóle nie pasowały do staroświeckiego wnętrza pokoju. Kiedy zrobił krok w moją stronę, mimowolnie przysunęłam się bliżej ściany, by znaleźć się dalej od niego.
- A cóż to, moja księżniczka już wstała? - spytał, a w jego głosie zabrzmiała ironia.
- Gdzie ja jestem? - z mojego gardła wydobył się ochrypły głos, wcale niepodobny do mojego. Odkaszlnęłam cicho.
- Och, moja piękna, musisz podziękować swojemu wybawcy - powiedział to słowo z sarkazmem przewracając oczami - za sytuację w której właśnie się znajdujesz.
- Ale dlaczego? - szepnęłam, a do oczu napłynęły mi łzy.
Blondyn chyba nie zamierzał odpowiadać na moje pytanie, ponieważ tylko nieprzyjemnie się zaśmiał i zrobił jeszcze jeden krok do przodu.
- Och, spokojnie moja kochana, nic ci jeszcze nie zrobiłem, oprócz tego jednego guza z tyłu twojej ślicznej główki - powiedział przesadnie słodko.
Odetchnęłam z ulgą w duchu. Na razie nic się nie stało. Ale jakie on ma plany wobec mnie? Chyba wolałabym już być nieprzytomna.
Dake w końcu zrezygnował z podchodów i jednym szybkim ruchem znalazł się tuż przy mnie. Krzyknęłam z przerażenia, kiedy jego dłoń wylądowała na moim kolanie. Rozglądnęłam się dookoła z przerażeniem szukając czegokolwiek, co by mi pomogło stąd uciec.
- Cii.. spokojnie - położył rękę na moich ustach i zaczął nachalnie całować mnie po szyi. Jego oddech był przesiąknięty alkoholem. Pełna obrzydzenia uderzyłam go dość mocno wolną ręką. Celowałam w jego twarz, ale w co trafiłam nie wiem, ponieważ obraz zamazał mi się od łez. Odskoczył natychmiast ze złością, która malowała się na jego twarzy i spojrzał na mnie z pasją w oczach.
- Ty mała suko! - krzyknął i uderzył mnie mocno w prawy policzek. Połowa mojej twarzy zaczęła niemiłosiernie piec i niemal czułam jak pod skórą robi mi się wielki siniak. Zakryłam się dłonią i przysunęłam się możliwie najbliżej ściany. Ale blondynowi to nie przeszkadzało, zdawał się jeszcze bardziej nakręcać. Starałam się szarpać i kopać go gdzie popadnie, ale im dłużej to trwało, tym bardziej traciłam siły. Gardło miałam już zdarte od krzyków. W końcu poddałam się. Patrzyłam w przeciwległą ścianę i po cichu zaczęłam śpiewać. 



Come little children, I'll take thee away into a land of enchantment.
Come little children the time's come to play,
here in my garden of shadows.

Follow sweet children, I'll show thee the way 
through all the pain and the sorrows.
Weep not poor children for life is this way
murdering beauty and passion.

Hush now dear children, it must be this way 
too weary of life and deceptions.
Rest now my children for soon we'll away
into the calm and the quite.

(Ta piosenka włącza się pierwsza zaraz po wejściu na bloga, więc nie musicie szukać :))

Po ostatnim słowie piosenki usłyszałam ciche chrapanie. Nie mogłam w to uwierzyć. Dla mnie było to prawdziwe szczęście w nieszczęściu. Blondyn spał spokojnie leżąc na moich nogach, ciężar jego ciała  wgniatał mnie w poszarpany materac. Nie odrywałam wzroku od ściany kiedy po moich policzkach znowu zaczęły lecieć łzy. Po dłuższej chwili siedzenia bez ruchu mięśnie zaczęły lekko mnie boleć.
Przed oczami miałam urywki chwil spędzonych z przyjaciółmi. "Moja" domówka. Nocowanie chłopaków u mnie w domu. Lekcja muzyki. Koncert. Dach. Debra. Kastiel. Kentin. Eric. Rozalia. Alexy. Armin. Nataniel. Lysander.
- Przepraszam was wszystkich - szepnęłam, a po moim policzku spłynęła ostatnia łza.


- Jak mogłeś pozwolić, by sama wracała do domu? - krzyknął i się rozłączył. Wciąż nie mógł zrozumieć bezmyślnego zachowania swojego niebieskowłosego kolegi. Pokręcił głową z dezaprobatą wkładając telefon do tylnej kieszeni spodni. Szybkim ruchem naciągnął cylinder na czoło i nastawił kołnierz starając ukryć się choć trochę przed szalejącą wichurą. Po tym wcisnął ręce w kieszenie czarnego płaszcza. Szybkim krokiem szedł przez zaśnieżone ulice zmierzając w kierunku domu swojego przyjaciela. W głowie kłębiło mu się tysiące myśli.
Ależ owszem, był tam przed momentem. I pukał. Dosłownie, walił w drzwi, ale nikt mu nie otworzył. Ani ona, ani jej ciotka. Próbował także otworzyć drzwi, ale były zamknięte na cztery spusty. Serce kołatało w piersi białowłosego chłopaka jak oszalałe, kiedy pełen przerażających myśli wszedł do domu czerwonowłosego buntownika. Ten przywitał go swoim słynnym spojrzeniem w stylu "Nic mnie nie obchodzi, mam w dupie cały świat, ale jasne możesz wejść". Białowłosy ściągnął buty i cisnął je niestarannie w kąt nie zważając na nic, co wcześniej mu się nie zdarzało.
- Powiesz mi w końcu o co chodzi? - spytał buntownik rozkładając się na swojej kanapie w salonie.
Jego przyjaciel usiadł naprzeciwko niego i ukrył twarz w dłoniach w geście zrezygnowania.
- Jessica zniknęła - powiedział załamującym się głosem.

12 komentarzy:

  1. Kurde, ale akcja *_* Juz miałam czarne myśli, ale to bylo oczywiste ze to byl Dake ^w^

    OdpowiedzUsuń
  2. Dake to jest psychota. Najpierw liże dziewczyne a później przezywa ją od suk. No tak, to normalne. Trochę się boję o Jessie bo nie wiadomo co się może dalej stać... I cieszę się że dałaś na końcu urywek z Lyśkiem i co on postępuje w tej sprawie. Cieszę się, że poszedł do Kastiela bo ni we dwoje to są normalnie emejzing. Oby Jess szybko sie wydostała. A rozdział był świetny, długi, wyczerpujący i sporo się dowiedziałam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział. ^^No niestety Dake mi uciekł i złapał Jessi.Już z nim koniec ,zamiast golarki użyjemy noża co wy ba to???(Lysiu szybciej!)

    OdpowiedzUsuń
  4. Co za psychol O.o Mam nadzieje, że Lysio szybko znajdze Jess zanim tamten zboczeniec zrobi jej krzywde :D Rozdział boski mam nadzieje, że kolejny zamieścisz równie szybko :D
    Duże weny !!!

    Ps. Gdyby Ci się kiedyś nudziło zapraszam do siebie :D
    http://slodkiflirtmarzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. DAKE! TY ****** ********** ! TY PSYCHOLU! JAK MOŻESZ! LYSANDER, POMOCY! Uratuj Jessicę, uratuj błagam cię! Chce jeszcze! Więcej!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jesteś okrutna... Prawie się popłakałam... I jeszcze ta piosenka. Co prawda kojarzy mi się z zupełnie inną, ale to nie zmienia faktu, że obie piosenki są super.
    Hm... Co ja miałam....
    Co do rozdziału to szczerze powiem, że delikatnie mnie rozczarowałaś reakcją Dake, po tym jak zaczęła śpiewać, ale wybaczam to, ponieważ nie każdy musi czuć się dobrze w opisywaniu takich sytuacji no i można to uznać za konsekwencję tego, że chłopak był pijany.
    Ale że Kastiel się nie zdziwił, że Lys taki hm.. zdenerwowany jest? Ciekawe czy jego reakcja będzie podobna jak białowłosego. No i oczywiście czy ją znajdą.
    Mam nadzieję, że skopią temu chamowi dupę. Co do Kasa jestem pewna, że by to zrobił, ale Lysander? Hm... Ciekawe... Ciekawe...
    Serdecznie pozdrawiam i życzę dalszej pomysłowości ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Lysander jak spotka Dakote to nieważne ilu będzie świadków nie poszczędzi mu bólu. A tak w ogóle... Super rozdział, na początku aż się trzęsłam z przejęcia a potem to już miałam normalnie drgawki. Super piszesz. Czekam na następny :3

    OdpowiedzUsuń
  8. O matko, Jess. Świetny rozdział CUDO >_< Dake to psychopata. Ciekawe co zrobi Kas i Lys. Życzę dalszej weny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. OMG! Miałam podejrzenia że to Dake ale nie nigdy bym nie podejrzewała że posunie się do czegoś takiego! Super rozdział a w sumie super jak zawsze życzę Weny !!
    ~sweety

    OdpowiedzUsuń
  10. Typowy Dake, psychol, podrywacz i idiota. Jak zawsze nie rozczarowałam się jego charakterem. Ten blondyn odkąd powstały słodko flirtowe fanfiction jest najlepszym antagonistą jakiego poznałam. Żal mi Jesssici, mam nadzieje, że uda jej się uciec albo ktoś ją znajdzie...
    (zapraszam slodki-flirt-kiss.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  11. Boziu, prześwietny rozdział! Ja chcę więceeej! :D Więcej! Nie mogę się doczekać następnego ^^ Weny :3

    OdpowiedzUsuń
  12. Po co tam jeszcze Kastiel? Zepsuje tą romantyczną atmosferę jak Lys uratuje Jessicę xD Dobra jak będą we dwójkę to będzie szybciej xD Bosz...wiedziałam że to się tak skończy. Dake, bój się. Znajdę twój adres i osobiście skopię ci cztery litery ! ( O ile w następnym rozdziale nie zrobi tego Kas albo Lysiek xD )

    OdpowiedzUsuń