Mój fanpage ♫

https://www.facebook.com/amoursucrette - jeśli ktoś chce być na bieżąco w sprawie nowych rozdziałów. Zapraszam ♥

sobota, 2 maja 2015

Rozdział LXXV

     Chyba szok przez chwilę spowolnił moje funkcje życiowe, ponieważ nie byłam w stanie nawet się ruszyć. Każda komórka mojego ciała zastygła w bezruchu, za to w głowie przelatywało mi tysiące myśli. Wiatr lekko rozwiewał kosmyki moich włosów na różne strony, ale w tej chwili nie to było najważniejsze. Lysander cały czas stał przede mną i uważnie mi się przyglądał.
- Jesteś pewny, że to był on? - wydusiłam z siebie po paru minutach.
- Tak - przytaknął smutno i spuścił wzrok w ziemię. 
Pamiętam dokładnie telefon Dake'a i jego nienaturalny śmiech, kiedy mówił że mnie odwiedzi. To było przed koncertem. Tak bardzo byłam przejęta sprawą z Debrą, że kompletnie o tym zapomniałam. Jednak problem taki jak Dake nie odczepi się tak łatwo i można udawać że go nie ma, ale on nie zniknie.
- Przeżyliśmy Debrę, przeżyjemy i Dake'a - usłyszałam swój własny głos przepełniony nadzieją, co mnie samą zdziwiło. W tym momencie poczułam, że nabieram nowych sił. Niedawna sytuacja wiele mnie nauczyła, ale też wzmocniła, tak więc chyba nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.
Lysander spojrzał na mnie ze zdziwieniem przemieszanym z ulgą. Po moich słowach na jego twarzy pojawił się nikły uśmiech.
- Poradzimy sobie. Razem damy radę - powiedział miękkim tonem i niespodziewanie zbliżył się i mocno mnie przytulił. Zaskoczył mnie ten gest, ale odwzajemniłam uścisk.
- Pamiętaj Jessico, zawsze masz we mnie oparcie - wyszeptał w moje włosy a jego ciepły, miętowy oddech przyjemnie łaskotał mnie w kark. Przeszedł mnie dreszcz.
- Pamiętam Lys - mimowolnie się uśmiechnęłam. 
Białowłosy odprowadził mnie pod sam dom. Kiedy przekraczałam próg, jeszcze pomachałam mu na pożegnanie i zamknęłam drzwi. 
- Jestem! - krzyknęłam jak zwykle, ściągając buty i rzucając je w kąt holu prawie trafiając w półkę na buty.
- Nareszcie siostra - usłyszałam radosny głos brata, kiedy schodził ze schodów - Ja rozumiem że gwiazda jest rozchwytywana, ale może znajdziesz trochę czasu żeby zrobić mi coś do jedzenia? - spojrzał na mnie błagalnie - Możesz przy tym śpiewać, lubię cię słuchać - posłał mi złośliwy uśmieszek.
- Bardzo śmieszne - mimowolnie na moją twarz wkradł się zdradziecki uśmiech.
- A tak na poważnie, to byłaś wspaniała, siostrzyczko - przytulił mnie, ale trochę za mocno ponieważ poczułam jak żebra wgniatają mi się w płuca.
- Dzięki, ale mógłbyś mnie nie dusić? - wydusiłam, starając się nabrać powietrza do płuc.
- Przepraszam - niby uśmiechnął się, ale to nie było szczere. Na jego twarzy malowało się zrezygnowanie przemieszane ze smutkiem, chowające się za nikłym uśmiechem.
- Hej co jest? Przecież żartowałam - położyłam rękę na jego ramieniu i starałam się wyłapać jego nieobecny wzrok.
- To nie o to chodzi - machnął ręką unikając mojego spojrzenia - Po prostu bardzo nie chcę jutro wyjeżdżać i cię zostawiać - westchnął ciężko.
Przytaknęłam mu z ciężkim sercem i oboje padliśmy zmęczeni na kanapę w salonie, włączając kanał muzyczny. Oboje uwielbiamy siedzieć w milczeniu słuchając muzyki.
- Eric, obiecaj że niedługo wrócisz - przerwałam nasze milczenie, które mieszało się z utworem One Republic, który właśnie leciał w telewizji.
- Obiecuję - uśmiechnął się smutno.
Kiedy tylko Eric to powiedział w mieszkaniu rozległ się dzwonek telefonu. Brat podniósł się, żeby odebrać, ale go wyprzedziłam.
- Tak słucham? - spytałam podnosząc słuchawkę do ucha.
- Czy mam przyjemność rozmawiać z panienką Jessicą Hillson? - usłyszałam po drugiej stronie nico znudzony, męski głos.
- Przy telefonie. Kto mówi? - zmarszczyłam brwi, starając się przywołać w pamięci właściciela głosu.
- Jestem Carl Thomson, menadżer. Miałem przyjemność zamienić z tobą parę zdań po koncercie - miałam wrażenie, że z wielkim wysiłkiem powstrzymuje ziewanie.
- A tak, pamiętam pana - odparłam, mając w głowie obraz młodego, wysokiego mężczyzny w długim czarnym płaszczu.
- Chciałbym przedstawić ci warunki umowy, którą chcę z tobą zawrzeć.
- Ale co to za umowa? - spytałam patrząc na brata. Siedział obok mnie i zaciekawiony przysłuchiwał się naszej rozmowie.
- Zacznijmy od zasadniczego pytania. Chcesz być sławna? - powiedział to najnormalniej na świecie, jakby pytał "Chcesz do picia kawę, czy herbatę?" Trochę mnie to zbiło z tropu, ale starałam się zachowywać tak, jakbym wiele razy słyszała owo pytanie.
- No cóż, trudno powiedzieć.. - zaczęłam.
- Tak więc postaram się zaprezentować zalety mojej umowy - przerwał mi - Otóż, chciałbym wypromować twój talent w świecie. Przede wszystkim mam już propozycję trzech tras koncertowych. Poza tym zagrałabyś w pewnej reklamie i oczywiście rozdawała autografy po wszystkich występach. W zamian za to jest pewna suma pieniędzy dla ciebie, to jeszcze podlega uzgodnieniu. Musiałabyś stawić się w studiu nagraniowym, żeby nagrać swój pierwszy cover, później swoje własne piosenki. Już znalazłem paru ludzi, którzy zgodzili się z tobą współpracować. Ponad to.. 
- Zaraz, chwileczkę! - teraz to ja mu przerwałam, bo zaczęła mnie trochę boleć głowa. Facet mówił to wszystko jakby znał na pamięć całą formułkę - Przecież ja pierwszy raz w życiu występowałam na scenie! Jak pan mógł to wszystko załatwić, skoro dziś pierwszy raz mnie usłyszał?
- Droga Jessico, mam spore wpływy. Pomińmy formalności, mów do mnie po prostu Carl.
- Dobrze więc, Carl.. Mówisz, że musiałabym wyjeżdżać?
- To nieodłączna część stylu życia gwiazdy - westchnął ciężko.
- Nie ma mowy - ucięłam szybko - Nie wyjadę z tego miasta - powiedziałam stanowczo. Na myśl, że mogłabym zostawić swoich przyjaciół, aż ścisnęło mnie w żołądku.
- Zaraz, zaraz nie odpowiadaj tak gwałtownie - facet wyraźnie się ożywił. Chyba nie spodziewał się takiej reakcji - Ewentualnie możemy pogodzić obie sprawy. Ty byś tutaj dalej mieszkała i wyjeżdżała w miarę jak najrzadzej - powiedział szybko.
- Dobrze, zastanowię się. A teraz wybacz Carl, ale muszę już kończyć - odparłam i odłożyłam z ulgą słuchawkę.

15 komentarzy:

  1. hu hu! Jess rozchwytywana :D teraz nie tylko Kas by krzyczał że kocha Jess :D [Nigdy nie zapomnę jak krzyczał z okna '-JESTEM IDIOTĄ, KTÓRY KOCHA JESS!!!' <3].

    Rozdział świetny, czekam na kolejne <3 Pozdrawiam i weny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ś-śmiać mi się chcę...
    P-przed chwilą odzyskałam to konto- kuzynka ma dość łatwe hasła, czyli violetta1
    A blog mi się AUTOMATYCZNIE usunął...
    Dość zabawne, i wręcz leciutko przerażające...

    Tsa, Carl, chyba śnisz ;-;
    Rozdział taki cudowny, że ja się aż boje... siebie, tak się szczerze do ekranu.



    AVRIL POWRACA I ROZWALA WASZE UMYSŁY XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie tak łatwo będzie wyciągnąć Jess z tego miasta i napewno nie wyjdzie, więc Carl może sobie pomarzyć. Smutno będzie bez Erica :c No świetny rozdział! ♥ Wiesz, nie wiem jak przeżyje bez Twojego bloga 3 okrągłe dni. Niestety dziś o 4.30 wyjeżdżam na wycieczkę i tak mi będzie smutno. Ja nie moge przegapić ani jednego rozdziału! :D No ale trzymajcie się Team Amour Sucrette! I ty też się trzymaj najlepsza pisarko (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłego wyjazdu! ❤
      Ty też się tam trzymaj na tej wycieczce i spokojnie, nic nie przegapisz :D

      Usuń
  4. Nie podoba mi się cały ten Carl... I niech sobie nie myśli, że nasza Jess tak łatwo poleci na sławę! Co to to nie! Ja się nie zgadzam! Ona ma zostać i być z Lyśkiem!
    A co do rozdziału, bardzo mi się podoba <3
    Smutno będzie bez Erica. Ale za to jest Kastiel! (TAAAAK!)
    Życzę weny, mega pomysłów i czekam na następny.

    Zapraszam do mnie na pechową trzynastkę C:

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie!!! Nie, nie i jeszcze raz nie! Jess nie moze wyjechac ... Nie podoba mi się cały ten Carl.
    Carl sory... jesteś na mojej czarnej liście

    OdpowiedzUsuń
  6. Ach jeju <3 obiecaj ze nie zmienisz jej w drugą Debre! Bosko, ale jak na to zareaguje Kass?!

    OdpowiedzUsuń
  7. "Tak więc postaram się wyperswadować zalety mojej umowy"- ee, wyperswadowac znaczy wybic z glowy, zmien to slowko ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja jak zawsze mam inne zdanie, proszę mnie nie zabijać! *wyciąga białą flagę* byłabym bardzo chamska gdybym powiedziała, że Jessica powinna się zgodzić i wyjechać, w końcu widać, że sama nie jest tego przekonana i raczej jej się to nie podoba. No ale... jak by na to popatrzeć ze WSZYSTKICH stron? Nie chodzi o to czy leci na sławę, jednak czy nie byłoby fajnie? Zarabiać na siebie, odwiedzając różne zakątki świata i robiąc to co się lubi? Gdy śpiewa Jessica jest szczęśliwa prawda? Lysander zakochał się w niej a ona w nim, przyjęcie pracy piosenkarki przecież nie wywiodłoby jej na koniec świata, na tysiąc lat. Może chwila rozłąki jeszcze bardziej by ich złączyła? A może zapytałaby go czy nie chciałby występować z nią w kapeli? Nie widzę w tym aż tyle złego. Ale ja chyba jestem dziwna i tyle. Życzę ci weny oraz pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. No na pewno Jess stamtąd nie wyjedzie. Mowy nie ma! Rozdział super i czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział mam nadzieję że Jess się zgodzi mam też nadzieję że szybko będzie następny rozdział życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie nie nie...jeszcze raz NIE!!Jess nie wyjedzie powiedz,że nie plz :'(

    OdpowiedzUsuń
  12. Wchodzę i patrzę, że nie dodałam koma ;---;. Także wyrażam się i ja. Mimo, że Carl na pierwszy rzut oka wydaje się być spoko gościem, może chce znaleźć naiwną dziewczynę, która ma super głos? Sama już nie wiem.
    Czekam na next, weny.
    Pzdr :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo fajne opowiadanie.Przeczytałam je w dwa dni i czekam na,więcej.Takie małe pytanko,a raczej nie -_-.Potrzebuję rady bo też piszę blog z Słodkiego Filrtu.Potrzebuję opinii o tym czy fabuła jest ciekawa i czy styl pisania spoko link mojego bloga:
    http://amoursucrefrelutaktorabylainna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń