Spojrzałyśmy z Rozalią po sobie wymieniając się spojrzeniami. Myślałyśmy dokładnie o tym samym.
Jeszcze tylko jej nam brakowało.
Po chwili milczenia Kastiel podniósł się z miejsca.
- Niepotrzebnie tutaj siedzimy. Chodźmy się przewietrzyć przed koncertem - powiedział i nie czekając na naszą odpowiedź ruszył do wyjścia.
Lysander westchnął ciężko, spojrzał na nas przepraszająco i ruszył za czerwonowłosym. Zostałyśmy same.
- Ta Debra to umie popsuć atmosferę - mruknęła białowłosa z niezadowoleniem.
- Czasem tak ma, ale zazwyczaj jest miła - uśmiechnęła się Iris.
Wymieniłyśmy się po raz drugi spojrzeniami z białowłosą.
No tak, rudowłosa nie miała o niczym pojęcia, więc co tutaj się dziwić. Westchnęłam ciężko.
- Powiedziałam coś nie tak? - zmieszała się Iris.
- Nie, nie - zaprzeczyłam szybko z uśmiechem. Nie było potrzeby mówienia jej prawdy.
- To ja może też pójdę się przewietrzyć - odparła rudowłosa i szybko wyszła na zewnątrz. Rozalia kazała mi się jak najszybciej przebrać i poszła w ślady członków zespołu, to znaczy opuściła piwnicę i zostałam sama. No nie całkiem, ponieważ właśnie zaczynali schodzić się ludzie czekający na występ. Nie czekając długo wyjęłam sukienkę z plecaka i ruszyłam w kierunku pobliskiej toalety. Na szczęście była pusta. Zamknęłam się w jednej z kabin i powoli zaczęłam ubierać sukienkę. Po chwili ktoś wszedł do środka i po upływie zaledwie kilku sekund usłyszałam najbardziej znienawidzony głos świata.
- Jessie, jesteś tutaj? - zaćwierkała fałszywie wesoło.
- Nie ma mnie - mruknęłam starając się nie zwracać na Debrę zbytniej uwagi i dalej męcząc się z suknią. Po chwili rozległ się cichy stuk dochodzący zza drzwi.
- To dobrze że cie nie ma - usłyszałam jej psychopatyczny śmiech - Mam nadzieję, że to cię nauczy nie wtykania swojego ego tam gdzie cie nie potrzebują. I nie martw się, postaram się ciebie zastąpić - powiedziała ze śmiechem i wyszła z toalety głośno zamykając za sobą drzwi.
Nie bardzo wiedziałam co miała na myśli, ale to chyba nie wróżyło nic dobrego. Ubrałam się w ekspresowym tempie i pociągnęłam za klamkę.
Ani drgnęła.
W ułamku sekundy to do mnie dotarło. Zostałam zamknięta od zewnątrz. Zaczęłam rozpaczliwie walić w drzwi i krzyczeć ile sił w płucach, ale najwyraźniej ludzie już zdążyli zebrać się w piwnicy i nikt mnie nie słyszał. Najgorsze było to, że nie miałam przy sobie telefonu. Inteligentnie zostawiłam go w plecaku, więc nie miałam jak powiadomić kogokolwiek z zewnątrz, że mam mały problem. Spojrzałam w górę. Jedyne wyjście było przez szyb wentylacyjny, ale nie miałam zamiaru bawić się w tajną agentkę. Poza tym szyb i tak byłby dla mnie zbyt ciasny i pewnie zaklinowałabym się jeszcze po drodze. Tak więc waliłam w drzwi i krzyczałam najgłośniej jak tylko mogłam. Jeśli dobrze orientuję się w czasie to pozostało mi nie więcej jak piętnaście minut do rozpoczęcia.
No cóż, chyba jednak przegrałam. Usiadłam na ziemi i podkuliłam nogi opierając głowę o kolana. Co się teraz stanie?
Po pierwsze, Kastiel odejdzie ze szkoły i może zostanie sławnym gitarzystą.
Uśmiechnęłam się pod nosem. To nie byłoby takie złe, w głębi duszy życzyłam mu jak najlepiej. Tylko problem w tym, że prawdopodobnie do tego nie dojdzie, bo Debra kopnie go w tyłek jak zrobiła to kiedyś.
Po drugie, połowa szkoły dalej będzie patrzyła na mnie krzywo jak teraz. Nikt nie dowie się o prawdziwym obliczu Debry.
Po trzecie, do końca życia będę pamiętać tą porażkę i przegraną wojnę.
Taa.. Przyszłość zapowiadała się bardzo różowo. Ostatni raz nabrałam powietrza do płuc i krzyknęłam. Jednak odpowiedziała mi głucha cisza.
Objęłam się ramionami i oparłam głowę o zimną ścianę. Zamknęłam oczy.
Nagle usłyszałam kroki na korytarzu. Z nadzieją krzyknęłam jeszcze raz. Po chwili kroki stały się coraz bliższe i ktoś otworzył drzwi do łazienki.
- Jest tutaj ktoś? - usłyszałam ciepły męski głos. Nie przypominam sobie, żeby należał do któregokolwiek chłopaka z naszej szkoły. Ale to nie było w tej chwili istotne.
- Tak, tutaj jestem! Zostałam zamknięta - powiedziałam podnosząc się z ziemi.
Usłyszałam że chłopak szarpie za klamkę a po chwili drzwi zostały otwarte. Spojrzałam z wdzięcznością w oczy mojego wybawiciela. Patrzył na mnie z niedowierzaniem.
- Jessica, to ty..? - spytał szeptem nie odrywając ode mnie wzroku.
Mam dziwne wrażenie, że to Nataniel jej pomógł. A o Debrze już wole nie wspominać, bo aż się we mnie gotuje ( tyle emocji XD)
OdpowiedzUsuńWeny ;)
Pzdr ;*
No kto to! !-! Debra ty potworze -.- czekam na kolejny Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńNo w takim momencie jak można XD
OdpowiedzUsuńCzekam na dalsze rozdziały i życzę weny ����
NO KTO TO TEN WYBAWICIEL!? Rany, dlaczego? :D Świetny rozdział a Debra zachowała się okrutnie ;-; Nienawidze zmory.
OdpowiedzUsuńChyba Kentin nas odwiedził :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że zostanie na dlużej ^^
Bingo! Myślę tak samo!
UsuńW takim momencie?! Bez jaja -,- Przerwać w takim momencie...
OdpowiedzUsuńŚwietna robota, czekam na kolejne.
Oh... widzę, że nie tylko ja pomyślałam o Kentinie.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, aż nie mogę się doczekać kolejnego. Boże... dziewczyno dlaczego ty zawsze musisz kończyć w takich momentach?! A później taka ja, siedzi przez cały czas zastanawiając się nad tym wszystkim i nie może się na niczym skupić!
Bardzo mi się to wszystko podoba.
Zapraszam do mnie na kolejny (9) rozdział ;)
No błagam! W takim momencie! Powinnaś dodawać rozdziały co godzinę. Nie mogę teraz sobie spokojnie czekać na kolejny rozdział, bo zwariuję.
OdpowiedzUsuńJedna uwaga: troszkę mi przeszkadza to ciągłe powtarzanie ze słowem "ciepło" - "uśmiechnął się ciepło" itp. Trochę tego za dużo. A tak to jest super!
Ja chcę kolejny rozdział >.<
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że ten chłopat to ta niespodzianka Ericka XD i mam wrażenie że to Ken Xdd
Rozdział świetny, jak każdy z resztą ;3 Życzę weny i pozdrawiam :3
Czekamy na kolejny rozdział :-:
OdpowiedzUsuńHeh, ja wstawiłam na swoim blogu rozdział 6 też w niedziele...
Kentin?! *_*
OdpowiedzUsuńMi się zdaje, że to Ken wrócił ze szkoły wojskowej lub Dak'e
OdpowiedzUsuń