Stałam tak przez chwilę oparta o drzwi i intensywnie myślałam o tym, co przed chwilą tutaj zaszło. Po krótkiej chwili z kuchni wyszli "podsłuchiwacze" z niezbyt zadowolonymi minami.
Pierwsza dobiega do mnie Rozalia i mocno mnie przytula.
- Jessico nic ci nie jest! - nie wiem, czy to brzmiało jak pytanie, czy jak stwierdzenie.
- Jestem cała i zdrowa - wymuszam uśmiech a po chwili białowłosa mnie puszcza.
- Jessico, przepraszam - słyszę ciepły i pełen troski głos Lysandra. Obracam się, żeby spojrzeć na niego.
- Nic nie szkodzi - uśmiecham się - Ale czemu miałoby mi się coś stać?
Patrzą po sobie wymieniając spojrzenia. Po chwili Eric decyduje się coś powiedzieć.
- Mieliśmy cię pilnować jak wiesz, ale nie mogliśmy wyjść z kuchni. Inaczej gdyby nas pies zobaczył.. byłoby chyba słabo - zaśmiał się.
Faktycznie! Na dole cały czas siedział Demon.
- Ale nie wyczuł was? - upewniam się.
- Praktycznie cały czas patrzył w kierunku kuchni, ale nie pofatygował się z kanapy, żeby tu wejść. Ale pewnie przez Lysandra by nas zobaczył - wzdycha.
- Przez Lysa? Dlaczego?
- Musieliśmy go oboje trzymać, bo chciał popędzić do góry i przywalić Kastielowi, kiedy krzyknęłaś - powiedział Eric wzruszając ramionami.
- Lysander miałby komuś przywalić? Nie sądzę - uśmiechnęłam się mimowolnie.
- Na szczęście go powstrzymaliśmy - wzdycha Roza z uśmiechem - Ale tak czy inaczej, nie usłyszeliśmy najważniejszej części rozmowy. Więc opowiadaj, jak zareagował?
Usiedliśmy na kanapie a ja opowiedziałam przyjaciołom o naszej rozmowie. Oczywiście pomijając niektóre wątki, na przykład z zazdrością. Tak poza tym to na pewno nie była zazdrość, tylko troska o jego dobro.
Chyba dobrze to nazwałam?
- Więc nie zareagował gwałtownie? - uśmiecha się białowłosa.
- Nie, wcale. Szczerze mówiąc, sama miałam wrażenie że zaraz ma wybuchnąć. Ale on tylko się zaśmiał - odparłam.
- Co za ulga! Prawda Lys? - zaśmiała się i spojrzała na białowłosego, który siedział obok mnie. Chyba nie podzielał entuzjazmu Rozalii, ponieważ tylko mruknął potakująco i z powrotem powrócił do swoich rozmyśleń. Nie wiem co mu się stało, ale jeszcze nigdy nie widziałam takiego zatraconego w swoich myślach Lysa.
- Roza nie zapomnij jutro przynieść tych nagrań - zwracam się do białowłosej.
- Nie zapomnę. Przysięgam - zaśmiała się i przeciągnęła ze znużeniem na kanapie - Chyba przydałoby się już wracać.
- Już? - zdziwiłam się.
- Taa.. obiecałam Leo, że jeszcze do niego wpadnę - patrzy na mnie przepraszająco.
- Jasne, nie ma sprawy - uśmiechnęłam się.
Już przyzwyczaiłam się, że białowłosa większość swojego czasu spędza z Leo.
Rozalia powoli podnosi się z kanapy i ubiera na siebie jesienną, fioletową kurtkę.
- Słuchaj Jess, ja też idę. Muszę odwiedzić jedno miejsce - Eric patrzy na mnie przepraszająco.
- Spoko, idź. Tylko nie łaź za długo i nie kupuj białego proszku od nieznajomych na ulicy - uśmiechnęłam się.
Brat zrobił obrażoną minę, ale po chwili odwzajemnia uśmiech.
Dopiero teraz zauważam, że białowłosy dalej siedzi na kanapie i chyba nawet nie zauważył, że Roza już wychodzi. Podeszłam do niego i pomachałam mu dłonią przed oczami.
- Halo ziemia, tu Jessica! - zaśmiałam się.
Lysender wzdrygnął się a swój wzrok przez chwilę zatrzymał na gotowej do wyjścia Rozalii.
- Już idziecie? - spytał, ale kiedy widzi przytakujący gest białowłosej, zwraca się do mnie - Jessico, jeśli nie masz nic przeciwko, chciałbym z tobą jeszcze porozmawiać.
- Jasne, zostań tak długo jak chcesz - mówię z uśmiechem.
- To my idziemy - krzyczy Eric i oboje z Rozą wychodzą na zewnątrz. Po chwili drzwi się za nimi zamykają, a ja siadam obok Lysandra na sofie.
- Więc? Co chcesz mi powiedzieć?
- Ja.. Chciałem cię przeprosić - spuszcza wzrok i przez chwilę patrzy w podłogę.
- Przecież już przeprosiłeś - uśmiecham się. Ale jego wyraz twarzy jest tak bardzo przejęty troską i zmieszaniem, że nie wiem co mam powiedzieć.
- Nie musisz przepraszać.
Przez chwilę panuje cisza.
- On.. zrobił ci coś na górze, prawda? - słyszę ciche pytanie białowłosego.
- Nie Lys, tam się nic nie stało - rumienię się, bo wiem co ma na myśli. Pewnie sama bym tak pomyślała, gdybym usłyszała odgłosy szarpaniny i te krzyki.
- Naprawdę? - w jego oczach dostrzegam ulgę - Ale przecież krzyczałaś..
- Bo Kastiel to idiota, więc trzeba mu o tym mówić głośno - zaśmiałam się.
- Ten "zboczony pedofil"? - dostrzegam uśmiech na twarzy białowłosego.
- Tak, właśnie ten.
Oboje wybuchamy śmiechem. Czuję, że napięcie całkowicie mnie opuściło. I chyba nie tylko mnie. Lysander też dyskretnie westchnął z ulgą.
- To miłe, że chciałeś mi pomóc - uśmiecham się na myśl o tym, jak komicznie musiało wyglądać powstrzymywanie Lysandra przez Erica i Rozę.
- Każdy miałby takie odruchy na moim miejscu - odwzajemnia uśmiech i patrzy na mnie ciepło.
- Na pewno nie każdy byłby gotów przebiec przed nosem wielkiego owczarka niemieckiego tylko dlatego, że jakaś dziewczyna krzyknęła obelgę na idiotę - staram się na niego nie patrzeć. Czuję, że inaczej mogłabym zacząć się czerwienić.
- Nie "jakąś dziewczynę". Tylko przepiękną Jessicę, uczennicę naszego skromnego liceum i szkolną piosenkarkę - wziął mnie delikatnie za rękę i musnął ustami moją dłoń. Musiałam dołożyć wręcz niewyobrażalnych starań, żeby uspokoić moje serce, które właśnie teraz postanowiło zafundować sobie zaawansowaną arytmię.
- Lysander? - spytałam nie odrywając wzroku od sąsiedniej ściany.
- Tak? - spytał, jak zwykle miękkim i ciepłym głosem.
- Dziękuję - szepnęłam zmuszając się żeby spojrzeć mu w twarz.
Cudowny *.* I ta troska Jess wobec swojego brata :D ,,nie kupuj białego proszku od nieznajomych na ulicy ,, :D Czekam na kolejny. Wesołych świąt i mokrego poniedziałku :D
OdpowiedzUsuńCudeńko! W końcu napisałaś! Czekam na kolejne;)
OdpowiedzUsuńCudeńko :3 Lys ty mój bohaterze <3 xD Ta troska :) Czekam na next~Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPs. Zapraszam do sb na nowy rozdział (boze jaka ja natrętna ;-;)
Ah te rozmowy Eric -Jess :D. Nawiązanie do Demona i jego nosa :D
OdpowiedzUsuńWesołych :3
Mają być razem (JessxLys) tylko na to cczekam xD
OdpowiedzUsuńTeraz piszesz w 3 osobie. Trochę dziwnie, bo wolałam tą wersję ze strony Jessici. :D Ale rozdział świetny *-*
OdpowiedzUsuńA ja jestem wzruszona... i wściekła...!
OdpowiedzUsuńMiał być pocałunek!
JA się tak nie bawię... Ma być buzi i tyle!
To takie słooodkie *-* nieśmiała Jessica znowu w akcji. Nie wiem jak opisać ten rozdział i w ogóle całe opowiadanie. Jest świetne, naprawdę. Czekam na następny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńSlodki-flirt-romanticfanfiction.blogspot.it
DLACZEGO DO KU** NĘDZY ONI JESZCZE SIĘ NIE POCAŁOWALI TAK JAK ZAKOCHANI: DŁUGO I NAMIĘTNIE?! WHY?!
OdpowiedzUsuń