Mój fanpage ♫

https://www.facebook.com/amoursucrette - jeśli ktoś chce być na bieżąco w sprawie nowych rozdziałów. Zapraszam ♥

czwartek, 16 kwietnia 2015

Rozdział LXIX

    Nareszcie nastał oczekiwany przez wszystkich dzień - koncert. Kiedy tylko otworzyłam oczy i uświadomiłam sobie co dziś jest to miałam wrażenie, że żołądek mi się przewrócił na drugą stronę. Jeżeli z samego rana tak było, to co będzie przed samym występem? Nawet nie chcę myśleć.
   Ubrałam zwykłą, szarą bluzę z kapturem i moje ulubione wytarte dżinsy. Sukienkę starannie zapakowałam do reklamówki i do plecaka tak, żeby się nie pomięła. Kiedy skończyłam poranną toaletę zeszłam na dół na śniadanie. W kuchni nikogo nie było, ale góra naleśników z serem leżała już na stole co świadczyło, że jeszcze niedawno ktoś tutaj był. Kiedy podeszłam do stołu mój wzrok zatrzymał się na żółtej karteczce przyczepionej starannie do lodówki. Zerwałam ją.
       "Jessico, musiałam dzisiaj bardzo wcześnie wyjść do pracy i pewnie nie będzie mnie do samego wieczora. Bardzo żałuję, że nie mogę dziś przyjść na twój występ. Obiecuję, że Ci to wynagrodzę. Życzę powodzenia! Oczywiście talent masz po mnie.
Kocham cię bardzo
Ciocia"
Mimowolnie się uśmiechnęłam wyrzucając przeczytaną karteczkę do kosza. Szybko zjadłam naleśniki i ubrałam kurtkę. Eric jeszcze słodko spał kiedy wychodziłam. Miałam ochotę go mocno przytulić przed wyjściem, ale nie chciałam go obudzić. 
Pogoda była wyjątkowo ładna jak na wczesną zimę. Szłam szybko, żeby trochę się ogrzać. Wokół mnie latały białe dymki od mojego oddechu, które szybko mieszały się z powietrzem. Jeszcze nie było śniegu, ale może to i dobrze. Szłam wolnym krokiem na przystanek. Nigdzie mi się przecież nie spieszyło.

Po kilku minutach jazdy autobusem byłam już na miejscu. Po szkole kręcili się różni ludzie, których nie znałam, ani nawet nie widziałam. Poczułam lekkie zdenerwowanie, kiedy uświadomiłam sobie, że oni wszyscy przyszli tutaj na koncert, który miał odbyć się za godzinę. 
Nagle poczułam mocne szarpnięcie i ktoś pociągnął mnie do sali A, w której nie było nikogo. Odwróciłam się i spojrzałam w złote oczy Rozalii.
- Coś ty na siebie ubrała? - spytała załamując ręce.
- Spokojnie, w plecaku mam sukienkę. Po prostu nie chciałam ją zbrudzić. Pozy tym mamy całą godzinę do rozpoczęcia koncertu - wzruszyłam ramionami.
Białowłosa z westchnięciem przewróciła oczami.
- To tylko godzina! - krzyknęła - Co ja z tobą mam - mamrotała pod nosem, kiedy szłyśmy w stronę piwnicy. 
W drodze obijałam się o różnych ludzi, co nie było zamierzone.
W piwnicy byli już wszyscy członkowie zespołu, którzy również nie byli jeszcze przebrani. Kastiel siedział w kącie strojąc swoją gitarę, Lysander zapisywał coś w swoim notatniku, a Iris chodziła w tą i z powrotem. Spojrzałam na Rozalię w stylu "No widzisz? Oni też jeszcze nie przebrani" i podeszłam do rudowłosej z uśmiechem.
- Wszystko w porządku? - spytałam kładąc jej rękę na ramieniu i zmuszając tym samym żeby zatrzymała się w miejscu.
- T-tak w porządku. Tylko trochę się denerwuję - spojrzała na mnie wystraszona.
- Spokojnie, wszystko będzie dobrze, nie ty jedna się denerwujesz - wskazałam ruchem ręki na siebie i chłopaków.
- Ty się denerwujesz? - zdziwiła się - Przecież jesteś taka spokojna..
- To tylko pozory - uśmiechnęłam się.
Prawdę mówiąc najchętniej też bym pochodziła w tę i z powrotem tak jak Iris. Bardzo się denerwowałam, tylko nie chciałam tego za bardzo pokazywać. Jeżeli dopadnie mnie trema to już koniec. Wtedy mnie sparaliżuje i nie zrobię nawet jednego kroku. Nie chciałam to tego dopuścić, więc starałam się przekonać samą siebie że wszystko jest w porządku. Na razie to skutkowało.
Nagle drzwi otworzyły się z hukiem a w nich stanęła.. Debra. 
Tylko jej tu brakowało. Weszła do środka z tym swoim fałszywym uśmieszkiem i nie zwracając uwagi na innych podeszła od razu do czerwonowłosego.
- Cześć Kassi - powiedziała przesadnie słodko i uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Musiałam nieźle się wysilić, żeby powstrzymać swój odruch wymiotny.
- Hej Deb - odparł Kas nie podnosząc głowy znad swojej gitary. Debra spojrzała na niego gniewnie, ale zaraz na jej twarz powrócił fałszywy uśmiech.
- Jesteś już gotowy do wyjazdu? - zaćwierkała wesoło - Och, nie mogę się doczekać, aż zobaczę cie znowu na scenie! Jestem taka podekscytowana - klasnęła w dłonie i przejechała wzrokiem po reszcie zespołu. Jej spojrzenie zatrzymało się na mnie.
- A ona? Co tutaj robi? - pisnęła.
- Ona tu śpiewa - powiedział Kastiel beznamiętnym tonem.
- Naprawdę? Czemu nic nie powiedziałeś? - spytała z zaciśniętymi od gniewu zębami patrząc na mnie z chęcią mordu w oczach jednocześnie się uśmiechając - Przecież nie musieliście jej brać. Byłam ja. Zawsze chętnie wystąpiłabym na scenie i uratowałabym wasz koncert. Nie to co ona, nie dość że niemiła to z pewnością fałszuje - odgarnęła włosy i spojrzała na czerwonowłosego.
Widziałam jak Kastiel otwiera usta żeby coś powiedzieć, kiedy w tym samym momencie odezwał się Lysander.
- Ona jest świetna. Ma niesamowity głos. Skłonny byłbym powiedzieć: jej wokal jest dużo lepszy od twojego. A teraz, jeżeli nie miałaś żadnego konkretnego powodu żeby tutaj przyjść to prosiłbym cię o natychmiastowe wyjście - powiedział chłodnym tonem patrząc na nią uważnie.
Debra spojrzała na niego gniewnie.
Przyglądałam się tej scence stojąc z boku. Byłam wściekła na tą dwulicową jędzę ale nie chciałam nic mówić. Według niektórych ludzi w szkole uchodziłam za tą "niemiłą", co zawdzięczam oczywiście Debrze i jej scence sprzed paru dni, dlatego nie chciałam palnąć nic niepotrzebnego. 
Po chwili wstała z ziemi i spojrzała na mnie ze złością.
- Jeżeli wam przeszkadzam, to mogliście powiedzieć na samym początku - pisnęła i spojrzała na czerwonowłosego - To do później, Kassi - posłała mu swój uśmiech i natychmiast wyszła z piwnicy.

11 komentarzy:

  1. Ta wredna ugh! Jak ja ją nieznoszę. Ciekawe jak wypadnie koncert.
    Weny :*
    Pozdr ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakbym tam była to pobiłabym ją (Debrę) ;-;
    Pociachałabym ją scyzorykiem, spuściła włosy w kiblu, powiesiła do góry nogami na drzewie, wsadziła do kosza potem spuściła w zlewie a następnie ugotowała we wrzącej wodzie i wywaliła w gówno ;-; (sorcz za słownictwo xD)
    Mam nadzieję że ten koncert wypali! I że Debra zginie ^^
    Życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahah dziękuje za propozycje uśmiercenia Debry ;D

      Usuń
    2. Mogę dołączyć do planu z;likwidowania Debry :) ?

      Usuń
    3. Jasne, każdy może. Będziemy mieli przewagę liczebną :D

      Usuń
  3. Nienawidzę tej paskudy! Oby tylko nic się nie stało na koncercie, bo jak wywinie jakiś numer to ją zatłukę! Świetny rozdział i obrońća Lys ♥ Czekam na następny rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Debra ty -.- niech ją ktoś zepchnie z mostu, najlepiej pod pociąg ;-; Nienawidzę tej jędzy.
    Czekam na next Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Kassi?! Ja dosłownie wypatroszę tą jędzę! Ugh! Jak ona mnie wkurza.
    Rozdział świetny, tylko od Debry mi ciśnienie skoczyło!

    OdpowiedzUsuń
  6. Debra to czyste zło Zemsta będzie słodka :3 zajebisty blog :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Hah No cóż.. Debra to zadeterminowany człowiek nie znoszący porażek i braku zainteresowania, nic dodać nic ująć. Rozdział jak zawszę świetny, Lysio jednym zdaniem potrafił schłodzić atmosferę jak zawsze, szacunek XD weny!
    slodki-flirt-romanticfanfiction.blogspot.com (nowy rozdział)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ujęłaś to lepiej ode mnie ^^
      Zapraszam także na mojego bloga ^o^
      Oczywiście wam się nie spodoba ^^

      Usuń