Mój fanpage ♫

https://www.facebook.com/amoursucrette - jeśli ktoś chce być na bieżąco w sprawie nowych rozdziałów. Zapraszam ♥

wtorek, 30 czerwca 2015

Rozdział XCVI

     Dom, do którego mnie zawiózł okazał się imponującym gmachem, gdzieniegdzie zbudowanym ze szkła, tak by domownicy mogli bez przeszkód oglądać zachody słońca. Piękne kolumny tuż obok drzwi też nie uszły mojej uwadze.
Kastiel zapewne zauważył, jakie wrażenie wywarł na mnie jego dom, ponieważ uśmiechnął się tryumfalnie.
- Kiedyś będzie mój - powiedział z dumą.
- Zapewne - westchnęłam połykając z trudem ślinę na myśl, ile tenże "domek" może kosztować.
- To świetne miejsce dla niego. Mogę spokojnie patrzeć na ten piękny widok - wskazał ręką jezioro, którego wcześniej nie zauważyłam - i mam blisko do szkoły.
- No już nie mów, że to jest najlepszy aspekt - mruknęłam - ty i szkoła.
- Jeżeli ty tam jesteś - odparł lekko, ale bez ironii.
Moja twarz poczerwieniała jak wafelek zanurzony w syropie wiśniowym. Odwracając ją w drugą stronę, tak żeby Kas nie zauważył, odparłam:
- No dobrze, będziemy tu tak stać, czy wejdziemy do środka?
- Wyluzuj się Jess - parsknął śmiechem i położył dłoń na moim ramieniu - Zapraszam.
Jednak mimo to, dalej stałam w miejscu bijąc się z myślami. Wciąż nie uważałam, że odwiedzanie go w domu jest dobrym pomysłem. Czerwonowłosy chyba odczytał moje myśli.
- Uspokoisz się wreszcie Jess? - powiedział przewracając oczami - Twojej cnocie nie zagraża żadne niebezpieczeństwo. Przysięgam, że będę trzymał ręce przy sobie. To są interesy. Później będzie mnóstwo czasu na zabawę.
Usiłowałam uśmiechnąć się chłodno, żeby nie pomyślał, że jakoś mnie to rusza. Denerwowało mnie to, że tak reaguję kiedy Kas zachowuje się w ten sposób. Ten chłopak nawet mi się nie podobał, ale za każdym razem, kiedy powiedział coś takiego - co sugerowało, że jestem w jego oczach kimś, sama nie wiem, niezwykłym - przebiegał mi dreszcz po plecach i nie było to nieprzyjemne uczucie.
Tak właśnie. To nie było nieprzyjemne uczucie. O co w tym wszystkim chodziło? Przecież nawet nie lubię Kastiela. Kocham kogoś innego całym sercem. No tak, co z tego że Lysander jest bardzo skryty ze swoimi uczuciami? Nie przeszkadza mi to.
Ruszyłam przed siebie.
- Mądra decyzja - stwierdził Kas ruszając za mną.
Starałam się nie myśleć, w co się ewentualnie pakuję, wspinając się za Kastielem po zimnych, marmurowych schodach prowadzących do wielkich drzwi. 
W środku panowała niezwykła cisza. Każdy mój krok po lśniącej posadzce odbijał się lekkim echem przez szerokie korytarze. Było tutaj tak.. pusto.
- Cześć Demon! - czerwonowłosy uśmiechnął się na widok psa zbiegającego po krętych schodach w dół, tak by po chwili znaleźć się w uścisku swego pana - Tęskniłeś?
Zwierze szczeknęło, wesoło merdając ogonem. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Drinka? - zapytał otwierając barek z trunkami.
- Bardzo śmieszne - stwierdziłam - Jedynie wodę poproszę. Gdzie twoi rodzice?
- Wyjechali w kolejną podróż służbową - przewrócił oczami, wyciągając z szafki dwie butelki wody mineralnej. Musiał zapewne zauważyć moje pełne przerażenia spojrzenie, bo dodał - Spokojnie, będę trzymał ręce przy sobie. Idź na górę do mojego pokoju. Czarne drzwi od lewej.
Boże w co ja się wpakowałam?
Jednak bez większych sprzeciwów ruszyłam posłusznie w stronę schodów. Wyobrażałam sobie pokój Kasa w ciemnych barwach, poobklejanego plakatami zespołów rockowych z gazetkami playboya pod łóżkiem, dodając do tego roznoszący się po pomieszczeniu dym z papierosów. Nieźle się zdziwiłam wchodząc do środka. 
Ściany były jasne, w kolorze lekkiego beżu. Jeżeli to Kas urządzał swój pokój to nie ulega wątpliwości, że gustuje w nowoczesności. Wszystko co znajdowało się wewnątrz było lśniące, nowe i niewygodne. No może z wyjątkiem zielonego, nadmuchiwanego fotela, który stał obok wejścia na balkon, pod oknem. Od razu go sobie zaklepałam, rozsiadając się na nim wygodnie.
Po chwili do pokoju wszedł Kas niosąc w dłoniach dwie szklanki. Kopnął w drzwi, zamykając je przy tym i usiadł naprzeciwko mnie na sofie. 
- Więc? - ponagliłam go, kiedy w milczeniu dziwnie się mi przyglądał.
- Ach, no tak, ty chciałaś wiedzieć. No więc, jak już wspominałem, Lys kontaktował się z menadżerem Debry. Podobno dostałaś propozycje kariery - spojrzał na mnie z zaciekawieniem, pytająco unosząc brwi.
- Tak jakby - mruknęłam zaciskając pięści - Ale dlaczego Lys do niego dzwonił?
- Podobno chciał załatwić ci trasę koncertową. Miałabyś wyjechać na miesiąc a potem spokojnie sobie żyć nagrywając nowe piosenki w domu.
- Ale ja nie chciałam wyjeżdżać nawet na miesiąc! - nie wytrzymałam i podniosłam głos.
- Spokojnie. Podobno chciał wkręcić w to całą ekipę. Rozumiesz? Nas wszystkich - uśmiechnął się.
- A ten Carl.. zgodził się? 
- Więcej nic nie wiem. Zapytaj się o resztę swojego ukochanego Lysia - przewrócił oczami, odwracając wzrok - No dobra, kwestie formalne za nami - powrócił do mnie spojrzeniem, a na jego twarzy malował się złowieszczy uśmiech.
- Masz rację. A więc, do zobaczenia w szkole - podniosłam się z miejsca i skierowałam w kierunku drzwi.
- Hola, hola - stanął przede mną, uniemożliwiając mi wyjście - te informacje nie były za darmo.
Szlag by tego Kastiela. Wiedziałam, że tak będzie, więc po co tu przyjechałam? W sumie i tak wiele się nie dowiedziałam.
- Mogę ci postawić kiedyś obiad w stołówce, a teraz mnie puść - westchnęłam i starałam się go odepchnąć.
- Oj, bo nie uwierzę że będziesz taka wierna Lysandrowi - zaśmiał się nieprzyjemnie - Daj spokój - położył mi rękę na ramieniu.
- Kastiel, puść mnie - powiedziałam najpoważniejszym tonem na jaki było mnie w tej chwili stać.
- Jesteś pewna? Chcesz to wszystko stracić? - spojrzał na mnie pytająco.
- Ja tu nie mam nic do stracenia - uśmiechnęłam się chłodno - A teraz mnie puść.
- Jak chcesz - westchnął odsuwając się - Ale jeśli kiedyś zmienisz zdanie..
- Nie zmienię - powiedziałam wychodząc z jego pokoju. W ekspresowym tempie zeszłam po schodach w dół i ubrałam buty.
- Do jutra Kas - rzuciłam otwierając drzwi.
- Do jutra, Jess - odparł posyłając mi złośliwy uśmieszek - Jeszcze zatęsknisz.
- Jakby było do czego - mruknęłam, wkładając słuchawki do uszu. Poprawiłam plecak na swoim ramieniu i powoli ruszyłam w kierunku domu.

10 komentarzy:

  1. Łaał, super. Ta akcja na końcu... już myślałam, że Kas będzie bardziej nalegał, ale cóż.
    Super. Weny! Pozdrawiam^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie chciałam z niego robić drugiego Dake'a :D również pozdrawiam ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały rozdział :) Ale plis dodaj jedną scenę pocałunku między Kasem i Jess. Tak żeby ona się zgodziła ;) Ale wg to świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak trochę chłodny ten rozdział :/ Tak, jeśli chodzi o SF to najbardziej wolę Kazika, może dlatego :D Mimo wszystko rozdział był fajny.
    Czekam na next'a c:

    OdpowiedzUsuń
  5. Kastiel boże, ja już myślałam, że coś się wydarzy, on to zawsze taki szarmancki był :D I jeżeli trasa koncertowa miałaby się odbyć z przyjaciółmi to czemu nie? To jest świetny pomysł na kolejne wydarzenie, tylko co wtedy ze szkoła? Ale co tam szkoła. Rozterki sercowe ważniejsze xd. Ale też nedługo się zbilaża upragniona dyskoteka której ja nie mogę sie doczekać. Bardzo fajny rozdział tylko krótki. Czekam na więcej c;

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietne
    KAs niegrzeczny xD
    Czekam na next
    Pozdrawiam i zycze weny :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Jej...
    Na wstępie chciałabym cię serdecznie przeprosić, za brak obecności pod wcześniejszym rozdziałem, ale dopadła mnie złośliwość rzeczy martwych i brak internetu... Jednakże chciałabym ci się w tym komentarzu wynagrodzić.
    Muszę przyznać, że w poprzednim rozdziale Lysander wydał mi się taki... bezuczuciowy? Taki martwy... Jakbyś pisała o tym tak bez przyłożenia się deczko. Wybacz mi tą uwagę, ale takie odniosłam wrażenie. I coś mi się wydaje, że spadła ci jakość opisów... Strasznie mało ich jest, co mnie bardzo boli, bo uwielbiam twoje opisy. Aczkolwiek rozdział sam w sobie mi się bardzo podobał. Taki trochę zakręcony i wywołujący straszny wyszczerz na twarzy.
    Co do Kastiela, to szczerze powiedziawszy myślałam, że jednak doprowadzisz ich do pocałunku. Może to moje chore nadzieje, ale jednak. Takie wiesz... Przyparcie do ściany, lekkie dotknięcie palcami policzka i hipnotyzujące spojrzenie plus jego głęboki głos... i delikatne muśnięcie ustami jej warg...
    Ah.. jakie to było by piękne! No ale cóż ja na to poradzę... Niech się dziele wola twoja, z nią się zawsze zgadzać trzeba!
    Tak więc podsumowując, mimo lekkich rozczarowań rozdział mi się bardzo podobał i mam nadzieję, że z tej całej trasy koncertowej wyjdzie jednak coś dobrego i nic się nie popieprzy.
    Serdecznie pozdrawiam i życzę weny przez całe wakacje i jeszcze dłużej.

    OdpowiedzUsuń
  8. TEN JAK ZWYKLE!!!!
    "Jeśli myślisz, że to już koniec, to się ogromnie mylisz. To dopiero początek" ~ Ktoś, nie pamiętam kto :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Oh, Lysander i te jego pomysły <3 Z początku byłam negatywnie nastawiona na propozycje Carla, ale jakby miała pojechać cała ekipa....hmm.... to mogłoby być bardzo ciekawe hahaha xD Świetny rozdział, jak zwykle :D

    OdpowiedzUsuń
  10. widzę tu jakąś nieścisłość :P przecież ona już była w domu Kasa, kiedy Eric u niego był..? więc czemu wywarł na nie takie wrażenie? chyba, że coś przeoczyłam :)

    p.s. świetnie się czyta twojego bloga, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń