Mój fanpage ♫

https://www.facebook.com/amoursucrette - jeśli ktoś chce być na bieżąco w sprawie nowych rozdziałów. Zapraszam ♥

wtorek, 5 lipca 2016

Rozdział CXXXIV

        Próba minęła szybko. Tak samo jak szybko minął czas dzielący nas od występu. Rozalia przez cały czas biegała dookoła chłopaków i brała miary, by uszyć im coś odpowiedniego. Trochę ponarzekała, że nie mogła iść z nami do galerii, by wybrać strój dla mnie, ale Alexy skutecznie przekonał ją, że sam się tym zajął i że jest przecudowny. Oczywiście białowłosa musiała go zobaczyć zanim zacznie się występ, co jej obiecałam. Nawet nie spostrzegłam się, kiedy od koncertu dzieliły nas mniej niż 24 godziny. 
- Ludzie, czy wszytko gotowe? - krzyczał Paul do osób montujących scenę. Był chyba bardziej zdenerwowany niż my, a gdy zapytałam dlaczego, odpowiedział: 
- Bo zainwestowałam w was naprawdę sporą sumę. Ale jestem pewny, że mnie nie zawiedziesz - uśmiechnął się z lekkością i położył swoją dłoń na ramieniu. 
Pomimo wszystkich tych przygotowań, nie zapomniałam o Wiktorze. Trudno było zapomnieć, skoro cały czas czułam się przez niego obserwowana. To nie było miłe uczucie, miałam wrażenie, że niedługo się pojawi. Ale mimo moich przeczuć, nie zobaczyłam nawet małego kosmyka jego włosów aż do ostatniego dnia. Szczerze, zaczęłam się nawet o niego martwić. Do szkoły także nie chodził. Przesiadywałam całe przerwy samotnie na dachu rozmyślając nad tym wszystkim, ale chociaż miał dobry moment, nie odwiedził mnie ani raz. Teraz też myślałam o nim siedząc na ławeczce i popijając sok pomarańczowy podczas gdy chłopaki stroili sprzęty.
Z zamyślenia wyrwało mnie lekkie klepnięcie w plecy.
- Hej, Jessico, wszystko w porządku? - spojrzałam na mojego rozmówcę i dostrzegłam wpatrzone we mnie złote oczy blondyna.
- Tak, jest okej, Nat - uśmiechnęłam się do chłopaka przekonująco.
- Nie wyglądasz zbyt dobrze - zrobił zmartwioną minę - Trapi cię coś? - położył mi dłoń na ramieniu wciąż przewiercając mnie spojrzeniem.
- Raczej nie - westchnęłam i zapatrzyłam się na Lysandra, który właśnie montował coś przy głośniku.
- Chodź Jess, zjemy coś - objął mnie ramieniem i nim się spostrzegłam wyprowadził mnie na zewnątrz - Postawię ci gorącą czekoladę na osłodę tego dnia - mrugnął do mnie uśmiechając się życzliwie.
- Ale naprawdę nie trzeba - powiedziałam, lekko zaskoczona jego życzliwym gestem i tonem.
- Trzeba, trzeba. No chodź nasza gwiazdo - uśmiechnął się jeszcze szerzej i skierował kroki do pobliskiej kawiarenki. Gestem wskazał, że mam zając miejsce, co zrobiłam wybierając wygodny fotel obok szyby, podczas gdy on poszedł złożyć zamówienie. Spojrzałam za okno na szare chmury, które powoli zaczęły zbierać się nad miastem. Nie wyglądały, jakby miały by tutaj tylko przejściowo.
- No, już jestem - westchnął chłopak siadając naprzeciwko mnie.
- Dziękuję bardzo, ale naprawdę nie trzeba było - odparłam lekko speszona jego nagłą życzliwością.  
W sumie, to chciałem też spędzić z tobą trochę czasu i pogadać po prostu - powiedział z lekkością.
Przyglądnęłam mu się dokładniej. Coś w nim nie pasowało. Był bardzo zadowolony, a na jego twarzy nie było cienia tej dobrze mi znanej niepewności czy zakłopotania. Nat stał się trochę.... pewniejszy siebie? Ciekawe co takiego się stało, że tak nagle wyluzował.
- To powiedz, jak się czujesz przed jutrzejszym występem? - zagadał, patrząc mi w oczy.
- Nie najgorzej - westchnęłam - Lekki stres jest, ale to chyba normalne..
- Powiedz, martwi cię coś? Od kilku dni chodzisz taka przygnębiona - spojrzał na mnie z troską wymalowaną na twarzy - Śmiało, mów mi wszystko.
- Wszystko gra - kiwnęłam głową - Tylko powiedz mi jedną rzecz.. Czy Wiktor przeniósł się? Lub ma jakoś usprawiedliwione te ostatnie nieobecności? - spytałam ze wzrokiem utkwionym w ziemię.
Blondyn już otwierał usta by mi odpowiedzieć, kiedy młoda kelnerka weszła pomiędzy nas i postawiła przede mną wielki, kolorowy talerz naleśników z bitą śmietaną i czekoladą, z poukładanymi dookoła przeróżnymi owocami i kubek parującej czekolady. Z przerażeniem spojrzałam na to wszystko.
- Czy ty jesteś normalny? - zaśmiałam się - Chcesz, żebym się turlała jutro po tej scenie?
- Wybacz, nie mogłem się powstrzymać, żeby ich dla ciebie nie zamówić. Przecież ty tak bardzo kochasz naleśniki - kusił.
Westchnęłam ciężko przewracając oczami.
- Okej, ale pod warunkiem, że połowę zjesz ze mną - zagroziłam ze śmiechem.
- Skoro nalegasz - nachylił się nad stolik - Ale owoce są twoje - posłał mi zawadiacki uśmiech, biorąc kawałek naleśnika do ust.
Przez chwilę jedliśmy w milczeniu. Obserwowałam ludzi dookoła starając się wypatrzyć kogoś znajomego. No i, udało mi się. Nawet nie zdążyłam się zorientować kiedy podleciała do nas burza brązowych kosmyków i zaraz poczułam na sobie świdrujące spojrzenie chłopnych, niebieskich oczu.
- O, cześć wam - zapiszczała, choć w jej głosie dało się słyszeć ironię i zdenerwowanie.
- Witaj Melanio - poczułam jak Nataniel w jednej chwili wraca do swojej służbowej postawy - Czy coś się stało?
- Nic konkretnego - zaśmiała się piskliwie - Po prostu przechodziłam tędy i zobaczyłam Jessicę - spojrzała na mnie z zawiścią.
- Mnie? Masz do mnie jakąś sprawę? - spytałam, niemal krztusząc się kawałkiem naleśnika. 
Ta dziewczyna była lekko nieobliczalna. Patrzyła na mnie, jakbym flirtowała z blondynem i była tą najgorszą, ponadto w jej spojrzeniu można było dostrzec satysfakcję z tego, że udało jej się przerwać jakiś niecny czyn.
- Ano, mam. Nie miałaś być chyba na próbie? - syknęła.
- Miała być, ale zaproponowałem naleśniki - zanim zdążyłam się wypowiedzieć, chłopak ruszył mi z pomocą. Melania spojrzała na  niego z pokorą - A teraz jakbyś była tak uprzejma i nas zostawiła to byłbym bardzo wdzięczny, gdyż chcę z Jessicą omówić ważne sprawy - w jego tonie głosu czuć było chłód.
- Ja.. No dobrze - westchnęła dziewczyna, mając już łzy w oczach - Jakbyś czegoś ode mnie potrzebował, to wiesz gdzie mnie znaleźć - odwróciła się i odeszła, nawet na mnie nie patrząc.
- Dość ostro ją potraktowałeś - wypomniałam chłopakowi - W końcu to dziewczyna, wrażliwa dziewczyna - dodałam z naciskiem, a on się zmieszał.
- Ja wiem, ale od niedawna zaczęła przekraczać lekko granicę.. Ale to opowieść na inny dzień. Także Jess, pytałaś mnie o Wiktora... - spojrzał na mnie uważnie, a ja wstrzymałam oddech.   

6 komentarzy:

  1. I powraca ta chwila gdy Wiktor znów jest tajemnicą, pomimo niektórych już wyjaśnionych :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uhuhuhu... Wiktor!
    Yea! Rany, ja jestem na serio nienormalna. Od niedawna bujałam się w Lysandrze, a teraz lecem do innego ;-;. Nathaniel. Hmmm, on coś knuje mówię wam. Taki śmiały się zrobił i w ogóle. Ja tak tego nie zostawię! Nie przepadam za nim, bo... Sama nie wiem czemu. Może dlatego, że w grze jest strasznie łatwy? X'D. A taki np. Lysiek. Taki tajemniczy i taki mrał. Dobra. Lysiek vs Wiktor. A... A może trójkącik ( ͡° ͜ʖ ͡°). Hehehe. Nie lubię Melani. Krótko i zwięźle. Pozdrawiam i życzę weny... Bla, bla, bla. Pa ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział był świetny a ta perwsza nutka *0* Wiesz co dobre :D

    OdpowiedzUsuń