- Pięknie tu, prawda? - westchnął cicho, jakby bojąc się, by spłoszyć delikatnych fal wody.
Nic nie odpowiedziałam, tylko spojrzałam na niego starając się ocenić szkody i sprawdzić, czy nie jest jakoś poważnie ranny. No cóż, nie ukrywajmy, jego koszula była w naprawdę opłakanym stanie. Zawiązany niechlujnie, zwisający z jego szyi swobodnie, niebieski krawat w kratkę był cały zniszczony, to samo można powiedzieć o koszuli, która kiedyś zapewne była biała. Na boku w miejscu żeber po prawej stronie widniało dość spore zadrapanie. Przyjrzałam się temu bliżej, jednak nie było dużo krwi, więc nie zaczęłam panikować, tylko spokojnie podeszłam do pojazdu sprawdzając, czy nie ma w jego tylnym schowku czegoś w rodzaju apteczki, czy coś w tym guście. Jednak zawiodłam się.
- Spoko, nie martw się tą raną - usłyszałam spokojny głos chłopaka - samo się zagoi.
***
- Leo, przyszedł ktoś? - spytałem lekko zaspany. Ostatnio mam strasznie lekki sen i każde stuknięcie sprawia, że się budzę. Nie wiem dlaczego tak się dzieje. Możliwe, że to z powodu pewnej zielonookiej piękności nękanej ostatnimi czasy przez marnotrawnego braciszka.
- Tak, była tu Jessica, ale szybko wyszła. Chciała coś od ciebie, ale nie poczekała aż cię zawołam. Była jakaś... inna - westchnął, dopowiadając ostatnie zdanie z zamyśleniem.
- Inna? Co masz na myśli? - poczułem jak serce gwałtownie mi przyspiesza. Ona nie mogła przyjść tutaj ot tak sobie, bo chciała mnie widzieć. Musiała mieć jakiś powód, a powód ten był poważny, jeśli przyszła tu w środku nocy.
- Nie wiem. Ale strasznie jej było gdzieś spieszno, skoro tak szybko uciekła - powiedział i zniknął w swojej sypialni.
Nie czekając na rozwój wydarzeń, pobiegłem na górę po swój telefon i starając się do niej dodzwonić odliczałem w napięciu kolejne sekundy. Jednak, chociaż sygnał był, to nie odbierała. Nie namyślając się długo ubrałem kurtkę i wyszedłem w stronę jej domu. Dojście na miejsce nie zajęło mi sporo czasu. Drzwi były otwarte, więc wszedłem po cichu, starając się nie zbudzić nikogo. Powoli przemierzałem kolejne schody prowadzące prosto do jej pokoju. To co zobaczyłam, a może raczej, czego nie zobaczyłem, lekko wytrąciło mnie z równowagi. Mianowicie, nie było jej tam. Zacząłem się denerwować wybierając po raz kolejny numer w kontaktach. Cicho wyszedłem i zapukałem do drzwi obok. Otworzył mi zaspany Eric.
- Cześć, wybacz, że cię budzę, ale nie wiesz przypadkiem gdzie jest twoja siostra?
- Po cholerę mnie budzisz, pewnie się gdzieś szlaja... - odburknął zdenerwowany, przecierając oczy.
- Nie wiem czy wiesz, ale jest druga w nocy. O tej godzinie też ma w zwyczaju się "szlajać"? - spytałem, zakrapiając swoją wypowiedź sporą dawką ironii. Wiem, że chłopak mnie nie lubi, ale w tym momencie mógłby zacząć ze mną współpracować. Dobrze wiem, że za siostrą w ogień by skoczył.
- Że która?! - moje słowa podziałały na niego jak kubeł zimnej wody, a ja westchnąłem z ulgą na myśl, że udało mi się do niego dotrzeć - Dzwoniłeś do niej?
- Nie odbiera - wzruszyłem ramionami.
Chłopak rzucił się do pokoju i w mgnieniu oka był gotowy do wyjścia.
- Muszę jej poszukać. Przecież mogło się jej coś stać! - mruczał do siebie schodząc ze schodów. Złapałem go delikatnie za kaptur.
- MusiMY jej poszukać - sprostowałem - Idę z tobą, czy ci się to podoba, czy nie.
Chłopak wywrócił oczami, wzdychając ciężko.
- No dobra. Ale nie wlecz się i trzymaj moje tempo - zarządził, wkładając buty. Niedługo potem szliśmy prostą ścieżką przed siebie.
- Gdzie najpierw? - spytał, rozglądając się dookoła.
- Myślę, że warto sprawdzić park - uśmiechnąłem się do siebie widząc w wyobraźni Jessicę idącą z uśmiechem wśród jesiennych liści - Ona tam często przebywa.
- Wiem przecież - ofuknął mnie Eric - to było pytanie retoryczne - powiedział i nie patrząc na mnie skręcił w jedną z parkowych ścieżek. W międzyczasie napisałem do Kastiela, że przyda nam się jego pomoc w poszukiwaniach. Dobrze wiedziałem, że chłopak nie będzie spał, bo jego rodzice dziś są w domu. Z pewnością chodzi gdzieś bez konkretnego celu, więc zgodzi się pomóc. Szczególnie, jeśli chodzi o nią.
- Przestań wpatrywać się tak w ten telefon i rozglądaj się - prychnął chłopak - Ona może być wszędzie.
- Tak, wiem - uśmiechnąłem się.
Dobrze zdawałem sobie sprawę z tego, że Eric nie darzy mnie zbytnią sympatią. Powód jest całkowicie nieuzasadniony, ale nie niedorzeczny. Chodzi o to, że nie lubi dzielić się siostrą z innymi osobnikami płci tej samej co on. Śmieszne, prawda? Ale jednak doskonale rozumiem jego uczucia. Też nie chciałbym się nią dzielić z nikim i szczerze powiedziawszy czasami czuję lekkie ukłucia w klatce piersiowej, gdy rozmawia z jakimś kolegą z klasy, lub uśmiechnie się do innego. Jednak to normalne. Kocham ją całym sercem i wszędzie widzę zagrożenie. Bagatelizuję to jednak, bo wiem, że zazdrość jest tylko bezsensownym uczuciem. Gdy zacznę się w to wkręcać i zachowywać się niedorzecznie na każdym kroku, to wtedy sam ją wystraszę. Ona potrzebuje wolności. I ja jej ją daję. Nie mam wpływu na decyzje, które podejmie, więc jeśli chciałaby mnie zostawić, nie mógłbym zatrzymywać. Jej życie.
- Człowieku, nie popadaj w takie zamyślenie jak do ciebie mówię! - z zamyślenia wyrwał mnie głos Erica.
- Wybacz, co mówiłeś?
- Ktoś idzie przed nami. Kto to? - spytał, marszcząc brwi. Fakt, w ciemności ciężko cokolwiek dostrzec, jednak ja wiedziałem kto idzie.
- Spokojnie, to tylko nasza odsiecz - uśmiechnąłem się pod nosem.
- Odsiecz? - chłopak dalej nie za bardzo wiedział o kogo mi chodzi, jednak kiedy ten ktoś zbliżył się, wiedział już wszystko.
- Dzięki, że o mnie nie zapomnieliście - złośliwy uśmieszek czerwonowłosego jak zawsze rozluźnił atmosferę - To gdzie ta nasza zguba znowu uciekła?
-----------------------------------------------------------------------
Tak oto w pięknym stylu dotarliśmy do 130 rozdziału! Wow, jestem w lekkim szoku, że jest tego aż tak dużo :D No cóż, rozpisałam się ciutkę.
A tak z innej paki, to szykuję dla was mały konkurs/zabawę! Będzie on polegał na zaprojektowaniu stroju w którym wystąpi Jessica na scenie :) Jeszcze oficjalne dane co, jak, kiedy i gdzie dodam w następnym poście. To jest taka mała zapowiedź. Jestem ciekawa, ile osób weźmie udział i czy jest sens w ogóle coś takiego organizować? Jeśli nie będzie chętnych, to wymyślę coś innego. Więc? Jesteście zainteresowani takim czymś? Zgłaszać się w komentarzach :D Czekam na Was! ♥ Miłego wieczorku ♥
Moja rekcja na nowy rozdzial
OdpowiedzUsuń" jest kolejnu! 130!"
Mój brat " co 130?"
''Rozdział''
On" nwm komu sie chce tyle pisac ale nobla mu za to"
Ja popieram, tyle już tego*.* ale zycze ci weny na conajmniej dwa razy tyle!!!
Rizdzial super i chce juz kolejny. Jak zwykle zaskakujesz treścią i pomyslowoscia ;-)
W sumem to nawet nie wiedzialam że brat Jess nie lubi Lysa... Może sie to jeszcze zmieni ;-)
Co do konkursu to pomysł swiety i z checia wezmę udzial ;-)
Gdyby nie to ze mam duzo nauki na jutro to zapewne ten komentarz bylby dłuższy i może lepszy, ale ... Śląsk - ferie dopiero od 15 ... Trzeba sie uczyc
Pozdrawiam życzę weny i obys pisała nam jal najdluzej ^.^
Ps. Przepraszam za bledy ... Ale tel odmawia współpracy
FUCK! Usunęło mi piękny długaśny komentarz ;( Normalnie płakać się chce! Głupi blogger!
OdpowiedzUsuńNo ale nie dramatyzujmy dłużej, bo kolejny rozdział już jest! Ach! Moja radość jest nie do opisania! Gdyby nie fakt, że jest już tak późno i że za ścianą śpi siostra z synami, to skakałabym z radości :D
Rozdział cudowny! I w końcu doczekaliśmy się Lysia! I to jeszcze z jego perspektywy! Ach! Jestem niesamowicie szczęśliwa! No i oczywiście jest jeszcze Eric! I Kastiel!
To takie słodkie, że braciszek się martwi o Jess. Zawsze chciałam mieć brata w zbliżonym wieku do siebie a nie o ponad 10 lat starszego. Ale to też ma swoje dobre strony :D
Miejmy nadzieję, że szybko ją znajdą. Nie chciałabym by Lysek się martwił i złościł. Już w głowie układa mi się to jak oni ją znajdują... Wiktor odprowadza Jess do domu, rozmawiają sobie w najlepsze, a tu nagle JEBS! i zza zakrętu wyskakują chłopaki!
Ale to tylko moje wyobrażenie. Poczekam cierpliwie na Twoją wersję :D
Tak btw to gratuluję Ci sto trzydziestego rozdziału! Sama chciałabym kiedyś dobić do takiej liczby, chociaż ucieszyłabym się gdybym w ogóle dobrnęła do końca powieści. Mam nadzieję, że przez kolejne rozdziały aż do końca wena nie będzie Cię opuszczać i będziesz dalej nas zaszczycała kolejnymi tak wspaniałymi częściami historii.
Serdecznie pozdrawiam ;3
P.S.
Dopatrzyłam się małego przejęzyczenia:
"- Pięknie tu, prawda? - westchnął cicho, jakby bojąc się, by spłoszyć delikatnych fal wody." Wydaje mi się, że brakuje tam "nie" (- Pięknie tu, prawda? - westchnął cicho, jakby bojąc się, by NIE spłoszyć delikatnych fal wody.) Ewentualnie można troszkę zmienić zdanie zachowując jego sens.
Jeszcze raz pozdrawiam, gratuluję i życzę mnóstwa weny! <3
W bardzo pięknym stylu doszłaś do 130 rozdziału i mam nadzieje że będzie trwał on jak najdłużej :D
OdpowiedzUsuńSuper jest Lys, Kas i Eric i to tak słodko wszystko opisane 💙💙💙
Naprawde super piszesz, Twój styl pisania powala na łopatki ;) ❤ Jestem tu od 1 rozdziału, aż do tego 130!:D Gratuluje :* Myślę, że zostane tutaj na bardzo długo :). ❤❤❤
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny!! Buzi kochana:** :)) ❤/A.M
Jeny 130!!!!!! Gratulacje moja kochana... Chętnie wzięłabym udział ale z jakiegoś nieznajomego powodu nawet na moim blogu nie mogę wstawiać zdjęcia nawet głównej bohaterki :( życzę weny!!! ;D
OdpowiedzUsuńAaa! Kolejne cudo na Twoim koncie. :* <3 Gratuluję Ci, że tyle wytrzymałaś. Naprawdę wielkie WOW! :*
OdpowiedzUsuńŚliczne T.T Wiem, że nie jest to zbyt dobre słowo opisujące rozdział, ale taki właśnie był. Śliczny. I pojawiła się Kasia! Mam nadzieję na następny, szybko napisany rozdział.
OdpowiedzUsuńDobry wieczór. Kłaniam się w pas, przedtem oczywiście zdejmując z głowy gustowny kapelutek. Przez te koszmarne wietrzysko o mały włos nie straciłabym swego ukochanego nakrycia.
OdpowiedzUsuńŚmiem pogratulować tak imponującej liczby rozdziałów. Z tego, co pamiętam, to nawet "Krzyżacy" mieli ich mniej, a ja i tak gdzie nie poszłam, wychwalałam Sienkiewicza za jego bezgraniczną cierpliwość do pisania tylu części.
Skoro już tak zaczęłam komentowanie od dupy strony, to trwać w tym będę dalej. Co do konkursu, to pomysł całkiem dobry. Jednak z drobną prośbą do Ciebie przychodzę, ażeby tego stroju to nie trzeba było rysować. Bo ja talentu plastycznego za grosz nie mam; ewentualnie opisać mogę.
Dobra, teraz ukierunkuję się na właściwy tor i przejdę do omawiania fabuły. Wszystko super i cacy, ale martwią mnie te otwarte drzwi od domu. A jeszcze bardziej się przeraziłam, gdy Lysander bez ceregieli wlazł do niezakluczonego mieszkania, które bynajmniej do niego nie należało. Z fotela niemal spadłam, gdy na powitanie wyszedł mu Eric i nijak nie zdziwiła go obecność białowłosego. Zwłaszcza, że był środek nocy i równie dobrze mógłby ich nawiedzić jakiś złodziej albo psychopatyczny morderca z piłą mechaniczną bądź hakiem zamiast dłoni. No czysty brak odpowiedzialności.
Szczerze powiedziawszy, to zastanawiam się, czy pomiędzy Wspaniałą Trójcą, a Wiktorkiem dojdzie do konfrontacji. Już kiedyś wspominałam, że podejrzewam Lysia o posiadanie nadprzyrodzonych mocy. Może moje osądy się sprawdzą i chłopak już niebawem ukarze światłu dziennemu swoje skrywane dotąd zdolność? O jakże byłabym zachwycona takim obrotem sytuacji.
Niech tradycji stanie się za dość - przesyłam dużo weny, czasu, chęci oraz zdrówka. Żebyś szybko nowiutki, świeżutki i pachnący rozdzialik wstawiła.
Do następnego!
Świetny. Łał! 130! Wymiatasz dziewczyno! Podziwiam :D
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle rewelacja.
Życzę dużo weny na napisanie kolejnych 130 rozdziałów :D
Jestem z tobą od 1 rozdziału... Dziewczyno pięknie piszesz. Kiedy widzę nowy rozdział chce mi się skakać do nieba.Lys taki wyczulony na każde zagrożenie życia Jess. Jak koleżanka z innego komentarza twierdze że Lys ma jakąś moc,a jego ,,powerem" jest właśnie Jess.Czekam na kolejny rozdział ~Jessica~
OdpowiedzUsuń