Mój fanpage ♫

https://www.facebook.com/amoursucrette - jeśli ktoś chce być na bieżąco w sprawie nowych rozdziałów. Zapraszam ♥

sobota, 12 grudnia 2015

Rozdział CXXVI

   Wiedziałam co się szykuje. Dobrze to wiedziałam, dlatego nie mogłam dłużej wytrzymać w domu. Oczywiście Eric był zachwycony nagłą wizytą naszej rodzicielki, bo oczywiście o niczym nie wiedział. Tym lepiej dla niego. 
Nie mogąc znieść napiętej atmosfery wiszącej w powietrzu, która zapowiadała niezbyt przyjemną nadciągającą rozmowę, szybko wygrzebałam z plecaka swoje ulubione słuchawki i wkładając kurtkę, błyskawicznie zbiegłam ze schodów prosto do drzwi. Na szczęście, nikt nie próbował mnie zatrzymywać. Ciocia szykowała się do pracy, a matka w dalszym ciągu zajęta była rozmową z Ericiem. No cóż, muszę przyznać, że bracia się jednak do czegoś w życiu przydają.
Zatrzaskując za sobą drzwi usłyszałam jeszcze jego śmiech. Potem w uszach dudniły mi tylko znajome rytmy piosenek.
Miasto wokół spowijała gęsta mgła. Przez nią przebić się zdołały jedynie pojedyncze promienie wschodzącego słońca. Tak czy inaczej, nie widziałam co było przede mną dalej niż maksymalnie dwadzieścia metrów. Wzdychając mimowolnie skierowałam kroki w stronę mojego ulubionego parku. Przechadzając się powoli kolejnymi ścieżkami myślałam co się teraz może stać. Po co przyjechała tu mama i co wyniknie z tej rozmowy? Co teraz planuje zrobić Wiktor? I najważniejsze.
Co w tej całej historii mogę zrobić ja?
Lekki szron osiadły na pojedynczych gałązkach wyglądał naprawdę zjawiskowo. Co chwila przystawałam na moment by odpocząć, ale także by popatrzeć na to śliczne zjawisko.
Chodziłam tak w kółko chyba z godzinę, aż w końcu temperatura dała mi się we znaki. Dosłownie, nie czułam swoich rąk, mimo tego, że były głęboko wciśnięte w ciepłe kieszenie kurtki, to i tak przybrały kolor czerwony i z lekka nawet siwy. Nie zastanawiając się dłużej, zawróciłam w stronę, jak mniemałam, domu. Uliczki w parku są dość kręte, a w dodatku przy tej mgle, człowiek zaraz się gubi. Postanowiłam po prostu ruszyć przed siebie a gdzieś na pewno dojdę. Wyciągnęłam też słuchawki z uszu by móc lepiej usłyszeć, skąd dochodzi ewentualny ryk silników samochodów, które teraz powinno być słychać. 
No właśnie, powinno, a ja słyszałam tylko przeraźliwie głuchą ciszę. Jedyny dźwięk, który rozbrzmiewał dookoła, to stukot moich butów o lekko zamarzniętą ścieżkę. Nie wiem ile czasu minęło, ale w końcu doszłam do miejsca, w którym zaczynał jakby wyrastać spod ziemi, biały, wysoki mur. Był zdobiony pięknymi płaskorzeźbami, a czarna brama, z lekko uchylona, stanowiła idealne dopełnienie całego krajobrazu. Chociaż nigdy nie widziałam tego muru, to postanowiłam sprawdzić jaką tajemnicę w sobie kryje.
Powoli przekroczyłam granicę, która była wyznaczona bramą. Z każdym kolejnym krokiem czułam się coraz lżej. Za murem był piękny ogród. Mimo tego, że był już w stanie uśpienia spowodowanego niską temperaturą, to i tak wyglądał niesamowicie pięknie. Malownicze krzaki z poskręcanymi gałęziami z pewnością były krzakami róż. Co do tego nie miałam wątpliwości. 
- Podoba ci się? - usłyszałam nagle znajomy głos. Z początku nie mogłam go skojarzyć z odpowiednią twarzą, jednak te szare oczy wszystko mi przypomniały.
- Wiktor? Co ty tutaj robisz? - spytałam, cofając się mimowolnie parę kroków w tył.
- O to samo chciałbym spytać ciebie - zaczął prześwietlać mnie wzrokiem.
- Ja... Po prostu szłam przed siebie. Co to za miejsce? - spytałam, rozglądając się lekko, ponieważ miałam nieodparte wrażenie, że chłopak coś wie.
- To mój ogród - na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu - kiedyś był piękny, kwitł cały rok - powiedział, patrząc z melancholią na obumarłe gałązki drzew - ale teraz już nic z niego. Nie sądzisz, że i tak wygląda pięknie? Tak tajemniczo - spojrzał w zamyśleniu na samotne drzewo rosnące przy murze, delikatnie oddalone od pozostałych roślin.
Szybko przetrawiłam tę dawkę informacji i zaczęłam myśleć nad logiczną całością.
- To on nie był taki dawniej?
- Oczywiście, że nie. Nie wiem co się stało, pewnego dnia wszedłem tu i zastałem taki bezład. Mimo to lubię tu przychodzić - odwrócił twarz w moją stronę - Ale bardziej interesuje mnie informacja, jak ty się tu znalazłaś i dlaczego? Nie powinnaś tutaj być - stwierdził, robiąc parę kroków w przód ku kolejnym martwym roślinom - Jesteś dla mnie coraz większą zagadką - westchnął pod nosem.
- Wiktor, powiedz... W sprawie tego listu.
- List, tak? - zaśmiał się cicho pod nosem - Zapewne chodzi ci o tego kolesia w białych włosach. Spokojnie, nic mu nie zrobię, jak już pisałem.
- Czyli to, że powiedziałam...?
- Nie fajnie się zachowałaś. Prosiłem cię, byś nic nie mówiła. Potem ja musiałem się tłumaczyć. Ale nie ważne, dopóki kochaś wie, ale tego nie rusza to jest dobrze. Ale jak zacznie wsadzać swoje łapy do tego, to nie daruję - oczy chłopaka błysnęły znajomą czerwienią. Poczułam nagły ścisk w gardle.
- Czy możesz mi wytłumaczyć, po co tutaj jesteś? I do czego jestem potrzebna ci ja? - spytałam, walcząc z nagłymi skurczami żołądka. Mimo wszystko, nie chciałam uciekać. 
Chłopak nie odpowiedział. Dalej omijał mnie wzrokiem i szedł powoli coraz głębiej do wnętrza ogrodu. Podążyłam za nim.
- Wiktor, proszę, wytłumacz mi. Po co się tu zjawiłeś? - nie odpuszczałam.
- Czy to nie oczywiste? Żeby być bliżej swojej małej siostrzyczki - odwrócił się w końcu i spojrzał prosto na mnie - Jessico, moje życie nie było łatwe. A teraz, jak jesteś ty wreszcie czuję, że mam wsparcie, nie jestem sam. Moje życie to prawdziwe piekło - zaśmiał się, a mnie przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Po chwili podszedł bliżej i kładąc swoją dłoń na moim ramieniu, rzekł - To nie ja jestem ten zły w tej całej historii. Wbrew wszystkim pozorom.
Przyciskając zmarznięte dłonie do klatki piersiowej, czułam jak mocno bije moje serce. 
- Więc kto? - spytałam, a z moich ust wydobyła się biała para, która świadczyła o naprawdę niskiej temperaturze powietrza.
- Sam chciałbym wiedzieć - pogłaskał mnie delikatnie po policzku - Pomożesz mi znaleźć tą osobę? Sam nie dam sobie rady.
Nie wiem dlaczego wtedy nie wycofałam się i nie uciekłam jak najdalej. Przecież Lysander mnie przed nim ostrzegał, powinnam go słuchać. Ale patrząc w duże, szare oczy chłopaka, widziałam w nich lęk. Może jestem zbyt łatwowierna, ale czułam, że on nie kłamie.
- Jak mam to zrobić? Nawet nie wiem, co ta osoba zrobiła.
- Dasz sobie radę, nie jesteś zwykłą dziewczyną. Gdybym nie był święcie przekonany, że sobie poradzisz, to czy zadałbym sobie tyle trudu by cię odnaleźć? - spytał, biorąc moje skostniałe ręce w swoje. Mimo tego, że zawsze były zimne, dziś wydawały mi się przyjemnie ciepłe.
- Postaram się - westchnęłam cicho.
- Dziękuję - uśmiechnął się lekko. Przez chwilę ten miły uśmiech przypomniał mi Lysandra - I nie martw się. Nie zrobię nic twojemu kochasiowi. Przecież nie pozwoliłbym, byś cierpiała. Chciałem tylko uchronić ciebie przed innymi. Nikt nie powinien o tym wiedzieć. Ludzie im więcej o nas wiedzą, tym łatwiej jest im nas ranić - powiedział odsuwając się ode mnie.
- Ale Lysander taki nie jest! Nie wszyscy ludzie są tacy - czułam na policzkach ciepłe łzy.
Wiktor uśmiechnął się pod nosem.
- Zazdroszczę ci twojej niewinności i optymizmu. Nie zostałaś nigdy zraniona, więc nie wiesz jak to jest. Ja też kiedyś taki byłem - powiedział przyglądając się z uwagą zamarzniętym krzakom róż - Ale to stare dzieje. A teraz wracaj do domu i nie bój się rozmowy z matką.
Dalej nie patrzył na mnie wypowiadając te słowa.
- Ale skąd wiesz...? - zrobiłam krok w jego stronę.
Przez chwilę milczał.
- Wyjście jest zaraz za tobą. Nie martw się siostrzyczko, niedługo znowu się zobaczymy - uśmiechnął się w moją stronę, kompletnie ignorując poprzednie pytanie i zniknął w gęstej mgle.
Stałam skołowana przez dłuższą chwilę i nie mogąc się powstrzymać, ruszyłam za nim. Jednak nie było go już. Tak samo jak i czarnej bramy przez którą weszłam i pięknego, białego muru. Nim się spostrzegłam, znów szłam znajomą, zamarzniętą ścieżką mijając kolejne wysokie drzewa.
Jednak te drzewa wcale nie przypominały tych, na które z takim rozmarzeniem patrzył Wiktor. Wycierając mokry policzek rękawem, ruszyłam w stronę domu. Miałam dość wrażeń, jak na jeden dzień. Ale dziwne przeczucie, że to jeszcze nie koniec absolutnie nie chciało mnie opuścić.
Będąc blisko bramy usłyszałam radosne szczekanie psa.
- Jessica? Co ty tutaj robisz? - usłyszałam za sobą znajomy głos, a po chwili czyjaś ciepła dłoń wylądowała na moim ramieniu.
***
Hej Wam! ;* W niedawnej ankiecie wygrali, jak dobrze Wam wiadomo, Armin i Alexy :D Dziś ich skończyłam. Nie jestem zbyt zadowolona z efektu i przy najbliższej okazji bardziej się postaram.
Podstawiam wszystkich ciepło i do następnego! <3 


15 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam za to u góry↑ problemy z klawiaturą i internetami . ROZDZIAŁ bardzo mi się podobał. Ciekawi mnie bardzo co ten Wiktor kombinuje. Może Jessica jest jakaś księżniczką ważnego rodu a on chce aby poznała prawdę? Pewnie się mylę ale to takie moje teorie:) pozdrawiam cieplutko i czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. JEEEJ! Długaśny rozdział! I to jeszcze taki przyjemny... :)
    Aż naprawdę ciepełko robi się na serduszku.
    Nie powinnaś się tak przejmować tym, że nie masz dla nas czasu. To my powinniśmy mieć czas i cierpliwość dla ciebie a nie na odwrót. Jednakże doskonalę rozumiem co czujesz, bo sama nie znoszę zostawiać czytelników na tak długo bez niczego.
    Wracając do rozdziału, to muszę przyznać, że taka długa przerwa dobrze ci zrobiła. Coraz lepiej ci idzie pisanie. Opisy są naprawdę długie i pełne ;) A sytuacja z ogrodem przypomina mi taki film... Ale za nic ci nie powiem jaki, bo nie pamiętam.. W głowie mam tylko obraz małej dziewczynki, która tam sadziła kwiaty. Czyżbyś z tego korzystała?
    Co do Wiktora, to nie udobruchałaś mnie do końca. I tak uważam, że to dupek. Może później zmienię zdanie, ale na razie trzymam się swojej drugiej (ponieważ w pierwszej lubiłam go) wersji. Mam nadzieję, że dotrzyma słowa Jess i nie skrzywdzi Lysa.
    Kastiel i jego wejście :D Tęskniłam trochę za nim ;3 Nie wiem czemu, ale mam niebywałą słabość do tej postaci. Ahh... Gdyby tylko ktos taki chodził do mnie do szkoły...
    Podsumowując: Rozdział naprawdę, ale to naprawdę mi się podobał, czekam na więcej takich postów :D
    A! I rysunek wyszedł ci świetny! Nie rozumiem dlaczego jesteś z niego niezadowolona... Gdybym ja potrafiła coś takiego z głowy narysować, to byłabym najszczęśliwsza chyba :D Niestety mój talent ogranicza się do przekalkowania konturów z oryginału. Dopiero na czymś takim umiem w miarę dobrze pracować.
    Rozdział mega! Czekam na więcej :D
    Serdecznie pozdrawiam, gorąco ściskam i ślę mnóstwo weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha tez obrazek taki mnie rozczula. Jak napisałaś nie podoba ci się, ale to nie wiem czemu mi sie tak podoba. Różni się od pozostałych. Co do rozdziału liczyłam na konktety, a ten dziabeł nic xD PS.Pisze z telegonu:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz rację... Po tym rozdziale trochę bardziej lubię Wiktora, ale to nie zmienia faktu, że jest jakiś podejrzany XD
    Rozdział, podobnie jak rysunek, wyszedł ci świetny.
    Nie wiem, co to za zamieszanie, lecz sądzę, iż nie odbiło się na postaciach. Weny;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam wszystkie *-* Jesteś moim bogiem! Pisz dalej bo masz umiejętności na pisarkę ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć i czołem! Długość rozdziału raduje moją zaspaną duszyczkę i pozwala chociaż na moment oderwać się od szarej rzeczywistości. Świadomość, że za kilkanaście minut będę musiała wziąć tyłek w troki i wyruszyć na bitwę z kurzem przyprawia mnie o mdłości. No ale nic, do odważnych świat należy i z haniebnym nieporządkiem trzeba się uporać.
    Zaskoczyłaś mnie wybyciem Jessici z domu. W sumie ja określiłabym to ucieczką od nieuniknionego, co zawsze jest bezsensowne, a pomimo tego praktykowane przez wielu ludzi. Spodziewałam się, iż bohaterka wraz z Ericiem oraz ich mamą zasiądą wspólnie przy stole. Początkowo panowałaby pomiędzy nimi niezręczna cisza, jednakże najstarsza ze zgromadzonych przerwałaby ją swoimi skomplikowanymi wyjaśnieniami. Nie obyłoby się bez płaczu i lamentów; może nawet krzyk oraz zgrzytanie zębami przyłączyłoby się do dyskusji. Oczywiście dzieciaki zrozumiałyby intencje, które kierowały ich rodzicielką i wszystko skończyłoby się dobrze. Zapewne tak właśnie by było, gdyby Jessica nie postanowiła się przejść. (>.<) I cały mój misterny plan poszedł w pizdu...
    Gdy tylko dziewczyna zorientowała się, że zabłądziła, od razu wiedziałam, iż zaraz ukarze się Wiktorek w swej demonicznej postaci. Zapewne piękno ogrodu było podtrzymywane szatańskimi mocami. Nie zdziwiłabym się, gdyby prawdziwy tata głównej bohaterki strzegł wszystkich roślin. Skoro kwiatki i krzaczki przestały kwitnąć, to może Szatan Senior nie żyje?
    Co do słów Wiktorka, zastanawiam się, kto może być tą gorszą osobą od niego. Czy ktoś słyszy, jak absurdalnie to brzmi? Na logikę biorąc, może w ogóle egzystować istota bardziej złowroga od Króla Piekieł i jego krewnych? Mam dziwne przeczucie, że jeżeli ktoś taki żyje, to będzie on jednym ze szkolnych znajomych Jessici. Jestem całym sercem za teorią spiskową i w chwili obecnej twierdzę, iż Lys (zapewne nie tylko on) posiada nadprzyrodzone moce, które niebawem ujawni.
    No cóż, to chyba tyle. A, zapomniałabym wspomnieć, że bardzo ładny rysunek. Kurczę, czy tylko u mnie talent do pisania oraz rysowania nie idą tym samym chodnikiem?
    Do napisania! \(^.^)

    OdpowiedzUsuń
  8. Z A J E B I S T Y! :* Ja też chcę mieć taki talent! <3 *-*

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejka,zapraszam na mojego bloga miedzydniemanoca.blogspot.com ! Dopiero zaczynam przygodę z pisaniem i liczę na wasze wsparcie :D Piszcie w komentarzach swoje blogi, napewno zajrzę :)
    ps sama rysowałaś ten rysunek? Jeśli tak to masz meeega talent!

    OdpowiedzUsuń
  10. Rysunek cudowny *_* Nie mogę się napatrzeć - nie żartuje. Jest po prostu śliczny <3
    Rozdział również wyszedł wspaniale. Mimo wszystko nie ufam Wiktorowi, chociaż nie wątpię, że jego zamiary są szczere. Po prostu boję się o to, że mógłby zająć miejsce Lysa. Co z tego że są rodzeństwem? Pfff... Jonathan w "Darach Anioła" się tym nie przejmował, więc czemu miałby to robić Wiktor? XD
    Jestem mile zaskoczona długością rozdziału. Chociaż ludzie będą pewnie narzekać: nie stawiaj na czas dodawania rozdziału, a na jakość (chociaż wszystko co wychodzi spod Twojej ręki do teraz wychodzi genialnie)

    OdpowiedzUsuń
  11. Rysunek cudowny *_* Nie mogę się napatrzeć - nie żartuje. Jest po prostu śliczny <3
    Rozdział również wyszedł wspaniale. Mimo wszystko nie ufam Wiktorowi, chociaż nie wątpię, że jego zamiary są szczere. Po prostu boję się o to, że mógłby zająć miejsce Lysa. Co z tego że są rodzeństwem? Pfff... Jonathan w "Darach Anioła" się tym nie przejmował, więc czemu miałby to robić Wiktor? XD
    Jestem mile zaskoczona długością rozdziału. Chociaż ludzie będą pewnie narzekać: nie stawiaj na czas dodawania rozdziału, a na jakość (chociaż wszystko co wychodzi spod Twojej ręki do teraz wychodzi genialnie)

    OdpowiedzUsuń
  12. Hmmm coś dawno nie było Kentina xD

    OdpowiedzUsuń
  13. Zostałaś nominowana do Liebster Award, więcej informacji tutaj: http://slodki-flirt-alicji.blogspot.com/2015/12/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział!!! Wcale super Ci wyszedł ^^

    Zapraszam do mnie: uczuleniowiecaki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń