Mój fanpage ♫

https://www.facebook.com/amoursucrette - jeśli ktoś chce być na bieżąco w sprawie nowych rozdziałów. Zapraszam ♥

środa, 29 czerwca 2016

Rozdział CXXXIII

    - To samo pytanie mogłabym zadać tobie - powiedziałam, patrząc na nie mniej zdziwionego ode mnie bruneta - Wiesz, mnie można spotkać wszędzie, bo ja jeszcze wychodzę na zewnątrz, w przeciwieństwie do ciebie - uśmiechnęłam się popychając drzwi kiosku.
- No tak - chłopak zaśmiał się i z zakłopotaniem potarł dłonią kark.
- Co podać? - sympatyczna starsza pani spojrzała na mnie badawczo przy okazji lustrując spojrzeniem Armina.
- Poproszę wodę - uśmiechnęłam się - To dowiem się w końcu co tutaj robisz? - zwróciłam się do chłopaka.
- Aaaj tam wiesz... uciekam przed pociskiem - westchnął ciężko.
- Pociskiem? - zdziwiłam się i podałam staruszce pieniądze za napój.
- Widziałaś ostatnio Kastiela? - spytał, ignorując moje pytanie - Jeszcze nie oddał mi gry którą pożyczyłem mu w zeszłym tygodniu - przewrócił oczami otwierając przede mną drzwi.
- Nie, nie widziałam - westchnęłam - znowu jakiś nauczyciel nakrył cię na graniu na konsoli? Przed nim uciekasz? - zaśmiałam się.
- Jesteś lepsza niż Sherlock - uśmiechnął się - Jaką masz teraz lekcję?
- Matematyka - jęknęłam ciężko - A ty?
- Chyba mam okienko - uśmiechnął się do swoich myśli - Ahhh, czas spędzony na romantycznym sam na sam z konsolą - mruknął, mrużąc oczy.
Parsknęłam śmiechem.
Reszta lekcji minęła dość spokojnie. Gdy zabrzmiał ostatni dzwonek oznajmiający koniec męczarni jak na dzisiejszy dzień, z wielkim uśmiechem zarzuciłam plecak na ramię i wyszłam na dziedziniec gdzie już czekał na mnie roześmiany Alexy rozmawiający w najlepsze z Kentinem.
- Cześć Wam - uśmiechnęłam się klepiąc szatyna w ramię.
- Cześć Jess - odwzajemnił uśmiech.
- To jak? Gdzie idziemy?
- Do galerii oczywiście - powiedział niebieskowłosy z iskierkami w oczach - Musimy znaleźć ci coś odpowiedniego.
- Dobrze, ale nie przesadzajmy - westchnęłam i ruszyłam za chłopakami. Kentin tylko przewrócił oczami i lekko szturchając mnie w ramię posłał mi złośliwy uśmieszek.

Po paru godzinach łażenia w tę i z powrotem, byłam już szczerze mówiąc lekko zmęczona. Stałam oparta o jedną z galeryjnych szyb zastanawiając się, co Alexy może tak długo robić w tym sklepie. Sam kazał mi tutaj zaczekać, aż razem z Kentinem nie znajdą czegoś odpowiedniego. Miało to być dla mnie zaskoczenie, więc musiałam poczekać na zewnątrz, dlatego teraz stałam wpatrując się przerażająco szczupłe manekiny patrzące w przestrzeń bez jakichkolwiek emocji, które stały na wystawie sklepowej dokładnie naprzeciwko mnie. Ich blade, porcelanowe twarze były tak realistyczne, że na moment poczułam się niekomfortowo.
Z transu wyrwało mnie lekkie szturchanie w ramię.
- Jess, chodź już. Tym razem na pewno będziesz wyglądać zjawiskowo - niebieskowłosy uśmiechnął się tajemniczo. Uśmiechając się, grzecznie ruszyłam za nim w głąb ciemnego sklepu w którym rozbrzmiewały z głośników ciężkie basy. Wnętrze oświetlone było jaskrawymi, zielonymi neonowymi jarzeniówkami. Obok wejścia do przebieralni stał Kentin, oparty ramieniem o jedną z kabin. Zawahałam się na moment.
- No już, wchodź do środka - ponaglił mnie szatyn z tym samym tajemniczym uśmiechem, co Alexy, a gdy posłusznie weszłam do środka, szybko zamknął za mną drzwi, jakby bojąc się, że będę chciała uciekać.
Strój wisiał na jednym z wieszaków. Nie dowierzając własnym oczom, przejechałam opuszkami palców po delikatnym materiale. To było naprawdę prześliczne. Jednak coś mnie podkusiło i zanim zaczęłam się przebierać, kątem oka zerknęłam na metkę. Przerażająca liczba cyfr sprawiła, że aż się cofnęłam. Wychyliłam się i zawołałam Alexy'ego.
- Słuchaj, nie kupię tego - szepnęłam z zażenowaniem, stanowczo patrząc w zawiedzione oczy chłopaka.
- Nie podoba ci się, mam rację? Jeej dziewczyno, nie możesz tego odrzucić. Taka okazja nie może się zmarnować - mówił podekscytowany.
- Nie o to chodzi - machnęłam ręką - Jest porażająco śliczny. Ale czyś ty widział cenę? - wytrzeszczyłam na niego oczy, ale spotkałam się tylko z obojętnym wzruszeniem ramion.
- Widziałem - westchnął, uśmiechnął się jak mały, przebiegły diabełek i spojrzał na mnie- Ale to już załatwiłem.
- Jak to? Nie rozumiem - zmarszczyłam brwi.
- To sklep Leo - chłopak wywrócił oczami i zaczął mówić do mnie jak do naburmuszonego dziecka - Rozalia obiecała, że załatwi nam zniżkę.
- Nie mogę tego kupić - zaprotestowałam. Przyjaciół nie wolno wykorzystywać w tak perfidny sposób.
- Ależ możesz - odezwał się łagodnym głosem Kentin - I kupisz - dodał twardo.
- Oj dajcie spokój! - skarciłam ich spojrzeniem, jednak Alexy był w tym momencie jak czołg. Nie widział przeszkód na swojej drodze i brnął z uporem maniaka do przodu. Wiedziałam, że te negocjacje już przegrałam.
- Tyle się ułaziliśmy po tych sklepach i jak sama widziałaś, nie było nic co mogłaby godnie podkreślić twoją wąską talię. Chcesz nadal nam to robić? Jesteśmy zmęczeni - zrobił minę zbitego psiaka.
Co za wstrętny manipulant! Sam dobrze wie, że po galeriach mógłby chodzić całe trzy dni bez przerwy. Znowu jednak grał na moich uczuciach, czego byłam w pełni świadoma. Westchnęłam ze zrezygnowaniem, a Kentin posłał mi niewinny uśmieszek.
Po całym dniu łażenia po galeriach, wieczorem w mojej głowie był tylko prysznic i łóżko. Byłam tak bardzo wykończona tym wszystkim. Cóż było zrobić? Jeszcze raz przed snem spojrzałam na mój nowy nabytek, który wisiał na szafie i nawet nie wiem, kiedy odpłynęłam do krainy morfeusza.
***
- Ej mała, jeszcze raz zaśpiewaj, tylko tym razem głośniej - pouczał mnie Kastiel na kolejnej z prób. Westchnęłam ciężko i wystawiłam mu język.
 Myśl, że niedługo będę śpiewać razem z Lysander wprawiła mnie w dziwnie dobry humor. Pomimo lekkiego ucisku w żołądku spowodowanego zdenerwowaniem, bardzo cieszyłam się że mogę śpiewać. Nigdy specjalnie nie uważałam, że mam wyjątkowy głos, dlatego też nigdy nie próbowałam śpiewu. Kto by pomyślał...
- A tak w ogóle, gdzie jest Lysander? - spytałam czerwonowłosego, który znowu sprawdzaj brzmienie swojej gitary.
- Nie wiem, znowu gdzieś się szlaja... - mruknął, szarpiąc mocniej struny. Odłożyłam mikrofon na głośniku po czym ruszyłam w stronę drzwi.
- A ty gdzie? - krzyknął w moją stronę Kas - Mamy ćwiczyć, bo niedługo występ!
- Tak, wiem - westchnęłam w duchu i pchnęłam wielkie, metalowe drzwi - Zaraz wracam, idę tylko do toalety - powiedziałam i zamknęłam przejście zanim zdążył coś jeszcze dodać.
Liceum o tej porze było przeraźliwie puste. Chodziłam korytarzami patrząc przez wielkie okno w stronę boiska na szkolną drużynę drugo i trzeciorocznych piłkarzy w obcisłych spodenkach i wysokich skarpetach. Stali w grupce wysłuchując szkolnego trenera ze znudzeniem. Przyglądałam się im dłuższą chwilę, zanim nie usłyszałam za sobą kroków na schodach. Odwróciłam się pewna, że to jakiś nauczyciel.
- Jessico, jak miło cię znów ujrzeć - usłyszałam ciepły głos Lysandra.
- Cześć kochany mój - nachyliłam się by pocałować chłopaka w policzek - Co było aż tak ważne, by zwiewać z próby? - uśmiechnęłam się kładąc dłoń na jego ramieniu.
- Wybacz, musiałem załatwić parę formalności w związku z miejscem gdzie będziemy grać.. Poza tym spotkałem po drodze Paula, który pytał jak tam przygotowania. Wybacz mi, trochę się zagadałem - spojrzał na mnie zmieszany z lekkim uśmiechem na ustach.
- Nic się nie stało - westchnęłam przeciągle - Ale wracajmy już, bo Kastiel zaraz nas oboje zabije - chwyciłam chłopaka za dłoń i oboje szybko zbiegliśmy po schodach do piwnicy.
- Hej Kastiel - Lysander uśmiechnął się do przyjaciela i spojrzał na mikrofon, który położyłam na głośniku nim wyszłam.
- A więc dlatego cię tak długo nie było, śliczna - prychnął buntownik i zagrał solówkę na gitarze - Chodźcie na scenę gołąbeczki, czas dać czadu.

9 komentarzy:

  1. Super rozdział warto było czekać ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej! Nareszcie wróciłaś :D
    Co jaki czas mamy spodziewać się rozdziałów? ^_^

    OdpowiedzUsuń
  3. Po takiej przerwie <3 Nie mogę uwierzyć to jest cudowne :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo! Nie dziwię się, że chcesz w przyszłości wydać jakąś książkę. <3 Kupię jako pierwsza ! <3 <3 <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie to jest Kawaii... Jak ja kocham tego bloga! Pozdro kochana! ❤

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejka.
    Jakie zaskoczenie. Armin? Łoooł, nie pamiętam już czy na niego stawiałam i nie chce mi się sprawdzać, ale i tak jest to dla mnie ogromne zaskoczenie. Lysander i te czułości ~_~. Ja też chcem! Szkoda tylko, że nie pojawił się Wiktor. Jednak jestem cierpliwa i rozumiem, że przyjdzie na niego czas. No bo przecież jestem #teamWiktor :D. Hihihi. (no comment. Ja. Nie. Zachichotałam. (O.o)). Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Ci dużo weny twórczej oraz cierpliwości w pisaniu. Pozdrawiam i czekam do następnego rozdziału! ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham Cię! Kocham Cię! KOCHAM! *rzuca się na monitor* Tak mi brakowało tego opowiadania :) Świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń